Adam spadał w dół czarnym tunelem. „Idę do Piekła," pomyślał. „Samobójcy idą do piekła." Wtedy ktoś go złapał.
Adam zastanawiał się przez chwilę, czy znajduje się w tym świecie materialnie, ale w tym świecie nie było czegoś takiego jak materia. „Ciekawe, gdzie teraz jest moje ciało?" - przeformułował problem. Tam, gdzie ostatnio było jego ciało, pojęcia: być i ciało były dobrze, no... w miarę dobrze, zdefiniowane, ale teraz był problem z teraz.
Adam, przyzwyczajony do tego, że pewne rzeczy nie podlegają takiemu czy innemu opisowi, dał sobie wreszcie spokój. Zamiast tego skupił się całkowicie na Nich. Kontakt był o wiele płytszy, niż by pragnął, ale wystarczający, żeby się porozumieć.
Tak jak się obawiała Helena, odmówili wszelkiej pomocy, tyle że w ich ujęciu była to decyzja oczywista i jedyna słuszna. Poprosił ich, żeby przynajmniej nie odsyłali go z powrotem na Zamek, tylko do świata, gdzie znajdowali się pozostali czarownicy.
[wciąż 4 lipca]
Adam leżał na miękkiej ziemi pachnącej żywicą i grzybnią a nad nim schylała się Eruyn. Otworzył usta, żeby zadać pytanie, gdy zdał sobie sprawę, że nie wie, od czego zacząć, więc zamknął usta i otworzył przed nią swój umysł. Kiedy skończyli, usiadł i ziewnął.
- Wcale nie czuję się mniej zły - powiedział zawiedziony. Przez moment łudził się, że amulet wypalił w nim całe zło pozostawiając tylko to, co dobre.
- Nie jesteś mniej zły - roześmiała się Prawdziwa. - Tacy już jesteście. Ani dobrzy ani źli.
Jednak Adam czuł się inaczej. Po raz pierwszy w życiu był „cały w jednym kawałku".
W twierdzy Haleb powitała go Marta z dziwnie poważną miną. Domyślił się, że szykuje się jakaś ważna rozmowa i oczekiwał jej słów z lekkim niepokojem, jednak Marta milczała. Wtedy zrozumiał, że tylko on może powiedzieć to, co ma zostać powiedziane.
- Jestem czarownikiem - powiedział swoim prawdziwym głosem.
- Jesteś czarownikiem - zawtórowała mu Marta kłaniając się oficjalnie.
Adam znał ją na tyle dobrze, że dostrzegł, a może bardziej odgadł jej wzruszenie. Miał ochotę uklęknąć i pocałować ją w rękę, ale powstrzymał go tępy ból, który go zaskoczył. Myślał, że zostając czarownikiem człowiek uwalnia się od takich rzeczy.
- Wiem, co czujesz - powiedziała Marta cicho, a on wiedział, ile wysiłku kosztowała ją w tej chwili samokontrola. - Mówiłam ci nieraz, że nie jesteś mi nic winien.
- Tak.
Adam odwzajemnił jej oficjalny ukłon ze ściśniętym sercem.
- To znaczy, że teraz jestem zdany wyłącznie na siebie.
- W pewnych sprawach tak. Ale wciąż możesz się uczyć.
- Od kogo?
- Od innych czarowników. Od wszystkiego.
Myśl, że nie ma się już od kogo uczyć faktycznie była niewesoła, ale nie to było najgorsze. Marta jak zwykle nadążała za biegiem jego myśli.
- Nie jesteś sam.
- Podobno każdy czarownik jest sam.
- Podobno każdy człowiek jest sam.
- Bo jest.
- Jest i nie jest. Masz przyjaciół, masz Annę. I gdybym kiedykolwiek na cokolwiek mogła ci się jeszcze przydać, masz mnie.
CZYTASZ
Biały Smok
FantasyKoniec XX wieku. Adam był doktorantem na Wydziale Fizyki UW, póki do jego życia nie wtargnęła magia.