Epilog

477 70 16
                                    

Detektyw Cristian Radu pewnym krokiem szedł przed siebie, pokonując kolejne metry pogrążonego w mroku korytarza. Dookoła było niemal całkowicie ciemno, lecz mężczyzna w żaden sposób nie rozświetlał sobie drogi, którą w przeszłości kroczył jedynie raz. I choć miało to miejsce całkiem niedawno, policjant nie pamiętał żadnych szczegółów tego zdarzenia i gdy tylko próbował wrócić do niego pamięcią, odnosił wrażenie, jakby myślał o zupełnie innym życiu. Życiu, które zakończyło się, gdy Andrei Georgescu, stary lokaj hrabianki Aurelii Constantin, poprosił oficera, by ten pilnie udał się w pobliże znajdujących się za miastem ruin. Kamerdyner nie wyjaśnił mu wtedy zbyt wiele, wspominając jedynie, iż wersja historii ducha-mordercy, którą usłyszał od hrabiny Constantin, pani Larsen oraz Wednesday Addams może nie być do końca zgodna z prawdą. Służący Constantinów podczas ich krótkiej rozmowy wydawał się nieco poruszony, acz pewny siebie i nieustępliwie nalegał, by detektyw spotkał się z nim niezwłocznie oraz koniecznie za miastem. Cristian to zrobił, lecz obecnie nie zdawał sobie sprawy z wydarzeń, które nastąpiły później i okazały się tym, co na zawsze odmieniło jego życie, ale wiedział na pewno, że wszyscy ludzie, wszystkie rzeczy i wspomnienia, które liczyły się dla niego wcześniej, teraz nie miały już nawet najmniejszego znaczenia. Wkraczając do tych ruin, zdecydowanie stał się kimś innym. Czymś innym.
W ciemności przez większość czasu nie słychać było niczego poza krokami oficera, które niosły się gromkim echem. W powietrzu unosiła się nieprzyjemna woń zgnilizny i rozkładu, Cristian nie zwracał jednak na to uwagi. W końcu, gdy zatrzymał się przed masywnymi, dwuskrzydłowymi wrotami, dotarł do niego inny dźwięk. Było to ciche i bardzo słabe zawodzenie mężczyzny. Nie zważając również na nie, policjant pchnął oburącz drzwi i bez zastanowienia wkroczył do dużej, kwadratowej komnaty z wysokim sklepieniem. Mniej więcej w połowie długości sali padł na ziemię i skłonił się nisko, niemal dotykając twarzą zimnej podłogi.
— Panie mój — wyszeptał, nie podnosząc wzroku.
Po kilku sekundach usłyszał ciche, jakby zmęczone westchnienie i dopiero wtedy powstał, w jakiś trudny do opisania sposób rozumiejąc, iż wolno mu to zrobić. Mężczyzna wyprostował się jak struna i ze strachem, ale też pewnym uwielbieniem spojrzał przed siebie. Na końcu pomieszczenia mieścił się wysoki, wykonany z ciemnego drewna tron, w którym zasiadała przerażająca, humanoidalna postać odziana jedynie od pasa w dół. Skóra stwora była nienaturalnie szara i przezroczysta do tego stopnia, iż jego żyły były doskonale widoczne. Z pleców i tyłu łysej głowy istoty wyrastały liczne, cienkie rurki, którymi powoli płynęła czerwona ciecz.
— Panie, odnalazłem jej ciało. Hrabianka Ana nie żyje — policjant oznajmił całkowicie bezbarwnym głosem.
Postać przez kilka sekund wpatrywała się w niego, lecz ani jej pomarszczona twarz, ani prawie całkiem białe oczy nie zdradzały niczego. Po dłuższej chwili istota wydała z siebie niezadowolone mruknięcie.
— Kruk, wilczyca i wszyscy inni opuścili już kraj — ponownie rzekł Cristian.
Tym razem na twarzy przerażającego mężczyzny pojawił się delikatny, acz niezbyt przyjemny grymas.
— Serce Czarnej Róży może nie pompować już krwi, ale Ana wciąż pozostaje bardziej żywa, niż większość waszej rasy kiedykolwiek będzie — jego głos był niski i ochrypnięty, a mówił powoli, jakby sprawiało mu to naprawdę duży wysiłek. — Ruszysz za nimi i zrobisz dla mnie to, czego od ciebie potrzebuję. Postaraj się, Cristianie. Przecież na pewno nie chcesz mnie zawieść — rzekł i ociężale wskazał zakrwawioną dłonią kąt pomieszczenia.
Detektyw posłusznie odwrócił wzrok we wskazanym mu kierunku i ujrzał martwe ciało starego kamerdynera Constantinów. W miejscu, w którym powinno znajdować się serce lokaja, widać było jedynie sporą dziurę wybitą na wylot. O dziwo podłoga nie była splamiona nawet jedną kroplą krwi.
— Zanim jednak wyruszysz, sprowadź tu szczątki mojej wnuczki.

Wednesday: The Shadows of the FutureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz