W Pogoni Za Cieniem

544 71 4
                                    

Nigdy nie oceniajmy książki po okładce. Czasami najpiękniejsze umysły zostają zamknięte w klatkach własnych ciał. Innym razem najgorsze okropieństwa skrywają się głęboko pod maską serdeczności i życzliwości, pozornie ofiarując się komuś bez granic. Nawet jednak otoczone najwspanialszą otoczką, zgniłe serce nie będzie nigdy warte tyle, co to naznaczone licznymi bliznami i cieniami zasłaniającymi jego prawdziwe wnętrze. Spostrzeżenie go u innych bywa trudne i często dajemy się zwieść. Zdecydowanie jednak najtrudniej dostrzec swoje własne, prawdziwe oblicze i ukazać je innym.
Ja z pewnym niezadowoleniem powoli docieram do nieznanych mi wcześniej rejonów mojego własnego ja. Zaczynam rozumieć, iż istnieją ludzi, na których naprawdę mi zależy. Na niektórych może nawet bardziej niż na mnie samej. Właśnie dlatego musiałam to zrobić. Musiałam to wszystko zakończyć i poświęcić wiele, by ocalić jeszcze więcej. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że w tej chwili słowa te nie są zbyt zrozumiale. Spokojnie, wszystko stanie się jasne na końcu. Nie zapominajmy jednak, że koniec zawsze oznacza też początek.

Kolejne dni spędzone na pobycie w Marerău mijały uczniom Akademii Nevermore dość spokojnie. Poza kolejnym wypadem do jednej z tutejszych dolin jedynym naprawdę wartym odnotowania wydarzeniem było spotkanie z powszechnie szanowanym znawcą lokalnej kultury i historii. Dla większości jednak monotonne wypowiedzi profesora nie były zbyt atrakcyjne. Enid Sinclair natomiast bawiła się przy nich doskonale, lecz niekoniecznie za sprawą samych opowieści mężczyzny, a szeptów Aurelii Constantin, która w dyskretny sposób prostowała jego niektóre słowa. Blondynka musiała przyznać, że podczas swojego kilkudniowego pobytu w Rumunii nadzwyczaj polubiła wampirzycę i była przekonana, iż zatęskni za nią już w chwili wyjazdu. Tydzień powoli mijał i chwila ta zbliżała się nieubłaganie, ale pomimo konieczności rozstania ze swoją nową koleżanką, Enid w pewien sposób wyczekiwała dnia, w którym ostatecznie opuści Transylwanię i znajdzie się w drodze powrotnej do Akademii Nevermore. Oczywiście przyczyną takiego stanu rzeczy było czekające na nią i innych uczniów — a przede wszystkim na jej najlepszą przyjaciółkę, Wednesday Addams — śmiertelne zagrożenie ze strony prawdziwie przerażającego ducha Any Constantin. Sinclair wiedziała, iż z upływem każdej minuty jest coraz bliżej opuszczenia tego miejsca, co oznaczało powrót na — stosunkowo — bezpieczny grunt.
Blondynce zależało na tym szczególnie teraz, gdy feralnego wieczora w posiadłości nad Szkarłatnym Jeziorem Wednesday wyjawiła swój plan poczynienia postępów w sprawie Any jej, Xavierowi, Aurelii oraz pani Hong Larsen. Enid była przerażona tym, co usłyszała, a chwilę później znalazła się w jeszcze większym szoku, gdy Aurelia i pani Larsen po krótkiej wymianie opinii zgodziły się zrealizować zamiary nastolatki. Xavier oponował. Nawet bardzo. Enid natomiast stała jak wryta i nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa. Od tamtej rozmowy między nią i jej najlepszą przyjaciółką powstało niezbyt przyjemne napięcie, z którym Sinclair nie mogła sobie poradzić. Głos rozsądku w jej głowie mówił wyraźnie, że najskuteczniejszym i prawdopodobnie jedynym sposobem na poprawę tej sytuacji jest szczera rozmowa, którą powinna odbyć z Wednesday. Niestety, w przypadku panny Addams zdroworozsądkowe podejście nie zawsze okazywało się tym właściwym. Dziewczyna doskonale o tym wiedziała i — świadomie bądź nie — odwlekała moment potencjalnej konfrontacji uczuć do momentu, w którym okaże się ona absolutnie konieczna. Momentem tym miał okazać się sygnał od Aurelii, który oznaczałby rozpoczęcie realizacji planu ciemnowłosej. Dni jednak powoli mijały i żaden sygnał nie nadchodził, co sprawiło, iż w sercu Enid zapłonął płomyk nadziei na to, że uda im się opuścić Marerău bez narażania życia panny Addams.
Cały plan był dość prosty i polegał przede wszystkim na przywołaniu i tymczasowym spętaniu ducha Any. Oczywiście to zadanie przypaść miało Wednesday, która stawała się w ten sposób także przynętą. Aurelia miała natomiast spróbować porozumieć się ze swoją siostrą, lecz aby nawiązać z nią dwustronną konwersację, konieczna była pomoc pani Larsen, która mogła to zrobić dzięki użyciu swoich zdolności nengrafki. Fakt, że opiekunka domu Opheli zgodziła się na podjęcie tak ryzykowanych kroków, był dla Enid kompletnie niezrozumiały. Ostatecznie blondynka nawet przez ułamek sekundy nie wierzyła, iż rozmowa z wielokrotną morderczynią może w jakikolwiek sposób odwieść ją od dalszego zabijania i dążenia do celu, który próbowała osiągnąć już od ponad stu lat. Sama Wednesday także wydawała się dość sceptycznie podchodzić do takiej możliwości, acz była przekonana, że uda mi się zrozumieć, czym ów cel w ogóle był. W końcu Aurelia wiedziała jedynie, że jej siostrze chodziło o zapobiegnięcie proroctwu, choć wszystkie fakty mówiły, że to w większym stopniu już dawno się dokonało. Pomimo tego wampirzyca nie wiedziała jednak, jakiego efektu oczekiwała Ana, a to mogło okazać się kluczowe dla całej sprawy.
— Nadal się wściekasz? — rzuciła nagle Wednesday, gdy obie uczennice w ciszy wróciły do swojego pokoju po wspólnej kolacji. Panna Addams zasiadała teraz przy biurku, skrobiąc coś na papierze, podczas gdy Enid leżała na plecach w swoim łóżku i przeglądała zdjęcia, które udało jej się wywołać w trakcie ostatnie wizyty w miasteczku. Milczenie przerywał jedynie Rączka, który postanowił zabawić się w rzucanie do celu zgniecionymi kartkami podsuwanymi mu co jakiś czas przez Wednesday.
— Ja? — spytała ze zdziwieniem blondynka, nie spoglądając nawet na przyjaciółkę. — Dlaczego miałabym się na coś wściekać? — dodała, lecz tym razem można było z łatwością wychwycić w jej głosie pewne pretensje.
— Ty mi powiedz — odparowała spokojnie ciemnowłosa.
— Nie wiem, o czym mówisz, Wednesday — odparła, wciąż wpatrując się w jedno ze zdjęć.
— Jasne, nieważne — rzuciła panna Addams i znów zajęła się kawałkiem papieru. Po jej słowach Enid westchnęła i podniosła się do pozycji siedzącej, wbijając następnie wzrok w swoją współlokatorkę.
— Czy ty naprawdę musisz zrobić wszystko, by groziło ci jak największe niebezpieczeństwo?
— Mówisz o moim pomyśle na zwabienie ducha Any? — zapytała swobodnie, lecz Sinclair nie odpowiedziała, wbijając w nią jedynie niejednoznaczne spojrzenie. — Nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo. Znam się na rzeczy i przy pomocy Aurelii uda mi się tymczasowo unieszkodliwić tego upiora — wyjaśniła ze spokojem.
— Okej, nawet jeśli uda wam się ją jakoś spętać, skąd wiesz, że nie zrozumie, iż znasz się na rzeczy i spróbuje później się ciebie pozbyć, byś na pewno nie stanęła jej w przyszłości na drodze? — powiedziała, przyjmując nieco konfrontacyjny ton.
— Może do tego czasu zdołamy się jej pozbyć. Albo chociaż przemówić do rozsądku — odrzekła niezbyt przekonująco.
— Proszę cię, Wednesday, nie próbuj wmówić mi, że w to wierzysz — rzuciła z niezadowoleniem.
— Dobrze, może nie do końca w to wierzę, ale nie mamy żadnej innej opcji — odparła, tym razem znacznie mniej opanowanym głosem. Blondynka nie odpowiedziała, choć przeróżne słowa cisnęły jej się teraz na usta. Enid i Wednesday przez krótką chwilę ścierały się wzrokiem, lecz wtem rozległo się krótkie, acz stanowcze pukanie do drzwi. Ciemnowłosa zeskoczyła z krzesła i niezbyt pospiesznie ruszyła w ich stronę.
— Dobry wieczór — przemówił serdecznie Andrei. — Hrabianka Constantin pragnie pilnie zobaczyć się z panienką Addams — oznajmił, wpatrując się w nastolatkę.
— Nie mogła zatem sama tutaj przyjść? Trwałoby to znacznie krócej — rzuciła sarkastycznie. Kamerdyner uniósł delikatnie brwi i już miał odpowiedzieć, ale czarnowłosa uprzedziła jego zamiary. — W porządku, chodźmy do niej. — Lokaj najwyraźniej został uprzedzony, iż współlokatorka Wednesday może jej towarzyszyć, gdyż nie wyraził żadnych obiekcyj, gdy ta natychmiast ruszyła za swoją przyjaciółką.

Wednesday: The Shadows of the FutureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz