- witaj Pensylwanio- westchnęłam
Wstałam i popatrzyłam na zegarek 6:01, na 9 pogrzeb ojca. Trzeba się zebrać. Zwlekłam się z łóżka i ubrałam czarne legginsy, czarny top i na to bluzę. Idę biegać. WYJĄTKOWO tak rano bo zazwyczaj biegam po śniadaniu, ale teraz nie miałam na to czasu. Wychodząc machnęłam kucharce by nie trudziła się ze śniadaniem i wyszłam. Założyłam słuchawki na uszy, puściłam AC/DC i pobiegłam w stronę lasu. Pierwszy raz tu jestem, ponieważ gdy ukończyłam 18 lat wyprowadziłam się od rodziców do Nowego Orleanu. Nie mieliśmy dobrych relacji, nie dogadywaliśmy się. Ostatni raz się z nim widziałam na pogrzebie mamy. Ale tylko widziałam. Nawet nie zamieniłam słowa. Teraz przyszła jego kolej i znowu tu jestem. Tym razem na dłużej. Po południu ma przyjechać mój brat bliźniak Harry. Ten według rodziców gorszy bliźniak właśnie dlatego ojciec w spadku mi przypisał naszą całą firmę, wszystkie współprace i połowę majątku. Tak w sumie to żadno z nas nie było kochane, więc co tu porównywać. Ale wracając, wbiegłam w las. Cudownie pachniało wilgotnym porannym mchem. Nawet nie skupiałam się gdzie biegnę, dlatego chwilę później spotkałam się z zimną, mokrą ziemią.
- przepraszam nie zauważyłem cię!- usłyszałam nad sobą
Otworzyłam oczy i od razu zobaczyłam schylonego prze de mną blondyna o błękitnych oczach. W tych oczach to dopiero można popływać, nie to co w Bałtyku. Chłopak złapał mnie za dwie ręce i podniósł. Otrzepał moje ubranie i się uśmiechnął.
- n-nic się nie stało, to ja się zagapiłam- mruknęłam lekko zażenowana
- Will jestem- podał mi rękę
- Natalie- powiedziałam i ją uścisnęłam
Chłopak spojrzał na zegarek i wymruczał coś w stylu ,,już tak późno?''
- muszę iść Natalie i jeszcze raz przepraszam że na ciebie wpadłem- zaśmiał się blondyn i ruszył w przeciwną stronę
Szedł, szedł i nagle stanął i się do mnie odwrócił.
- mogę twój numer?- zapytał nieśmiało na co ja się zaśmiałam
- _ _ _ _ _ _ _ _ _- powiedziałam
- dzięki- uśmiechnął się od ucha do ucha, pożegnał się i pobiegł w tamtą stronę
Spojrzałam na zegarek 7:13. Muszę biec z powrotem do domu bo nie zdążę, a tak nie wypada. Pobiegłam truchtem do domu. Gdy już weszłam do pokoju wzięłam prysznic, ubrałam sukienkę
i się umalowałam się. Jak już kończyłam się przygotowywać usłyszałam dzwonek. To pewnie Harry.
- cześć młoda- przywitał się ze mną uściskiem
- przypominam że jestem tym starszym bliźniakiem- przewróciłam ze śmiechem oczami
- 5 minut! 5 minut!- krzyknął i ochoczo rozsiadł się w najbliższym fotelu
- nawet nie siadaj, wychodzimy- powiedziałam i zaczęłam zakładać rękawiczki
- mówiłem ci już że do twarzy ci w czarnym?- zapytał
- na pogrzebie mamy- przypomniałam
- ah no tak, to teraz też ci to mówię- wyszczerzył się i poszedł ubrać garnitur
Po 10 minutach wyszedł i poszliśmy do mojego czarnego jeepa.
- podobno będą Monetowie- powiedział gdy już ruszyliśmy
- bracia Monet?- zapytałam
- no bracia Monet, Vincent, William, Dylan, Shane i Tony- przewrócił oczami
Od czasów szkolnych się z nimi nie widziałam.
- długo się z nimi nie widziałam- przyznałam
- Nat błagam cię- powiedział z wyrzutem
- pamiętasz? Byliśmy w ich ,,paczce" w liceum- zaśmiałam się
- pamiętam- wzruszył ramionami
- ich tata był wspólnikiem ojca, też chyba nie żyje-powiedziałam
- dojeżdżamy- zakomunikowałam bratu i zaparkowałam
Byliśmy pół godziny przed czasem.
CZYTASZ
Przepraszam nie zauważyłem cię II Will Monet
Fanfiction24 letnia Natalie Cameron podczas WYJĄTKOWEGO rannego biegu wpada na uroczego blondyna. Wymieniają się numerami. Imię jego brzmi Will. Will Monet. Jej ojciec miał chyba kiedyś współprace z Monetami(nie żyje). Jak się rozwinie tak historia?