1.

4.1K 75 13
                                    

Hogwart jednak jest całkiem ładny. Mury zamku troszkę zniszczone, natura dookoła lekko przejmuje kontrolę, a dalsze widoki zapierają dech w piersiach. Może nie będzie tutaj tak źle. Może?

Z racji początku września pogoda jest na prawdę wspaniała. Lekki wiatr pozostawia na skórze przyjemne uczucie ciepła a słońce już nie takie gorące delikatnie ogrzewa moja twarz.

Najchętniej zostałabym tutaj na placu przed wejściem i dalej podziwiała te widoki. Myśl o spędzeniu całego roku w tej szkole mnie dobija, ale niestety nie mam wyboru. Właściwie to mam, mogłabym się teleportować gdzieś na grecką wyspę i popijać drinki - nie trwało by to długo bo pewnie wujek by mnie znalazł i wykończył.

Uśmiechnęłam się na myśl zimnego aperolu, gdy ja opalam się na plaży.

- Widzę, że jednak się uśmiechasz. I co, nie jest najgorzej? - Otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie. Wujek. Jego głęboki głos wyrwał mnie z fantazji, powodując grymas i zmarszczenie czoła. Świetnie.

- Najgorzej nie jest to prawda. Ale może jednak pozwolisz mi wrócić do starej szkoły? - zapytałam. Spojrzałam na mężczyznę z lekkim uśmiechem i włożyłam kosmyk włosów za ucho. Urok osobisty raczej mnie nie zawodzi... no chyba, że chodzi o mojego wujka.

-Nie. - Ciemnowłosy odwrócił się na pięcie i machając swoją długą peleryną udał się w stronę dużych metalowych drzwi.

Cholera. Warto było jeszcze raz spróbować.

Powoli szłam za wujkiem. Poprawiłam w chodzie swoją krótką spódniczkę, która dodatkowo miała delikatne rozcięcie na udzie. Ciekawe jakie tu mają mundurki... Oby wyglądały chociaż trochę nowocześnie i dobrze leżały bo inaczej nie będę ich nosić. Wujek będzie mi musiał wkładać go na siłę, czego wiem, że nie zrobi.

Korytarze szkoły są długie i w większości puste. Jakieś pojedyńcze ławki, co jakiś czas obraz albo rzeźba - nuda.

- Pospiesz się Mia. - powiedział stanowczo mężczyzna, lekko odchylając głowę w moją stronę.

Łatwo mu mówić, jest o wiele wyższy ode mnie. Na dodatek moje kozaki mają wysoki obcas i platformę przez co kroki są jeszcze mniejsze.

Nareszcie wujek zatrzymał się przed... ptakiem? Tak, wielki pomnik ptaka na samym końcu korytarza. Wydaje mi się, że taki urok tego świata przez co jeszcze bardziej zatęskniłam za moimi mugolskimi przyjaciółmi.

Zaczęłam się rozglądać dookoła. Dziwne, przeszliśmy na prawdę długą podróż a na drodze nie było żywej duszy, nawet ducha. Nigdy nie byłam w żadnej szkole magii. Uczyłam się w zwykłej szkole dla mugoli. Magi uczyli mnie rodzice, a kiedy ich zabrakło tę rolę przejął wujek. W sumie mu trochę współczuję bo zaczął się mną opiekować w wieku dwunastu lat gdy zaczęłam się nieco bardziej buntować.

- Mia. - odwróciłam głowę w stronę mężczyzny. Ptak zniknął, za to pojawiło się przejście. Wujek był już nieco zirytowany i widać, że mu się spieszyło. Szkoda, że mnie to za bardzo nie obchodzi. Spóźnię się to się spóźnię. Nie zależy mi na tej szkole. Nie było dla mnie łatwe wszystko porzucić i przyjechać tu. Powinien to zrozumieć.

Podeszłam do wnęki i weszłam na schody. Na górze ujrzałam pokój. Chyba gabinet. Pełno różnych przedmiotów i książek.

- Witaj profesorze Snape. - odezwał się starszy mężczyzna. Stał za biurkiem i przyglądał się nam. Jego siwa broda była tak długa że mogłabym się nią udusić. Wyglądał komicznie, jak typowy czarodziej z filmów mugoli. A tak po za tym uwielbiam ich kino, na prawdę podoba mi się mugolskie życie.

Wujek podszedł do niego, po czym szepnął coś tak, żebym nie usłyszała.

- Tak, tak. - nieznajomy mężczyzna spojrzał na mnie.

- em dzień dobry? - powiedziałam niezbyt pewnie.

- Mia, miło mi cię poznać. Twój wujek, profesor Snape troszkę mi o tobie opowiadał. Na krześle - zatrzymał swoją wypowiedź i wskazał na krzesło po mojej lewej stronie. - leżą szaty szkolne specjalnie dla ciebie. Załóż je i gdy będziesz gotowa zejdź do nas na dół.

Pokiwałam tylko głową na znak, że rozumiem. Obaj wyszli z gabinetu zostawiając mnie samą.

Okej, zobaczmy te ubrania.

Spódniczka - trochę długa jak na mój gust kończy się zaraz nad kolanami. Koszula biała, może być. Kamizelka ze swetra, przeżyje. Długa czarna peleryna - będę mogła naśladować chód wujka.

Założyłam wszystko na siebie i stanęłam na przeciwko szklanej szafki. Spojrzałam w odbicie.

- No nie, za długa ta spódniczka. - szepnęłam pod nosem bardzo niezadowolona.

Moja różczka. Okej jak to szło. Znałam dużo zaklęć, tak na prawdę te ostatnie dwa lata w Hogwarcie są mi zbędne. Parę zaklęć wymyśliłam też sama - to na poprawki krawieckie też.

Machnęłam różdżką, wypowiedziałam zaklęcie i moja spódniczka stała się idealnej długości.

Podskoczyłam do góry parę razy w zadowoleniu, uśmiechając się. Udało się.

••

Staliśmy z wujkiem przed kolejnymi wielkimi drzwiami. Jak się okazało starszy pan, który nam towarzyszył to dyrektor tej szkoły. Dobrze, że nic głupiego nie powiedziałam co czasem mi się zdarza. Obiecałam Snape'owi, że będę miła chociaż dla nauczycieli, ale ja na ogół jestem miła, przynajmniej wystarczająco.

- Błagam zrób dobre wrażenie i zachowuj się kulturalnie. Zaraz będzie przydział do domów, chociaż nie mam wątpliwości, że dostaniesz się do Slytherin'u.

- Przecież zawsze robię dobre wrażenie. - wujek tylko przewrócił oczami i wszedł do sali.

To akurat prawda. Zawsze robię dobre wrażenie. Wyglądam na bardzo delikatną i spokojna osobę. Pozory mylą w moim przypadku. Na ogół jestem przyjazna i miła, ale jeżeli ktoś nadużywa mojej dobroci albo zrobi coś przeciwko mnie nie pozostaje mu dłużna. Dlaczego? Moja przyjaciółka z Londynu twierdzi, że to przez mój znak zodiaku, ale ona też jest troszkę świrnięta. Według mnie to brak cierpliwości do ludzi i lekka podłość z mojej strony.

Poprawiłam swoje blond włosy do ramion, cała szkoła mnie będzie teraz oglądać, więc muszę wyglądać idealnie. Makijaż poprawiałam jeszcze w gabinecie dyrektora więc wiem, że wszystko jest na swoim miejscu.

Spokojnym krokiem weszłam do sali. Wow. Ogromne, piękne pomieszczenie. Nawet nie zwróciłam uwagi na ludzi przez to jakie wrażenie na mnie to zrobiło. Sufit wyglądał jak niebo a na końcu sali na podeście zauważyłam Dumbledore'a.

Zaczęłam kierować się w jego stronę mijając siedzących uczniów. Czułam na sobie ogrom spojrzeń i słyszałam mnóstwo szeptów.

Może jednak będzie ciekawie.

Face of an angel - Mattheo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz