(19)

410 15 7
                                    

Przemierzałem właśnie upiornie biały korytarz.
Od wypadku minęły już dwa tygodnie.
Tydzień temu wypuścili mnie ze szpitala ze względu na to, że nie odniosłem zbyt dużych obrażeń. Od tamtego dnia nie wróciłem do niego ani razu. Aż do teraz. Draco od tamtego dnia się nie obudził. Cały czas był w śpiączce. Chciałem do niego przyjść, odwiedzić go ale bałem się. Nie tak wyobrażałem sobie nasze pierwsze spotkanie. Źle się czułem z powodu tego wypadku. Czułem się winny. Bałem się, że po tym wszystkim nie będzie chciał się już ze mną przyjaźnić, ani zadawać.
Rano kiedy się obudziłem wysłał mi wiadomość.

Draco: Chciałbyś do mnie przyjść?

I tak oto teraz stałem przed wejściem do szpitalnego pokoju Draco.

- Hej – powiedziałem wchodząc do pomieszczenia.

Chłopak leżał na białym szpitalnym łóżku, czytając książkę. Do jego prawej ręki był wbity czerwony wenflon z kroplówką. Był strasznie blady, jedyne co nadawało kolor jego twarzy to były przekrwione oczy pod którymi znajdowały się ciemne dołki i lekko różowawe usta. Jego skóra zlewała się z jego białą pościelą, a jego kiedyś blond włosy strasznie pożółkły i wyglądały jak siano.

- Hej – odpowiedział i uśmiechnął się lekko w moją stronę odkładając książkę na szafkę nocną. Widziałem po jego twarzy, że dużo musiało go to kosztować co lekko wprowadziło mnie w zakłopotanie i poczucie winy.

Usiadłem na białym krześle znajdującym się przy łóżku, które lekko zaskrzypialo pod moim ciężarem co przypomniało mi, że powinienem zacząć chodzić na siłownię. Oczywiście to nie tak, że mam potężną nadwagę po prostu nie pogardził bym sześciopakiem.
Draco cały czas uważnie mi się przyglądał, obserwując każdy mój ruch.

- Strasznie cię przepraszam, nie chciałem, żeby nasze pierwsze spotkanie się tak skończyło. Jest mi głupo i czuję się winny całemu temu wypadkowi. –  Mówiłem, a Draco chwycił mnie za rękę –  Bałem się, że się już nie wybudzisz, a nie chciałbym mieć cię na sumieniu – zaśmiałem się smutno, żeby chociaż trochę rozluźnić atmosferę.
Chłopak wyglądał na zdziwionego i dość długo milczał co lekko mnie zasmuciło.

Na bank myśli jak ci powiedzieć, że chce zerwać znajomość. - pomyślałem

I kiedy w końcu otworzył buzię, żeby się odezwać przymknąłem lekko powieki gotowy na wyzwiska i mówienie, że to co się stało jest moją winą.

- To ja powinienem cię przeprosić. –
rzekł, na co otworzyłem zaskoczony  oczy, zdziwiony tym, że powiedział otrptnosc słów które spodziewałem się usłyszeć. – Serio – dodał widząc moją minę – To ja prowadziłem samochód a nie ty. To ja nie uważałem na drodze i to ja spowodowałem wypadek. Przepraszam.

Uśmiechnął się niepewnie, a ja go odwzajemniłem. Przez następne pół godzinę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Czułem się cudownie ale niestety jak każda piękna chwilę musiało nam coś ją przerwać. Tym razem była to pielęgniarka która powiedziała, że muszę wyjść bo Draco będzie miał jakieś tam badania. Pożegnaliśmy się więc uściskiem.

– Wpadne pojutrze - powiadomiłem go, kiedy wychodziłem już z pokoju.

Z ulgą i uśmiechem na twarzy wracałem do domu. Malfoy żyje i ma się dobrze. Aż nad wyraz dobrze, wydaje mi się, że jest bardziej wkurzająco ironiczny niż zwykle.
Idąc chodnikiem, słuchając piosenki Lany del Rey - Born to Die - dostałem wiadomość.

Draco: Dzięki, że dzisiaj przyszedłeś i jeszcze raz przepraszam za ten cały wypadek.

Draco: Wynagrodze Ci to jakoś. ;)

***

Trochę mnie tu nie było (4 miesiące), ale myślę, że będę wstawiać teraz już coraz częściej.
I mam nadzieję, że rozdział nie jest tak tragiczny.

Miłego dnia/nocy <3

Cokolwiek.

~ Kara ~

Texting || Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz