Pierwszy dzień

181 20 9
                                    

-Jeśli tam pójdziesz zostaniesz uznany za zdrajcę -Ostrzegł Mori

-Rób sobie co chcesz, nie obchodzisz mnie ani ty ani mafia

-Radze ci to jeszcze przemyśleć Dazaiu

-Tu nie ma nic do przemyślenia. Wiem że to przez ciebie! Jeśli Odzie coś się stanie to wiedz że będę twoim wrogiem. -Powiedział po czym z trzaśnięciem drzwi wybiegł z pomieszczenia. Miał wielką nadzieje że uda mu się zdążyć na czas, że jeszcze nie jest za późno. Nie chciał go stracić, Odasaku był jego jednym z niewielu przyjaciół jakich posiadał, po prostu nie mógł go stracić. Chłopak dobiegł na miejsce w chwili gdzie obaj walczący mężczyźni wystrzelili. Jeden i drugi runął na ziemi z hukiem. Przeciwnik Ody zginął od razu. Dazai przerażony podbiegł do przyjaciela. Krew z jego rany zaczęła brudzić mu ubranie
-Oda! -Krzyknął a w jego oczach pierwszy raz od bardzo dawna pojawiły się łzy
-Odasaku! Odasaku Słyszysz mnie! -Powtórzył

-Dazai -Mężczyzna uśmiechną się widząc nastolatka

-Cicho, nie odzywaj się, oszczędzaj siły zaraz cię stąd zabiorę, będzie dobrze -Zaczął panikować. Jeszcze nigdy się tak nie czuł

-Uspokój się, to nie ma sensu. -Odkaszlną krwią

-Odasaku -Powiedział już cicho

-Dazaiu... Jesteś bardzo inteligentny. Jak sam mówiłeś, dla ciebie nie ma różnicy pomiędzy czynieniem dobra a zła -Przerwał by nabrać oddechu
-Dlatego, chciałbym mieć swoją ostatnią prośbę -Drżącą ręką wytarł łzy z twarzy obandażowanego. 

-Odasaku, zrobie wszystko -Powiedział łamiącym się głosem

-Przejdź na stronę dobra... Znam szefa pewnej niedawno powstałej agencji, będziesz tam pasował.... Nie znajdę sposobu byś był szczęśliwy i zapełnił pustkę w sercu, pozostaniesz w ciemności na zawsze, ponieważ nic nie jest w stanie przewyższyć twojego umysłu... Ale skoro to dla ciebie nic nie zmienia, nie ma różnicy pomiędzy dobrem a złem, bądź przynajmniej dobrym człowiekiem. -Powiedział ledwo łapiąc oddechy pomiędzy słowami

-O-Odasaku zrobię o co prosisz ale nie zostawiaj mnie... -Załkał przytulając opadającego z sił przyjaciela. Nie minęła chwila chłopak trzymaj już tylko zwłoki mężczyzny


*_*_*


-Santōka Taneda -Powiedział z uśmiechem siadając przed mężczyzną
-Mój dawny przyjaciel polecił bym z tobą porozmawiał

-Osamu Dazai, czego mafia ode mnie chce?

-Nie jestem na rozkazy mafii

-W takim razie co sprowadza do mnie takiego mafiozę jak ty?

-Nie należę już do mafii -Odpowiedział wesoło lecz w środku dalej przeżywał śmierć przyjaciela od której nie minęło jeszcze zbyt wiele czasu. Mężczyzna przed nim zdziwił się

-Jeśli to prawda, jakim cudem jeszcze żyjesz? Czy mafia nie eliminuje zdrajców jak najszybciej się da?

-Tak, ale mnie nie zabiją. Nie są w stanie -Odpowiedział od razu. Uśmiech z jego twarzy nie zniknął
-Mam do was prośbę. Chcę przejść na waszą stronę

-Mam tak po prostu wierzyć kryminaliście, w dodatku tobie? -W tym momencie Dazai wyciągnął z kieszeni dość grubą teczkę

-To są wszystkie przekręty mafii byłem bardzo znaczącym jej członkiem więc mam sporo informacji jednak -Schował teczkę z powrotem -To też moje zabezpieczenie przed śmiercią. 

Powrót do SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz