Walka Atsushiego z Akutagawą ciągnęła się długo. Było to zbyt długo, tygrysowi nie udało się dotrzeć na czas przez co cały plan legł w gruzach. Atsushi miał jedno z najważniejszych zadań, miał dotrzeć do kamer i wszystkie je wyłączyć co umożliwiłoby wdarcie sie na teren budynku reszty mniej spostrzeżenie.
Dazai nie mógł zwlekać z czekaniem na pomoc, miał przy sobie tylko jeden pistole do tego nie było on w pełni naładowany nie miał szans startować do takiej ilości ochrony, potrzebowałby też czasu żeby odpiąć kajdany Chuuyi, którego nie miał ponieważ cały czas był obserwowany przez swojego szefa i jego ludzi którzy byli gotowi by zrobić krzywdę, nie jemu a jego przyjacielowi.
-No Dazaiu, to twoja ostateczna decyzja Stwierdził mori z zwycięskim uśmiechem wysyłając nagrania z monitoringu do Osamu. Cała agencja była w kropce tak samo jak on.
-Twoja ostateczna decyzja zmieni los ich wszystkich. Jeśli zgodzisz się na powrót, puszczę ich wolno włączając w to Chuuyę, zostanie on w mafii razem z tobą i znów zostaniecie partnerami. Lecz jeśli nie zgodzisz się na moje warunki, wszyscy zginą i to będzie tylko i wyłącznie twoja winaBrunet ścisnął pięści. Był przyparty do muru, przez niego cała agencja, wszyscy którzy mu ufali mogą w tej chwili zginąć i to jest ostatnie czego by pragnął.
-Wrócę... -Powiedział zrezygnowany
-Uwolnij Chuuyę i daj odejść członkom agencji, wtedy wrócę do swojej roli tylko wypuść ich wszystkich -Powiedział już lodowatym tonem by dać Moriemu jak najmniej satysfakcji. Nie zamierzał zostać długo w szeregach mafii. Wiedział że za wszelką cenę znów ją opuści. Skoro dał radę raz, czemu miałby nie dać rady znów?
*_*_*
Dazai został umieszczony w domu Chuuyi, znów jak za dawnych czasów zamieszkali razem. Mori wiedział ze po tak długim rozstaniu potrzebują trochę czasu by znów wejść w pełną wprawę by być znów tak zgrani jak te kilka lat wcześniej.
-Tooo... -Chuuya zaczął na wstępie, od razu po wejściu do domu.
-To co mówił mori... Czy to prawda? Czujesz do mnie coś więcej? -Powiedział cicho zawstydzony. Jego twarz pokryły delikatne rumieńce i starał się nie patrzeć w stronę Dazaia-Mhm -Odparł tylko w zamyśleniu nie odwracając się nawet w stronę Rudego.
Osamu szybko udał się do swojego dawnego pokoju, zostawił nieco zdezorientowanego Nakaharę samego. Większość rzeczy tam było nietknięte, jednak pokój był dość zadbany, widać było że co jakiś czas ktoś w nim sprzątał głównie ścierając kurz więc brunet nie musiał nic robić. Usiadł na swoim łóżku opierając się o ścianę. Wszystko robił tak cicho, nie było nawet słychać skrzypnięcia łóżka. Z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie a po policzkach zleciało kilka nieświadomych łez
-Przepraszam Odasaku -Prawie szepnął po czym zaśmiał smutno
-Znów tu jestem, znów będę musiał być złym człowiekiem. Proszę wybacz że nie dałem rady dotrzymać twojej ostatniej prośby -Z jego ust znów wydobyło się ciche westchnięcie. Wstał i podszedł do swojego biurka, z szuflady wyjął dość małą strzykawkę po czym z powrotem wrócił na łóżko. Wiedział że bez tego sobie nie poradzi, to był jego ostatni ratunek. Wiedział że będzie potrzebował tego więcej, wiedział że nie da rady zmusić się do ponownej pracy w mafii na trzeźwo, bez żadnych środków odurzających.
*_*_*
CZYTASZ
Powrót do Soukoku
FanficCzy Detektyw ma prawo zakochać się w mafiozie? Lepsze pytanie, czy mafioza jest w stanie poczuć coś do detektywa? Czy taki związek ma prawo istnieć? -Stanowczo nie Dazai -Odpowiedział od razu na pytanie dwudziestodwulatka -To nie miało by żadnego s...