Obudził się. Znowu nie udało mu się umrzeć. Podniósł się i spojrzał na pościel, cała brudna. Podcięcie żył to nie był najlepszy sposób na samobójstwo, nie dość że wszystko jest umazane w już zaschniętej cieczy to jeszcze tak cholernie boli nawet teraz. Ręka która była poddana jego "eksperymentowi" bardzo bolała a rana na niej chodź już lekko ale cały czas krwawiła. Niestety ale musiał znów iść do pracy, a na to nie miał dzisiaj siły. Nie dość że kac po wczorajszej imprezie rozwalał mu głowę, to jeszcze nocne wykrwawianie się nie poprawiało jego stanu. Chłopak był bardzo blady z powodu utraty dużej ilości krwi i bardzo osłabiony, ale niestety praca go wzywała. Powoli zaczął ogarniać się, nie miał siły posprzątać po swojej ostatniej próbie więc postanowił zrobić to dopiero po powrocie. Przemył na szybko, wszystko wydawało mu się dziwnie zimne, wiedział że to z powodu niedokrwienia więc postanowił to zignorować. Starannie zawinął nowe bandaże i ubrał w swój codzienny strój, jedyne czego się bał było to że rana która mu została będzie dalej krwawić i pobrudzi mu jego ubrania ale musiał to jakoś przetrwać.
Osamu już drugiego dnia pracy spóźnił się. Od razu jak się zjawił dostał od Kunikidy ochrzan i wykład dlaczego nie należy się spóźniać. Ranpou był już w tym czasie na jednym z miejsc zbrodni razem z Yosano która pomagała mężczyźnie poruszać się komunikacją miejską gdyż ten był w tym beznadziejny. Dazai miał dzisiaj załatwiać tylko papierkową robotę co mu szło okropnie. Nie miał na to ani siły ani chęci. W mafii było łatwiej, żadnych pisemnych raportów siedzenia przed komputerem i sprawdzania czy dokument jest w dobrym miejscu. Mieli od tego wszystkiego ludzi którzy to robili za nich więc czemu tu też nie mogło tak być? Po dość długiej przez swoje ociąganie się pracy brązowowłosy zauważył że w miejsce na którym trzymał opartą rękę było lekko poplamione. Wiedział co to oznaczało spojrzał na bandaże, były one przesiąknięte jego krwią więc żeby nie robić większego bałaganu musiał je zmienić
-Kunikida -Zwrócił uwagę mężczyzny na przeciwko siebie
-Mamy w agencji jakieś bandaże? -Spytał się a mężczyzna spojrzał się na niego pytająco-Mamy, ale do czego ci one, i tak jesteś nimi cały owinięty -Brązowooki pokazał umazaną w krwi ręke z głupkowatym uśmiechem jakby to było w zupełności normalne. Bardziej, to było dla niego normalne ale nikt jeszcze nie znał charakteru chłopaka i jego nawyków
-Trochę się pobrudziło -Zaśmiał się, wziął chusteczkę z pojemnika leżącego na stole i wytarł biurko poplamione jego krwią
-Co ci się stało w że aż tak krwawisz? -Spytał Kunikida wstając
-Pomyślałem że podcięcie żył będzie dobrym i skutecznym sposobem na śmierć -Powiedział jakby nigdy nic się nie stało
-Jednak ciężko jest znaleźć odpowiedni punkt by wykrwawić się na dobre a do tego strasznie boli -Dodał z wyrzutem a Kunikidę zatkało. To z jakim spokojem chłopak mówił o próbie samobójczej lekko go przeraziło w szczególności że to jest młody chłopak, ma jeszcze całe życie przed sobą.-Dobrze się czujesz Dazai? Jeśli coś się dzieje to możemy porozmawiać -Odezwał się blondyn. W tym samym czasie ze swojej misji wróciła Yosano wraz z Ranpo
-Dobra najpierw daj rękę Yosano, ona ci to opatrzy -Powiedział w stronę młodszego
-Uh? A coś się stało? -Spytała się kobieta która dopiero co przyszła
-Idź z Osamu do gabinetu, mocno krwawi sprawdź czy nie trzeba przypadkiem zszyć jego ran -Powiedział a kobieta łapiąc chłopaka z a rękaw bez zbędnych pytań zabrała go do gabinetu.
-Co się stało? -Spytała gdy posadziła chłopaka na łóżku
-To nic takiego, czemu wy wszyscy się tak przejmujecie? -Spytał nie rozumiejąc sytuacji, mimo iż był mądry niektórych rzeczy nie potrafił zrozumieć. To że praktycznie obcy ludzie się tak o niego martwią było dla niego wielką zagadką, w szczególności że to co robił i dla niego i dla większości w mafii było już normalne.
CZYTASZ
Powrót do Soukoku
Fiksi PenggemarCzy Detektyw ma prawo zakochać się w mafiozie? Lepsze pytanie, czy mafioza jest w stanie poczuć coś do detektywa? Czy taki związek ma prawo istnieć? -Stanowczo nie Dazai -Odpowiedział od razu na pytanie dwudziestodwulatka -To nie miało by żadnego s...