Rozdział 5

12.1K 593 40
                                    

Po dwóch dniach wróciłam do pracy, a Liam do przedszkola. Pomimo moich obaw, bardzo chętnie wrócił. Dzisiaj miałam w planach trochę go przepytać, ale zanim miało to nastąpić musiałam przeżyć osiem godzin w pracy. Przez dwa dni w ogóle nie zaglądałam na skrzynkę dostając od szefa całkowite wolne, więc nie miałam zamiaru tam patrzeć. Wchodząc do budynku ARCHITECTURE FUTERES przywitałam się serdecznie ze wszystkimi i skierowałam się prosto do swojego biura na dziewiątym piętrze. Cały budynek był dziesięciopiętrowy, a najwyższe piętro należało do szefa. Jako, że byłam dyrektorką działu architektury wnętrz miałam do swojej dyspozycji całe piętro, gdzie było moje biuro, Caroline oraz recepcja. Podeszłam do Amelii, która na mój widok szeroko się uśmiechnęła.

- Cześć kochana – przywitała się podając mi pocztę.

- Hej, coś ciekawego się działo? – zapytałam, mając nadzieję, że czegoś się dowiem. Brayson mógł jedynie od niej dowiedzieć, że nie było mnie w pracy.

- Nic się nie działo podczas twojej nieobecności. Jedynie to przybyło ci klientów, których zapisałam ci w kalendarzu.

- Dziękuje. A nie było tu nikogo? Nikt nie pytał o mnie? – zapytałam, ale dziewczyna pokręciła przecząco głową. Amelia była mi bliską koleżanką, miałam do niej zaufanie i wiedziałam, że gdyby był tu ktoś to by mi powiedziała. Więc do cholery od kogo się niby dowiedział, że nie było mnie w pracy?

- No dobrze, w takim razie będę u siebie. Jak przyjdzie Caroline to zgłoś ją do mnie, dobra? – przytaknęła ruchem głowy, a ja przeszłam do swojego gabinetu zamykając się w nim. Coraz bardziej było to wszystko dziwne. Wyciągnęłam laptopa z torby kładąc go na biurku i podłączając do dwóch monitorów, które posiadałam dla lepszej pracy. O wiele lepiej się pracowało gdy miało się więcej i o wiele większe ekrany niż tylko laptop. A laptopa mogłam wszędzie ze sobą zabrać mając przy sobie wszystkie potrzebne rzeczy. Pierwsze co zrobiłam po odpaleniu to sprawdziłam kalendarz i spotkania, jakie miałam umówione. Prześledziłam daty i nazwiska nowych klientów, aż natrafiłam na jedno.

- Kurwa... - pieprzony Black. Co on jeszcze chce ode mnie? Przecież zrobiłam mu ten projekt więc niech się odpieprzy ode mnie. Nie zdążyłam nic więcej zrobić, kiedy do środka wparowała Caroline z dwoma kubkami kawy.

- Hejo – zaświergotała entuzjastycznie, ale zauważając moją minę zatrzymała się. – Co jest?

- Brayson Pieprzony Black jest – powiedziałam twardo, a dziewczyna podeszła do biurka zaglądając do laptopa.

- O cholera. Ale to jutro to spotkanie masz.

- Nie dobijaj mnie bardziej, błagam cię.

- Coś się wymyśli. Zawsze możesz odwołać – stwierdziła.

- A myślisz, że go to powstrzyma? – zapytałam doskonale znając odpowiedź. – Właśnie. Dobra, mam dwa projekty do ostatnich poprawek i jeden do zaczęcia. Czas brać się do roboty – oznajmiłam.

Gdy zostałam sama odpaliłam pocztę i wybrałam jego nazwisko.

Do: Brayson Black

Od: Ava Bennet

Dzień dobry, panie Black

Z przyczyn prywatnych muszę odwołać jutrzejsze spotkanie. Dziękuje za wyrozumiałość.

Pozdrawiam serdecznie

Ava Bennet

Dyrektor ds. Architektury Wnętrz

Nigdy cię nie opuściłem - ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz