Ava
Po przyjemnym weekendzie nastał niestety poniedziałek i powrót do pracy. Wczoraj pod wieczór do Braysona zadzownił Matt z przeprosinami, że nie da rady wpaść. Wypadło mu coś bardzo ważnego i w dodatku mieli spotkać się dzisiaj w przerwie na lunch. Po pracy miałam jechać do swojego mieszkania, aby pozabierać najważniejsze rzeczy. On razem z naszym synem przeciwko mnie. Nie miałam dużych szans. Rano razem zwieźliśmy Liama do przedszkola, a z powrotem miał odebrać go Brayson i jechać prosto do mieszkania. W przerwie na lunch oczywiście do mojego biura zawitała przyjaciółka z dwoma pudełkami domowego obiadu. Byłam jej ogromnie wdzięczna.
- I jak tam weekendzik z panem Blackiem? – spytała patrząc na mnie spod głuch rzęs.
- Liam go pokochał...
- Kochana to wie każdy. Od czterech lat jesteś dla Liama. Należy ci się coś dla samej siebie. I dobrze wiesz co miałam na myśli – zaśmiała się, ale miała rację. Zawsze na pierwszym miejscu był syn. Nie mając wsparcia mężczyzny, z którym mogłabym dzielić rodzinne obowiązki nie myślałam w ogóle, aby zrobić coś dla siebie. W ten weekend odpoczęłam jak nigdy. Wczoraj praktycznie całe popłudnie Brayson zajmował się Liamem, a ja w tym czasie wzięłam ponad pół godzinną kapiel, która zrelekasowała moje ciała za wszystkie czasy. I musiałam przyznać, że mężczyzna miał wspaniałą wannę z hydromasażem. Patrząc teraz na to mieszkanie z nim przyniesie wiele korzyści.
- Było wspaniale. W końcu poczułam się jak w domu i wiedziałam, że nie muszę się martwić o Liama, bo jest w dobrych rękach. Mogłam odpocząć psychicznie od natłoku myśli. Zwyczajnie się zamknąć w tej złotej klatce bez nikogo nieproszonego. I ta noc...
- Ooo, noc? Wiedziałam! – pokręciłam głową śmiejąc się z jej reakcji. Nie zdążyłam nic odpowiedź, kiedy drzwi do gabinetu omal nie zostały wyrwane z zawiasamy, a do środka wparował wściekły Brayson, a za nim Matthew. Zdziwiona ich wparowanie uniosłem brew czekając na wytłumaczenia.
- Bray...
- Później ci wytłumaczę. Pakuj się i jedziemy do domu. Nie ma czasu. Matt niech wszyscy pracownicy wyjdą z budynku. Gdzie jest McCall? – co? – Ava, gdzie jest McCall?
- Nie ma go dzisiaj – odpowiedziałam. Nagle w całym budynku zawył alarm. Pracownicy zaczęli zbierać się przed budynkiem. Matt wyprowadził Caroline, a mnie Brayson. Będąc przed budynkiem firmy wszyscy dostali wytyczne od Braysona, aby wrócić do domu ciągle gdzieś dzwoniąc.
- Skurwiel! – wrzasnął odwracając się na pięcie.
- Brayson uspokój się. – Podszedł do nas jego przyjaciel z Carl u boku.
- Kurwa mać. – Nie wiedziałam co się dzieję, ale na pewno nic dobrego. – Matt znajdź mi go kurwa na już. – Zwrócił się do przyjaciela, a mnie złapał za łokieć i poprowadził do auta. Spojrzałam tylko zdezorienotwana na Carle i Matta.
- Powiesz mi co się dzieje? – zapytałam spokojnie.
- Jesteś w niebezpieczeństwie – uderzył pięściąw kierownicę.
- Co? O czym ty do cholery mówisz?
- Dostałem wiadomość taką samą, jak cztery lata temu tylko w formie smsa. Nie pójdziesz ani jutro ani w najbliższym czasie do pracy.
- Czemu?
- Bo chcieli wysadzić twój pierdolony budynek. Kurwa mać!
- Ale...
CZYTASZ
Nigdy cię nie opuściłem - ZOSTANIE WYDANE
RomansIch miłość była szalona. Kochali się na zabój i planowali wspólne życie, mimo że byli jeszcze młodzi. Ale z pewnych powodów Brayson Black opuszcza Londyn tak samo jak i swoją ukochaną Avę Bennet. Ich kariera wzrastała. Ava była młodą, ale jak i zd...