✰.。.✵°✵,¸.•✵'
✰.。.✵°✵,¸.•✵'
"Codzienność Stephena Strange'a"
✰.。.✵°✵,¸.•✵'
Stephen Strange nie spodziewał się, że po pięciu latach jego nieobecności spowodowanych pstryknięciem Thanosa, jego ukochana zdąży znaleźć sobie kogoś innego i się zaręczyć. Kiedy Christine przyniosła mu zaproszenie na ślub, długo zastanawiał się czy w ogóle iść na tą uroczystość i patrzeć jak jego miłość życia zawiera związek małżeński z kimś innym niż on. Czuł jak serce go ściska, gdy Christine weszła do kościoła w tej pięknej, śnieżnobiałej sukni.
- Słuchaj, Christine - zaczął niepewnie, zatrzymując kobietę, gdy oboje spotkali się przy barze na sali. - Myślałem naprawdę poważnie o nas i żałuję, że byłem jaki byłem. Chciałem cię chronić. Proszę, wybacz mi.
- I tak nie bylibyśmy dobraną parą - odpowiedziała, uśmiechając się do niego pocieszająco. - Jestem teraz naprawdę szczęśliwa, Stephen.
- Cieszę się.
- A ty?
- Tak, w sumie też.
Słowa te oczywiście były kłamstwem. Od kiedy Avengersi przywrócili z powrotem połowę istnienia we wszechświecie, nie do końca mu się układało. Wszystko było inne, a świat próbował na nowo stanąć na nogi. Tony i Natasha nie żyli, Kapitan Ameryka dożył spokojnej starości, Wong został Najwyższym Czarodziejem, a Christine wychodziła za mąż.
Christne odeszła szukając swojego męża. Niedługo po tym goście zaczęli wychodzić zdziwieni na balkony, co wzbudziło ciekawość Strange'a. Przepchnął się na początek tłumu, stając przy barierkach. Ludzie uciekali przed czymś przez kolejne ulice, tworząc jeszcze większą panikę.
Dla Stephena był to znak. Dopił resztę alkoholu z kieliszka, który później odłożył na tackę trzymaną przez jednego z kelnerów.
- Dziękuję - mruknął w jego stronę, a potem ruszył ponownie w stronę balkonów. - Czas się wziąć do roboty.
Jednym ruchem wyjął swój wierny Płaszcz Lewitacji z kieszeni marynarki i wyskoczył z balkonu, przebierając się w niebieski strój. Przeleciał dwie ulice, a następnie wylądował na asfalcie. Szedł powoli, analizując wszystko, co działo się wokół. Kilka samochodów było przewróconych, a ludzie biegli w zupełnie przeciwnym kierunku. Zmarszczył brwi w zdziwieniu, kiedy zauważył jak młoda dziewczyna rozgląda się i na końcu wskakuje do pustego autobusu, zostawionego na środku drogi. Po zrozumieniu, że dziewczyna była tą samą osobą z jego wczorajszego dziwnego snu, był jeszcze bardziej zdezorientowany. Czy to w ogóle mogło być możliwe? Przekręcił delilatnie głowę w bok, obserwując jak autobus nagle się uniósł. Użył swojej magii, aby uwolnić otaczającą go niewidzialność i odsłonić jednooką istotę z mackami. Wykonał kolejne kilka ruchów dłońmi i odciął przy tym jedną z macek potwora.
CZYTASZ
MADNESS WAR || doctor strange
FanfictionWanda Maximoff chciała tylko znowu być ze swoimi dziećmi, ale nie wiedziała, że bawiąc się multiwersum ściągnie do swojego wymiaru kogoś jeszcze, równie potężnego co ona sama. / KSIĄŻKA ZAWIESZONA / ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ mcu fanfic...