ROZDZIAŁ TRZECI

197 16 8
                                    

✰.。.✵°✵,¸.•✵'

•✵'

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

✰.。.✵°✵,¸.•✵

" Jak wiedźma z wiedźmą "

✰.。.✵°✵,¸.•✵'

Stephen doskonale pamiętał jak ostatnio skończyła się zabawa z multiwersum, kiedy to pomagał Spider-Manowi. O mały włos niechciani złoczyńcy i nie tylko dostaliby się do ich wszechświata, ale na szczęście zdążyli temu zapobiec. Teraz Strange nie chciał pod żadnym pozorem dopuścić do podobnej sytuacji.

Razem z Wongiem nachylali się nad zwłokami innego Strange'a. Tego, który wcześniej pomagał Americe, zanim ta trafiła do ich wszechświata.

- To nie był sen - mruknął Stephen, będąc teraz tego pewien na sto procent. America wywróciła oczami.

- Czyli powracający sen, gdy uciekam nago przed klaunem...?

- W innym uniwersum, to prawda - America przyznała Wongowi rację, posyłając mu jednocześnie dziwne spojrzenie. - Co z nim teraz zrobimy?

- Godnie pochowamy - stwierdził Strange i podniósł się. Machnął kilka razy rękoma, a wtedy martwe ciało zostało dokładnie okryte jakimś materiałem, które wcześniej zdobyła America. Zwłoki uniosły się w powietrzu, a potem za pomocą magii umieścił je pod brukiem.

- Czy panna Chavez zechce udać się ze mną do Kamar-Taj? - zapytał uprzejmie Wong.

- A ty? - zapytała podejrzliwie, patrząc na Stephena.

- Cóż, ja udam się do kogoś kto może znać się na tym rodzaju magii.

America w końcu kiwnęła głową. Wong wyczarował portal prowadzący prosto na dziedziniec Kamar-Taj i gestem ręki zachęcił Americę, by ta pierwsza przez niego przeszła.

- Powodzenia - rzucił jeszcze Wong nim zniknął za portalem.

Stephen spojrzał ostatni raz na miejsce, w którym pochowali jego warianta. Już chciał ruszyć dalej w podróż, jednak wyczuł czyjąś obecność w pobliżu. Odwrócił się nagle, rzucając pierwsze lepsze zaklęcie, które przyszło mu do głowy, jednak kobieta, która stała za nim z łatwością je odbiła. Mężczyzna przyjrzał się kobiecie, stwierdzając, że może to być ta sama, o której wspomniała America. Jeśli tak, to musiał się dowiedzieć kim była i co od nich chciała.

- Stephen Strange? - zapytała opuszczając dłonie wzdłuż ciała, a czerwona energia, która otaczała jej dłonie zniknęła.

- Zależy kto pyta.

- Myślę, że moglibyśmy sobie nawzajem pomóc.

Stephen zmarszczył delikatnie brwi, kiedy kobieta uśmiechnęła się do niego cwanie.

MADNESS WAR || doctor strangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz