29.07.2022
Po wróceniu do domu postanowiłem, że przeanalizuje jeszcze raz to co usłyszałem.
„Znaleźli jej telefon" oraz „ nie znajdą jej". Musiało chodzić o Lilly! Tylko kim są ci faceci? Pierwszy raz ich widzę na oczy i wcześniej ich tu nie wiedziałem.
Ubrałem na siebie katanę i zerknąłem na godzinę w telefonie, była 20:01 - komisariat policji nie jest jeszcze zamknięty. Zszedłem po schodach na dół mijając szerokim łukiem moją „ opiekunkę". Skierowałem się w stronę komisariatu policji. Po 20 minutach dotarłem do celu. Zauważyłem policjanta Hansa, który mnie przesłuchiwał miesiąc temu.
- Przepraszam, można zająć panu chwilkę?- zapytałem go. Wydawał się bardzo zaskoczony moją obecnością.
-Oczywiście, proszę za mną.- odpowiedział.
Podążyłem za nim prosto do jego gabinetu. Był wyjątkowo ciemny - w senie takim,że miał sciany pomalowane na kolor czarny i w sumie prawie każdy mebel takiego koloru był. Usiadłem na krześle na przeciwko policjanta.
-Słucham więc, co cię do mnie sprowadza?
- Em... nie wiem jak to powiedzieć dokładnie.
- Powiedz tak, jak umiesz.
- No więc byłem się dziś spotkać z dziewczyną mojego kumpla Sally i w trakcie spotkania usłyszeliśmy kłótnie dwójki mężczyzn.
- Co mówili?
- Powiedzieli dosłownie, że „ policja znalazła jej telefon" oraz „ ale nie znajdą jej". Wydaje mi się, że to może chodzić o Lilly.- powiedziałem.
Policjant aż wyprostował się na krześle.
- Jesteś pewien, że tak powiedzieli?- dopytał się.
- Tak, jestem pewien.
- Jak wyglądali ci mężczyźni? Dałbyś radę mi ich opisać? - powiedział Hans i wyciągnął swój służbowy notatnik oraz długopis.
-Jeden mężczyzna był chudy, z czarnymi włosami i wąsem a drugi trochę był przy sobie bez wąsa, blond włosy.- powiedziałem a policjant wszystko zapisał w swoim notatniku.
- Wiesz kim są ci mężczyźni?
- Nie, to ktoś kto tu nie mieszka. Nie znam tych ludzi i nigdy ich tutaj nie widziałem.
- Dziękuje ci za te informacje, przydadzą się w śledztwie.
- Znajdziecie ją?- zapytałem.
- Postaramy się.- odpowiedział na pożegnanie policjant. Następnie oboje wyszliśmy z gabinetu, on zajął się tym co mu powiedziałem a ja zmierzałem do domu. Wpadł mi do głowy pomysł aby poinformować mamę Lily o tym co się wydarzyło. Moim zdaniem powinna wiedzieć o takich rzeczach. Jak pomyślałem tak też zrobiłem i zamiast skręcić do bramy własnego domu skręciłem w bramę do domu nieopodal. Zadzwoniłem na dzwonek do drzwi i oczekiwałem na ich otwarcie.
- Czego tutaj chcesz?- usłyszałem gdy tylko drzwi się otwarły. W ich progu stał ojczym Lily.
-Przepraszam,że przeszkadzam ale mam dla państwa pewną informacje. Mógłbym wejść?- zapytałem spokojnie.
Widziałem jak ojczym Lily piorunuje mnie wzrokiem od góry do dołu i czułem lekki dyskomfort.
- Właź.- usłyszałem i potulnie wszedłem do środka domu. Mężczyzna poprowadził mnie do salonu gdzie siedziała matka i brat Lily. Ten, który mnie zaatakował kiedyś. Na mój widok gwałtownie wstał z krzesła.
-A ten czego tutaj szuka? Chce się przyznać, że wykorzystał moją siostrę, zrobił jej dzieciaka i pozbył się jej jak nic nie znaczącą zabawkę?!- krzyczał.
- Zejdź ze mnie. Nic jej złego nie zrobiłem.
- Spokój chłopcy, Lily na pewno by nie chciała abyśmy się kłócili.- odezwała się Evelyn wyraźnie zmęczona ciągłym brakiem córki. Była blada, wychudzona, miała rozczochrane włosy i wory pod oczami.
- Pani Bonnet, dzisiaj byłem świadkiem rozmowy dwóch mężczyzn. Rozmawiali o Lily i o tym, że policja znalazła jej telefon.- powiedziałem a oczy ich trojga skierowały się w moją stronę. Brat zaginionej podbiegł do mnie strasznie szybko i chwycił mnie mocno za ramiona.
- Jak wyglądali ci mężczyźni??- dopytywał się co chwile mną potrząsając.
- Synu puść go.
- Wybacz młody, to z emocji.- powiedział i puścił mnie.
- Jeden był chudy, czarne włosy i wąs a drugi był trochę przy sobie bez wąsa i miał blond włosy.- wyrecytowałem.
- Czy zauważyłeś coś charakterystycznego w ich wyglądzie?
- Nie, to wszystko co widziałem. Zgłosiłem to już policjantowi, który prowadzi sprawę Lily.
- Dziękuje ci chłopcze.- odpowiedział ojczym Lily.
Pożegnałem się z nimi i wyszedłem z ich domu. Na dworze było już dość ciemno więc odpaliłem latarkę w telefonie aby oświecić sobie chodnik.
Wróciłem do domu po kilku minutach i czekała już na mnie kolacja przygotowana przez Molly. Tylko nie wiem czy będę jeść bo ona może mnie otruć tym jedzeniem. Widać,że mnie niezbyt lubi ze wzajemnością zresztą.
Ucieszyłem się jednak gdy ujrzałem moją mamę i tatę rozmawiających ze sobą. Usłyszeli moje kroki i odwrócili się w moją stronę.
-Gdzie byłeś?- usłyszałem szorstki głos ojca.
- U Marcusa.- skłamałem.
- Mhm.- chrząknął.
- A co ty taki nie w humorze?- zapytałem zerkając w kierunku matki. Ta tylko wzruszyła ramionami jakby sama nie wiedziała o co chodzi ojcu w tym momencie.
- Ciężki dzień w pracy miałem, rozumiesz chyba.- odpowiedział już teraz normalnie.
Usiedliśmy wspólnie przy stole. Molly naszykowała nam kolacje i nalała soku do szklanek.
- Macie zamiar to jeść?- zapytałem.
- A czemu by nie?- odpowiedziała pytaniem na pytanie mama.
- Czy ochroniarz Andrew powiedział wam co ona dziś zrobiła?
- Nie, nic nie mówił. A co się stało?- zapytał ojciec wolno przeżuwając kawałek kurczaka.
- Przeszukiwała mój pokój a później ciągnęła mnie za włosy.
- Co takiego?!- krzyknął ojciec.
- Dlatego bym nie jadł tego Dania. Może nas chce otruć...- zażartowałem.
- Molly! Proszę do nas na chwile.- powiedziała zirytowana mama.
Moja „ opiekunka" podeszła pewnym krokiem do stolika przy którym siedzieliśmy.
- Słucham państwa.
- Nasz syn zgłosił nam, że przeszukiwała pani jego pokój. Jakim prawem?- zapytała mama.
- Ja tylko sprzątałam.- wzruszyła ramionami Molly.
-Przecież mam oczy i doskonale widziałem co robiłaś. Przestań kłamać.- odpowiedziałem patrząc jej w oczy.
- Niech pani posłucha. Nie płace pani za przeszukiwanie prywatnych rzeczy mojego syna. Ma pani mu pomagać w podstawowych czynnościach. A oprócz tego zajmować się domem.
- Rozumiem.- odpowiedziała.
- Jak jeszcze raz usłyszę, że pani narusza przestrzeń osobistą mojego dziecka to zostanie pani zwolniona.- zagroził ojciec.
- Dobrze, rozumiem i przepraszam.- odpowiedziała i wróciła do swoich obowiązków. Po skończonej kolacji stwierdziłem, że pójdę na spacer z moimi psami Basterem i Nyą,które pilnują domu na zewnątrz. Baster jest psem rasy doberman a Nya jest to pitbull, uwielbiam ich i kocham bardzo.
Nie miałem ostatnio czasu na zabawę z nimi przez to zaginięcie Lily.
- Mamo wychodzę na spacer z psami.
- O tej godzinie?- zdziwiła się.
- Jest dopiero godzina dwudziesta pierwsza, w czym problem?
- Niech idzie.- machnął ręką ojciec.
- On ma 16 lat, nie zapominaj.
- Ma psy przy sobie, nic mu nie będzie.
Uśmiechnąłem się w stronę ojca a ten odwzajemnił to. Następnie ubrałem się trochę cieplej i wyruszyłem wraz z moim psami na spacer przez park Hill.

CZYTASZ
Zaginiona
Mystery / ThrillerW niewielkim mieście Houston dochodzi do tajemniczego zaginięcia młodej dziewczyny. Chwile przed zaginięciem przebywała ona w gronie jej najbliższych przyjaciół. Kiedy ze sprawą zostaje powiązany syn znanych i szanowanych biznesmenów, sprawa staje...