Rozdział 12

20 6 0
                                    

Chłopak biegł w mroku przez park. Wstrząśnięty tym co usłyszał i tym, czego się dowiedział o swoim ojcu. Postanowił, że zakończy to wszystko raz na zawsze i oczyści się z zarzutów. W oczach matki Lilly nadal jest tym, który niby wie co się stało tamtego pamiętnego dnia. To była oczywista bzdura. Jedyną osobą, którą cokolwiek może wiedzieć to jest jego ojciec.
Ethan wrócił po cichu do domu. Otworzył drzwi kluczem, który zawsze przy sobie nosi w razie potrzeby i przemknął niezauważony do salonu.
Skierował się najpierw do sali,w której można kontrolować domowy monitoring i włączył wszystkie kamery. Miał zamiar zmusić ojca do przyznania się do winy i do spisku. Kamery mają posłużyć jako dowód. Zarejestrują to, co mężczyzna powie.
Znając charakter swojego ojca wyjął ze skrytki naładowany rewolwer. Skoro ojciec gra nieczysto, nie wiadomo co może mu strzelić do głowy.
Chłopak skierował się na schody i zaczął po cichu wchodzić na drugie piętro. Gdy był na ostatnim schodku nie wszedł całkiem na górę lecz kucnął i wychylił
głowę aby zobaczyć teren. Zobaczył swojego ojca nalewającego sobie wina do kieliszka. Jak zwykle był ubrany w swój elegancki garnitur. Matka siedziała na kanapie i przeglądała coś na swoim telefonie. Teraz albo nigdy.
Ethan gwałtownie wstał ze schodka i wbiegł do drugiego salonu trzymając w ręku broń skierowaną w stronę jego ojca. Jego matka zauważając go krzyknęła przeraźliwie upuszczając urządzenie na panele.
Spowodowało to, że mężczyzna obok niej obrócił się powoli i spojrzał wprost na swojego syna, który mierzył do niego z broni. George Wesser odstawił powoli swój kieliszek z winem na komodę stojącą obok niego a następnie uniósł ręce do góry.
- Ethan, co ty wyprawiasz?!- krzyknęła jego matka podnosząc się z kanapy. Chłopak widząc ruch matki skierował automatycznie broń na nią.
- Siadaj i nie mieszaj się.- warknął do kobiety.
Okropnie wystraszona Aurora natychmiast usiadła ponownie na kanapie. Zaczęła się cała trząść. Ethan znów skierował broń w stronę ojca.
George spojrzał na swoją żonę i zauważył łzy spływające po jej policzku.
- Nie jest ci wstyd?- odezwał się do syna.
- Będziesz mi teraz prawił morały?- zaśmiał się blondyn.
- Spójrz na swoją matkę. Przerażasz ją.
- Pierdol się. To wszystko twoja wina! Ty mnie do tego zmusiłeś!- krzyknął w stronę ojca.
- Nie rozumiem.
- Dowiedziałem się kto stoi za porwaniem mojej dziewczyny.
- Tak? A kto to?- zapytał George z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Ty, skurwysynie.
-Co zamierzasz zrobić? Zabijesz mnie?- zaśmiał się mężczyzna.
- Mów, gdzie ona jest?!- krzyknął nastolatek.
Zapadła cisza. George milczał. Piorunował swojego syna wzrokiem. Trudno było odczytać co odczuwa w tym momencie ten człowiek.
Narastająca cisza niesamowicie zdenerwowała chłopaka. Uniósł rewolwer i wycelował w kolano ojca. Aurora zakryła twarz w dłoniach. Nie chciała tego widzieć. Padł strzał. George krzyknął przeraźliwie i zgiął się w pół. Krew zaczęła powoli wylewać się z pod jego spodni od garnituru.
- Na miłość boską! Ethan przestań!- krzyknęła matka cała zalana łzami.
Chłopak zauważył kątem oka niewielki nóż kuchenny leżący na okrągłym stoliku. Schował broń do tylnej kieszeni od spodni i wziął nóż ze stolika. Podszedł szybkim krokiem do mężczyzny zwijającego się z bólu na podłodze. Nagle usłyszał kroki. Policjanci widocznie pobiegli za nim.
W mgnieniu oka znalazł się za swoim ojcem zmuszając go do powstania z podłogi i przyłożył mu nóż do gardła. Przejechał nim ojcu po twarzy. Krew z otwartej rany zaczęła lać się po całej jego twarzy.
Aurora  krzyczała. Nic nie mogla zrobić.
- Rzuć nóż!- krzyknął nagle jeden z policjantów.
Chłopak ani drgnął. Przyciskał nadal nóż do gardła swojego ojca.
- Wiem, że to wszystko jest dla ciebie ciężkie. Rozumiem, że jesteś zły na niego ale to nie jest wyjście.- zaczęła Sadie.
- On wie. On wszystko kurwa wie!
- Pozwól nam się tym zająć, proszę. Nie wymierzaj sam sprawiedliwości. Obiecuje ci, że nie pójdziesz do więzienia za napaść.- nadal przemawiała do niego policjantka.
Ethan zawiesił wzrok na kobiecie przed nim. Po chwili wypuścił ojca ale posłał mu mocnego kopniaka w brzuch. Włożył nóż do drugiej kieszeni w spodniach. Stanął naprzeciwko policjantki. Zaraz za nim jego ojciec starał się wstać z podłogi.
- Gdzie jest Lily?- zapytał ponownie ojca.
- Ona nie żyje.- usłyszał głos ojca.
Gdy chłopak do usłyszał wpadł w szał. Wyjął pistolet z tylnej kieszeni spodni i strzelił w drugie kolano ojca. Policjanci pobiegli w stronę chłopaka odbierając mu broń siłą i przyciskając do ściany.
Zakuli go w kajdanki i trzymali bardzo mocno aby nie wyrwał się.
Aurora spojrzała na swojego syna. Nie poznawała go już wcale.  Kiedy chłopak zauważył, że jego matka wbija w niego wzrok zaśmiał sie.
-To też twoja wina.- powiedział już znacznie spokojniej.
Kobieta ponownie zalała sie łzami. Wiedziała, że on ma racje. Miała podejrzenia, że jej mąż mógł być zamieszany w sprawę zaginięcia tamtej dziewczyny. Mimo to nie zgłosiła swoich obaw odpowiednim władzom. To też jej wina. Może gdyby zgłosiła, policja by już dawno zatrzymałaby jej męża i nie doszłoby do tej sytuacji. Policjant Hans przyglądał się tej sytuacji z wielkim niepokojem. Zadzwonił po karetkę gdyż trzeba było ojca Ethana szybko przetransportować do szpitala. Musiał przejść operacje kolan, kule muszą zostać wyciągnięte.
Karetka przyjechała po 15 minutach i zabrano pana Wësser do szpitala. Aurora usiadła znowu na kanapie.
- Rozkujcie go.- powiedziała stanowczo do policjantów, którzy stali obok jej dziecka.
- To wykluczone.
- On nie jest przestępcą.
- Zaatakował swojego ojca.
- Pod wpływem silnych emocji. Będę żądała aby został przebadany przez biegłą psycholog.- kontynuowała Aurora.
Z powrotem do salonu po schodach weszła Sadie.
- Wszystko w porządku?- zapytała.
- Ta pani chce aby rozkuć podejrzanego.- zameldował policjant.
- Rozkujcie go, to dobry chłopak tylko trochę impulsywny. Biorę za to odpowiedzialność.- powiedziała kobieta i zeszła na dół.
Policjanci niechętnie rozkuli nastolatka z kajdanek. Byli pewni, że odrazu po zdjęciu kajdanek chłopak będzie próbował jakoś uciec. Ale to nie nastąpiło.
Ethan wydawał się bardzo spokojny.
- Usiądziesz?- zaproponowała mu matka i wskazała na kanapę.
Blondyn podszedł pewnym krokiem do kanapy i usiadł obok matki.
-Mów co masz mówić i daj mi spokój.- odezwał się po chwili.
- Co mam powiedzieć?
- Na przykład, że urodziłaś potwora? Bandytę?
- Nie uważam tak.
- Akurat.- prychnął.
- Nie wiedziałam, że jesteś do czegoś takiego zdolny. Wystraszyłam się bo pierwszy raz widziałam cię w takim amoku.
- Teraz już wiesz, że jestem zdolny. A wiesz co jest najlepsze?
- Co takiego?
- Nie mam wyrzutów sumienia. On na to zasłużył.- powiedział Ethan.
Zapadła grobowa cisza. Aurora nie wiedziała co ma na to odpowiedzieć. Tak do końca nie wiadomo co dokładnie jego ojciec zrobił i w jakim stopniu jest zamieszany. Wkrótce mają się wszyscy o tym przekonać.

ZaginionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz