Rozdział 13

61 1 1
                                    

Adrianna

  W pokoju panował mrok gdy deszcz dudniący w okno wyrwał mnie ze snu. Wolną ręką sięgnęłam po telefon, żeby zobaczyć która godzina. Zegar wskazywał parę minut po czwartej, a więc to idealna godzina by wrócić niezauważoną do swojego pokoju.

Zerknęłam na spokojną twarz Krystiana głęboko pogrążoną we śnie. Wyglądał młodziej, gdy cały stres i nerwy odeszły w zapomnienie. Jego ręka nadal była przerzucona przez mój bok, jednak ucisk stracił na sile.

Wygramoliłam się z łóżka, zabrałam telefon i wyszłam na korytarz uważnie nasłuchując czy nikt mnie nie nakryje. Przemknęłam na palcach przez korytarz, aż dotarłam pod drzwi mojego i dziewczyn pokoju.

Gdy weszłam do środka od razu zauważyłam, że łóżko Natalii było puste. Od razu wykluczyłam poszukiwania mnie, ponieważ nie miałam od niej żadnych połączeń i wiadomości. Odpuściłam i postanowiłam wziąć prysznic by położyć się do łóżka, jednak sen nie nadchodził.

Byłam wypoczęta, lekka jak piórko. Pięć godzin snu dało mi tyle energii co weekend spędzony w łóżku z kotem oglądając sit comy. Czułam spokój, odprężenie, szczęście. Ja po prostu... czułam. Codzienna obojętność została już za mną, byłam najzwyczajniej w świecie szczęśliwa.

Słońce zaczęło wschodzić, a ja czytałam na telefonie książkę, którą zakupiłam w aplikacji przed wyjazdem. Paulina cały czas cicho pomrukiwała, nawet nie zmieniła pozycji. Drzwi za mną cicho skrzypnęły, a w pokoju pojawiła się Natalia chwiejąc się mocno na nogach.

- Boże dziewczyno - westchnęłam cicho, żeby nie obudzić Pauliny. - Ile Ty jeszcze wypiłaś? - odgarnęłam kołdrę z jej łóżka dając znak, aby się położyła.

Zdjęłam jej buty i kurtkę po czym rzuciłam je gdzieś w kąt.

- Ogarnę ci jakąś wodę i proszki na ból głowy, bo pękniesz jak się obudzisz - mruknęłam właściwie sama do siebie, ponieważ Natalia zapadła już w sen.

Ubrałam się w czarny dres, który wygrzebałam ze swojej torby i postanowiłam pójść do kuchni. Zaczęłam grzebać po szafkach w poszukiwaniu jakiś leków i miski, która na pewno przyda się blondynce. Było już grubo po szóstej więc nie musiałam szczególnie uważać na robienie hałasu.

- Czego szukasz? Może jakoś pomogę - usłyszałam za plecami cichy, męski głos. Omal nie uderzyłam głową w szafkę z zaskoczenia.

Odwróciłam się natychmiast i zobaczyłam za sobą Krystiana. Wyglądał na zaspanego, jednak był już w pełni ubrany.

- Potrzebuje jakiś proszków przeciwbólowych dla Natalii, nie czuje się najlepiej - odpowiedziałam i zaczęłam przegrzebywać następną szafkę. Kątem oka dostrzegłam, że wyszedł z pomieszczenia, ale zdążył wrócić nim skończyłam poszukiwania.

- Proszę, to powinno jej pomóc - uśmiechnął się czule wręczając mi fiolkę z tabletkami.

Nigdy nie polubię tych chwil, kiedy po momentach czułości musimy zachowywać się normalnie, aby nikt się nie zorientował. Będę musiała do tego przywyknąć jeśli chce z nim być, ciągłe ukrywanie się...

Potrząsnęłam głową pozbywając się takich myśli. Muszę nauczyć się żyć chwilą, jestem młoda, za wcześnie by planować przyszłość.

Zostawiłam tabletki tuż obok butelki wody mineralnej na stoliku przy łóżku Natalii.

Zastanawiałam się ile musiała wypić, żeby doprowadzić się do takiego stanu, a przede wszystkim, kto był taki nieodpowiedzialny podając jej taką ilość alkoholu.

Młodość jest super, trzeba korzystać z życia ile się da ale w ostatnim czasie widywałam ją częściej pijaną, niż trzeźwą. Nawet do szkoły przychodziła na kacu.

Nie mogę powiedzieć, że byłyśmy przyjaciółkami na dobre i na złe, ale bardzo ją lubiłam. Zdecydowanie bardziej niż Rudą. Paula wszystko miała gdzieś, przejmowała się tylko imprezami. Nie znam ich historii, jak się poznały, ale odnosiłam wrażenie, że Natalia taka nie była. Chciałam koniecznie poruszyć z nią ten temat, być może miała jakieś problemy, o których nikomu nie mówiła?

Przysiadłam na mostku obok jeziora by móc w spokoju zapalić papierosa. Część klasy już się obudziła i kręcili się bez celu wokół domków. Leczyli kaca na różne sposoby, ale nawet im nie współczułam.

Nigdzie nie widziałam Krystiana. Od spotkania w kuchni go już nie spotkałam. Nie było go nawet w pokoju gdy poszłam odnieść lekarstwa. Chciałam już wrócić do domu. Lubię podróżować i poznać nowe miejsca, ale czułam pewnego rodzaju niepokój gdy patrzyłam na srebrną taflę jeziora. Jakby zaraz miało się coś wydarzyć...

***

Późnym popołudniem siedzieliśmy nad gasnącym ogniskiem, niedługo mieliśmy zbierać się do domu. Chciałam odebrać już swoją kotkę i położyć się z nią w swoim łóżku. Nie było z nami Przemka. Od wczorajszej rozmowy nigdzie go nie widziałam.

Dzisiejsze ognisko nie miało takiej mocy jak wczoraj. Nie grała muzyka, nie było gitary, większość milczała jakby popełnili grzech a bali się, że wyjdzie na jaw gdy tylko otworzą usta.

Nagle tuż obok mnie usiadł Krystian, zrobiłam mu nieco więcej miejsca.

- Widział ksiądz gdzieś Przemka? - odchrząknęłam nerwowo. Pilnowanie się za każdym razem by zwracać się do niego poprawnie kosztowało mnie naprawdę wiele wysiłku.

- Tak - przytaknął. - Właśnie skończyliśmy długą, poważną rozmowę - dodał. Jego wzrok zawieszony był na stadzie kaczek lecących po niebie. Nie zetknął na mnie nawet na moment.

Czułam jak mięśnie w moim ciele napinają się. O czym mogli rozmawiać? Dlaczego Przemka nadal tutaj nie ma? Czy to dotyczyło także mnie? Milion pytań przelewało się przez moją głowę.

Do naszego towarzystwa dołączył biolog. Oczy miał spuchnięte, twarz bladą. Zawsze wyglądał okropnie, ale teraz to już w ogóle był obrzydliwy.

- Czy to malinka? - szturchnęłam Krystiana łokciem, dyskretnie pokazując szyję nauczyciela.

- Tak, widziałem ją już rano jak tylko wszedłem do jego gorzelni - westchnął. - A najgorsze jest to, że chyba wiem, kto to zrobił.

Smak samotnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz