Rozdział 14

87 6 0
                                    

Adrianna

Dni mijały bardzo szybko. Od naszej wycieczki szkolnej minęło już prawie trzy tygodnie. Ciężko było odnaleźć się w szkolnej rzeczywistości choć nie było nas zaledwie dwa dni.

Przemek był kompletnie nieobecny, nie odzywał się do mnie ani słowem, nie witał się ze mną, ba, nawet nie mógł na mnie spojrzeć. Od Krystiana niczego się nie dowiedziałam, nie mógł mi powiedzieć lub po prostu nie chciał.

Dziewczyny też przeżywały ciche dni. Paulina rzadko pojawiała się w szkole, a jeśli już się zjawiła to nie rozmawiała z Natalią, dlatego blondynka siedziała ze mną na wszystkich zajęciach.

- Nadal się nie odezwał? - szepnęła Natalia.

Siedziałyśmy na lekcji geografii, temat był nudny, za oknem ciągle padał deszcz, ale nikogo to nie dziwiło, w końcu był już koniec listopada.

Westchnęłam cicho i pokręciłam przecząco głową. Wiele razy podejmowałam już próby rozmowy z Przemkiem, jednak za każdym razem dawał mi do zrozumienia, żebym nie zawracała mu głowy.

- Nie, dziś spróbuję porozmawiać z nim ostatni raz. W miejscu, w którym na pewno na mnie nie nakrzyczy - uśmiechnęłam się smutno.

Wiedziałam, że dziś wieczorem Przemek na pewno będzie służył na mszy. Chciałabym go zaskoczyć po nabożeństwie, poprosić aby dał mi ostatnią szansę. Nie chciałam tracić tak dobrego przyjaciela jakim był Przemek.

Dzwonek wybawił nas od nudnego monologu geografa. Była już prawie piętnasta, nasza klasa była ostatnią w szkole. Czekało nas jeszcze długie czterdzieści pięć minut lekcji biologii.

Zauważyłam, że Natalia szybkim krokiem kieruje się do wyjścia ze szkoły.

- Natalia! - krzyknęłam nim zaczęłam ją dogadaniać. - Zaczekaj!

Blondynka niechętnie zwolniła kroku i odwróciła się w moją stronę.

Jej twarz była blada, nie dostrzegłam też tego zadziornego błysku w oku, wydawało mi się też, że schudła choć nieznacznie.

- Dokąd idziesz? Mamy jeszcze jedną lekcje - przypomniałam.

- Muszę coś załatwić, naprawdę się spieszę - w ostatniej chwili udało mi się złapać ją za ramię, gdy zamierzała odejść.

- Od kilku dni słyszę tę samą wymówkę, nawet nie starasz się ukryć, że mnie okłamujesz. Powiesz mi w końcu co się dzieje?

Podbródek jej zadrżał, a w kącikach oczu zebrały się łzy. Ze skruchą wymalowaną na twarzy pokiwała przecząco głową i wyszła ze szkoły.

Nie potrafiłam jej rozgryźć. Nie wiedziałam co się z nią działo, tym bardziej, że nie zwierzała mi się od długiego czasu. Ewidentnie coś ciążyło jej na sercu. Może jakaś kłótnia z Paulą, o której mi nie powiedziała i z tego powodu nie rozmawiały? Mogłam tylko gdybać.

Na biologii powtarzaliśmy materiał do nadchodzącego sprawdzianu, żaden temat niestety nie wchodził mi do głowy, robiłam notatki kompletnie nie weryfikując tego co pisałam. Musiałam od kogoś pożyczyć notatki, bo z tych moich bazgroł na pewno niczego się nie nauczę.

Smak samotnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz