Rozdział 2

127 8 1
                                    


Okropnie boli mnie głowa, a kiedy otwieram oczy wcale nie jest lepiej. Kiedy widzę, gdzie się znajduję natychmiast zapominam o bólu. Nie mam pojęcia, gdzie jestem. Pomieszczenie zupełnie nie przypomina mi mojego pokoju. Tutaj wszystkie meble są z pięknego drewna, a wielkością przypomina mieszkanie, a nie pokój. A mój ubiór zupełnie nie przypomina bluzy i spodni. Jakim cudem mam na sobie suknie do ziemi. Skoro w życiu bym tego sama nie ubrała. Tyle pytań nasuwa się, a nie znam odpowiedzi. Po chwili widzę w drzwiach ogromnego mężczyznę o zabójczym spojrzeniu. Gdybym spotkała go na mieście z pewnością pognałabym, gdzie pieprz rośnie. Teraz stoi i patrzy centralnie na mnie. W jego spojrzeniu jest coś przez co nie mogę oderwać od niego wzroku.

- Co tu robisz?

- Ja? Nie wiem. Obudziłam się tutaj...

- Moi strażnicy znaleźli cię na granicy.

- Granicy?

- Masz pojęcie, gdzie się znajdujesz?

- Oczywiście w Hampton.

- Nie wiem kim jesteś, ale z pewnością nie tam jesteś. Znajdujesz się w królestwie Tornbury.

Straże, królestwo? Gdzie ja do cholery jestem?

- Gdzie?

Widzę, że powoli traci do mnie cierpliwość, ale ja nigdy nie słyszałam o podobnym mieście.

- Nie wiem jak się tutaj pojawiłaś, ale z pewnością należysz do ludzkiego świata.

- A ty co nie do ludzkiego?

- Nie wiem co tu robisz, ale księżyc z jakiegoś powodu cię tutaj sprowadził. Na razie tutaj zostaniesz.

Księżyc? Sprowadził? Przecież dopiero co byłam w parku. To, gdzie ja jestem?

- Co ta sukienka robi na mnie?

- W niej cię znaleźli na granicy naszej i Logorii. To cud, że nic ci nie jest.

- Jakiej granicy?

- Miej mnie w opiece. Dobra wyjaśnię ci tak mniej więcej, gdzie się znajdujesz. Ja rządzę w Tornbury, a oprócz naszego królestwa jest jeszcze Aysel, Selsmire, Logoria i Las zapomnienia. Nie radze ci samej przekraczać granic.

- Co to za dziwne nazwy, a gdzie moje Hampton?

- Zapewne w Krainie ludzi. Odpocznij później porozmawiamy.

- Czekaj. Jak masz na imię?

- Thorin.

***

To tylko sen. To mi się śni. Co ja tu do cholery robię? To musi być jakiś nie śmieszny żart. Kraina ludzi? A co tu niby jest kraina krasnoludków? Nie wierzę w to. Na pewno ktoś robi sobie ze mnie żarty. I jeszcze ten Thorin. Wygląda na pierwszy rzut oka, jakby chciał każdemu rozszarpać gardło. Zostawił mnie tutaj samą i dodatkowo nie mogę wyjść. Ta sukienka doprowadza mnie do białej gorączki. Najchętniej bym ją rozszarpała. W końcu jaśnie pan się pojawia. Teraz mogę mu się lepiej przyjrzeć i widzę, że jest nienaturalnie wysoki i te mięsnie. Przecież jednym cisem by mnie zabił.

- Mam nadzieję, że wypoczęłaś.

Wręcz czuję się zrelaksowana. On tak na serio?

- Kim jesteś?

Po moim pytaniu na jego ustach pojawił się uśmiech, ale nie był przyjazny raczej sarkastyczny.

- Brawo w końcu zaczęłaś łączyć kropki. Jestem alfą, czyli wilkołakiem.

Co? Jakim cudem one istnieją?

- Nie kłamiesz.

- Naprawdę chcesz się przekonać. Wystarczy, że wyjrzysz teraz przez okno. Na placu zobaczysz pełno wilkołaków, bo mają teraz treningi.

Biegiem ruszyłam do okna. Muszę zobaczyć to na własne oczy. Akurat w tym momencie zauważyłam jak z mężczyzny powstaje ogromny wilk. Nie kłamał. Teraz dopiero poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła.

- Nie bój się. Nic ci się nie stanie, ale jesteś na moim terenie, więc jesteś moją własnością.

Musze stad uciec. Nie wiem jakie on ma zamiary, ale napewno nie będę laleczką w jego rękach. 

Przybycie do wieczności #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz