Rozdział 38

53 6 0
                                    


THORIN

Nie tak miało być. Wszystko szło za łatwo. Czułem, że coś się wydarzy. Do Selsmire dostaliśmy się bez problemu. Wiedziałem, że teraz łamiemy pakt. Jesteśmy na terenie wroga. Moja Rawenna taka piękna siedziała przy stole, ale widziałem, że coś jest nie tak. Czułem jej emocje. Była taka niewyraźna. Chciałem tylko ją stąd zabrać. Nie mogłem nic zrobić. Był za blisko niej. Przeklęty wampir i ich szybkość. Zanim zdążyłem mrugnąć on stał za nią. Z tym obłędem w oczach. To musi być dla niej cios. Zaufała mu, a on okazuję się być kimś zupełnie innym. Zawsze miałem w nim wroga. Nigdy nie ufaliśmy sobie. Byliśmy inni, więc nie było mowy o jakimkolwiek sojuszu. Z każdym jego słowem widziałem strach Rawenny, ale musiał jej coś podać. Nie użyła magii ani nie uciekła. Moje serce zamarło, kiedy zobaczyłem co zamierza. Nie zdążyłem, a on wbił sztylet w jej szyję. Od razu pojawiła się krew, dużo krwi. Ta pijawka wyjęła z niej tą broń i rozpłynęła się w powietrzu tak po prostu ją porzucił. Biegiem rzuciłem się jej kierunku, a ona wpadła moje ramiona. Niczym lalka. Nie była przytomna, a mój krzyk z pewnością usłyszał każdy.

- Musimy jej pomóc. Sprowadź nas Ariyo do domu.

Wiedziałem, że teraz każda chwila się liczyła. Nie było czasu, żeby normalnie wrócić. Tylko magia wchodziła w grę. Nikt nie odważył się zaprzeczyć. Po chwili byliśmy już na naszym terenie. Od razu położyłem Rawennę na łóżku.

- Po medyka kurwa biegnijcie. Ona musi z tego wyjść. Pomóż jej Ariya.

- Musisz mnie do niej przepuścić. Nie znam się zbyt dobrze, że magii leczniczej, ale spróbuję.

Zrobiłem jej miejsce. Każda pomoc była na wagę złota. Nie miałem pojęcia co robi, ale w pewnym momencie po prostu zastygła i odwróciła się w moim kierunku.

- Pomogłaś jej?

- Thorin... ona nie żyję. Jej serce przestało bić.

Nie to nie dzieję się naprawdę. To nie może się tak skończyć.

- Nie kurwa! Ona musi żyć. Użyj na niej magii, zrób cokolwiek!

- Jej serce nie bije! Nic nie zrobię.

- Ja ją kocham! Nie mogę teraz jej stracić. Musi być jakieś wyjście.

Nie poznawałem własnego głosu. Był taki cichy i nieśmiały.

- Jest jedno, ale nie wiadomo, jak się skończy.

- Wszystkiego musimy spróbować.

- Musisz ją przemienić. Spuścić jej krew i dać jej własną. Do tego potrzebne będzie też twoje ugryzienie.

Nikt nie mówił o tym od wieków. Owszem kiedyś było to praktykowane, ale rzadko. Nikt od dawna się nie odważył. Niektórzy mówili, że nie powinno się duszy z powrotem sprowadzać. Jeśli to jedyne wyjście to muszę to zrobić.

- Co mam robić?

- Przyniosę księgę. Nie opuszczaj Rawenny chociażby na jeden krok.

Nie zamierzałem. Teraz nigdy nie spuszczę jej z oka. Po chwili wróciła Ariya razem z tą swoją księgą.

- Najpierw musimy ją rozebrać. Będę ci mówić co masz robić krok po kroku.

***

Byłem wykończony. Nie miałem pojęcia, że tak to miało wyglądać. Minęło sporo czasu, ale wygląda na to, że obyło się bez żadnych komplikacji. Mieliśmy teraz tylko poczekać, aż się obudzi. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi. Sama musi być na to gotowa. Nie mam zamiaru na pewno jej zostawić teraz. Chyba każdy z rodziny zaglądał. Jeśli naprawdę myśleli, że mnie stamtąd wyciągną to musieli być niepoważni. W końcu poczułem jak Rawena otwiera oczy. Spojrzała na mnie i wiedziałem już wtedy. Udało się. 

Przybycie do wieczności #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz