Rozdział 40

63 5 0
                                    


Od teraz wszystko będzie inaczej. Już nigdy nie będę tą samą dziewczyną. Wcześniej jeszcze miałam chociażby małą nadzieję na odwiedzenie krainy ludzi. Chociażby na chwilę. Teraz nie mam wyboru muszę tutaj zostać. Nie czułam zmęczenia, wręcz przeciwnie odczuwałam nadwyżkę energii. Zupełnie jakbym wypiła dzbanek kawy. Thorin uparł się żebym jeszcze pozostała w łóżku tak dla pewności. Nie czułam takiej potrzeby, ale już dla świętego spokoju się poddałam. Chciał się upewnić czy aby wszystko jest w porządku. Zanim jednak zdążyłam nacieszyć się samotnością w drzwiach pojawili się wszyscy. Skyla, Ariya, Hamish i Aarav. Musieli skorzystać z nieobecności Thorina. Coś czuję, że jeśli on byłby teraz tutaj to na pewno tak łatwo by się tutaj nie pojawili. Pierwsza na mnie rzuciła się moja siostra. Musiała naprawdę się o mnie martwić. Poczułam coś mokrego na sobie. Łzy. To były jej łzy. Płakała, kiedy mnie teraz ujrzała.

- Ej spokojnie. Nic mi nie jest. Jestem tutaj.

- Ale mogłaś... tak mało brakowało. To moja wina.

- Na pewno nie twoja wina. Sama podejmowałam decyzje. Zaufałam nie temu co trzeba.

Nawet te słowa nie pomogły. Nie odkleiła się ode mnie, wręcz przeciwnie jeszcze bardziej mnie objęła. Spojrzałam na innych, ale oni tylko posłali mi smutne uśmiechy. Pokazałam im, żeby mnie zostawili z siostrą same. Od razu zrozumieli o co mi chodzi.

- Jestem tutaj przecież.

- Ale jakim kosztem. To było jedyne wyjście. Chciałam tak bardzo ci pomóc.

- I pomogłaś. Dzięki tobie teraz tutaj jestem.

- I stało się to przez to, że nie powiedziałam ci prawdy.

- Jakiej prawdy?

- Znałam go wcześniej... bałam się go, ale rodzice uznali, że ten sojusz jest potrzebny. Wystarczyło, że tylko spojrzał na mnie tymi zimny oczami, a mnie paraliżowało. Groził mi. Miałam być cicho i nie wchodzić mu w drogę. Nie miałam pewności, że wtedy to jego spotkałaś, ale opis dość pasował. Tylko, że ty byłaś taka zadowolona i nie pasowało mi to do jego osoby. Przecież każdy się go bał, a ty niemal byłaś w skowronkach. A potem tak nagle zniknęłaś. Po twojej wiadomości miałam pewność. To on.

-Znałaś go?

- Tak. Rodzice zawarli z nim sojusz. Ja... miałam za niego wyjść. Dlatego matka była taka wściekła, kiedy tutaj zostałam. Wiedziała, że nic z tego nie wyjdzie.

Ona co? Silvan i moja siostra. Zastraszał ją. Sojusz. Matka wiedziała, a mimo to zamydliła mi oczy, kiedy pytałam. Nie znałam prawdy. Tak naprawdę nic nie wiedziałam.

- To nie twoja wina. Inni są winni, ale na pewno nie ty. Bałaś się i w pełni to rozumiem. Najważniejsze, że pomogłaś mnie uratować. Teraz pomożesz mi w zemście.

Zrozumiała o co mi chodzi. Nie poddamy się tak łatwo. Jeszcze zobaczą na co stać siostry Le Torneau. Zaraz po tym do sypialni wpadł Thorin, czyli rodzeństwo nie zatrzymało go pod drzwiami. Kiedy nas zobaczył zatrzymał się i zmarszczył brwi. Nic dziwnego Ariya nadal była cała zapłakana, a ja wciąż leżałam.

- Chwila co mnie ominęło?

- A po prostu cieszymy się ze swojej obecności.

- Jasne. Przyniosłem ci śniadanie. Powinnaś coś zjeść. Będziesz pełna sił. To nie koniec drogi przed nami. To dopiero początek.

Na pewno początek. Zemsto nadchodzę.  

Przybycie do wieczności #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz