Rozdział 16

81 9 0
                                    


Pełno ksiąg, liter, a ja nie widzę końca. Naprawdę przyłożyłam się do nauki. Chciałam jak najszybciej mieć to za sobą. Jednak wszystko powoli zlewa się w jedno. Nie przerwę tego teraz. Po zdarzeniu w sypialni między mną, a Thorinem unikam go. Jak na razie nieźle mi to wychodzi. Nie spotkałam go jak na razie. Zakopałam się w bibliotece, a sam Thorin też się tutaj nie pokazał. Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Czemu mnie pocałował? Nie żeby mi się nie podobało, ale to był mój pierwszy pocałunek w życiu. Nie wiem co by się wydarzyło, gdyby ktoś nam nie przerwał. Do tej pory nie widziałam żadnych sygnałów w moim kierunku. Podobam mu się w ogóle? Czy może zrobił ten krok pod impulsem. Może to dlatego, że dzieli ze mną sypialnie, a do tej pory nie zauważyłam, żeby kogoś miał. Czytając kolejną księgę natchnęłam się na coś co mnie zaciekawiło. Ponoć każdy może mieć przeznaczonego.

Przeznaczonego nie można wybrać. Jest on nam pisany przez księżyc lub inne bóstwo. Ofiaruję bezwarunkową miłość. Już od pierwszego spotkania wiadomo z kim mamy do czynienia.

To naprawdę musi być piękne. Spotkać kogoś kto od pierwszego wejrzenia jest w stanie cię pokochać.

Pierwszy etap to ugryzienie, czyli oznaczenia osoby ukochanej. Inni wyczuwają zapach samca na drugiej osobie. Wiedzą, że nie mogą się zbliżać do niej. Ma też to swoje zalety. Przeznaczony wie, kiedy jego druga połówka jest w niebezpieczeństwie. Potrafi porozumieć się z nią przez myśli. Drugi etap to połączenia. Musi dojść do stosunku, żeby połączenie było pełne. W czasie stosunku parter musi ponownie ugryźć partnerkę, wtedy oboje są ze sobą nierozerwalnie połączeni. Tej więzi nie da się przerwać ani odrzucić jest ona pisana przez księżyc.

Nie wierze w to co widzę. Co to wszystko ma znaczyć? Jaka przeznaczona? To znaczy ugryzienie, a nie jakąś ochronę? Oszukali mnie?

- Thorin!

Od razu muszę to wyjaśnić. Czy to co właśnie przeczytałam to prawda. Mam nadzieję, że to jakiś nieśmieszny żart. Nie zwlekał z przyjściem do mnie. Jestem pewna, że było mnie słychać w całym tym ogromnym domu. Użyłam całej siły, żeby tak było. Wpadł do biblioteki jakby się paliło. Cały przestraszony jakby coś się wydarzyło. Owszem stało się. Chce wyjaśnień.

- Co się dzieję? Źle się czujesz?

- Nic mi nie jest. Mamy do pomówienia.

- I po to ten krzyk? Wiesz, jak mnie wystraszyłaś? Myślałem, że coś ci się stało.

- Czemu się o mnie martwiłeś?

- Jeszcze pytasz? Oczywiste, że się martwiłem. Teraz mieszkasz z nami, a my swoich traktujemy jak rodzinę.

- O moją siostrę też byś tak się martwił?

- Rawenna...

- Wytłumacz mi co oznacza ugryzienie.

- Przecież wiesz. To pomogło w twoim bezpieczeństwie.

- Skończ. Chce znać prawdę.

Miałam dość mydlenia mi oczu. Chce poznać szczerą prawdę. Najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa.

- Wyobraź sobie, że natchnęłam się w jednej z ksiąg na temat o przeznaczonych. Tam pisze co innego o ugryzieniu.

- Przecież i tak już masz ugryzienie.

- Powiedz mi prawdę. Okłamałeś mnie?

- Okłamałem? Nie pytałaś.

Kłamał. Specjalnie zataił prawdę. Wiedział, że inaczej bym się na to nie zgodziła. Dlatego mój ojciec się wściekł. Wilkołak oznaczył czarownice.

- Czemu?

- Nie muszę ci się tłumaczyć.

Tak po prostu mnie tutaj zostawił z głową pełną pytań. Już nie wiem komu mogę zaufać. Przecież tutaj wszyscy wiedzieli co się dzieję. Każdy trzymał jego stronę. Jego znają, a ja dla nich jestem obca. Moja siostra nie wiedziała. Przecież nie rozmawialiśmy o nim. Czy jeszcze mogę mu zaufać?

Przybycie do wieczności #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz