9 wyjazd część 2

817 28 8
                                    

Obudziłam się głową na kolanach Dylan.
- Boże w końcu się ocknełaś-powiedział, w jego głosie słyszałam strach ale i ulgę
- Przepraszam, zasłabłam-odpowiedziałam spięta
-Po pierwsze nie przepraszaj a po drugie czemu mi nie powiedziałaś że źle się czujesz?
-BO NIE CZUŁAM SIĘ ŹLE JEZU- może trochę za chaotycznie mu odpowiedziałam
-Ejejejej ale nie krzycz, spokojnie.

Dylan był dobrym bratem ale jednak strasznie denerwowało mnie takie zachowanie.

Po jakimś czasie wróciliśmy do domu, Cam zrobił nam na kolację krewetki tygrysie ale polane czekoladą z malinami i jagodami, były bardzo dobre czego się nie spodziewałam.

Po kolacji zabarykadowałam się w mojej sypialni. Wzięłam prysznic, ogarnęłam się i zaczęłam czytać książkę.

-Jak się czujesz, Dylan mówił że wcześniej zendlałaś - Powiedział ojciec zmartwionym głosem.
- Bardzo dobrze, wydaje mi się że wcześniej zendlałam od słonca ale proszę nie mów dla Vincenta- poprosiłam o to ostatnie bo wiedziałam że Vincent by nie przepuścił tego płazem.
-No dobrze nic mu nie powiem, ale wracając nie wiem czy zauważyłaś ale jest już prawie północ więc możesz już się położyć, dobranoc- oznajmił i wyszedł.

Zrobiłam tak jak mówił.

Następnego dnia gdy wstaliśmy czekał na nas przepyszny makaron z owocami morza, o boże jaki on jest dobry.

-Przepyszne-oznajmiam
-Z haillie to się rzadko zgadzam ale to fakt- potwierdził Dylan
-A dziękuję, czasem lubię sobie zjeść takie morskie przysmaki.
Zachichotałam i wróciłam do jedzenia.

Po śniadaniu poszliśmy z bratem na plaże.
Pierwszo razem si opalaliśmy znaczy ja się opalałam on pił piwo, następnie weszliśmy do wody gdzie również próbowałam opalać się na materacu ale Dylan mnie ciągle zwalał i sam się kładł a ja resztkami moich sił odpłacałam mu tym samym.

-Oj dziewczynko nie sądziłem że tak dobrze się będę z tobą bawił- nagle huknął
-No ja tez myślałam że będziesz tylko siedział i narzekał a się bawisz hahaha- odpowiedziałam mu.

Po zabawie na plaży wróciliśmy do naszej chatki. Musiałam się przespać ponieważ po całym dniu byłam bardzo zmęczona.

...kilka godzin potem....

Wstałam kolejnego dnia wzięłam szybki prysznic i miałam zejść na dół lecz nagle wszedł Dylan.

-No Hej dziewczynko
-Ten tekst jest już przereklamowany Dylan-odpowiedzialam mu

Dylan tylko ułożył usta w ten swój kpiarski uśmieszek i kazał mi zejść na dół bo ojciec podobno zrobił śniadanie.

-Witaam- przywitał nas Cam
-Hej- odpowiedzieliśmy jednym tonem.

Chciałam sobie zrobić kawę z mlekiem ale nagle zobaczyłam że nie ma mleka.
-Tato nie ma mleka-  poinformowałam go
-No to jadę dziś w podróż po mleko- zaśmiał się Cam.

W kuchni stała bardzo ładna roślina z długimi kwiatami i różowymi pękami w kamiennej doniczce w kształcie twarzy, bardzo mi się spodobała więc stwierdziłam że poproszę o taką Dylana.

-Dyaln kupisz mi taki sam kwiat z taką samą doniczką- zapytałam uśmiechając się, moja wypowiedź zabrzmiała trochę głupio ale się tym nie przełam
- Yyyyyy
-No Dylan
- No dobra- dał się przekonać.

Hah nie mogłam z nich wszystkich nie ważne co chciałam i tak to miałam. Przestraszyłam się sama siebie że tak się zmieniłam od mieszkania z nimi, nigdy nie wyobrażałam sobie że coś takiego powiem a jednak. Życie daje ciekawe scenariusze.

Pamiętam jak raz poprosiłam Vincenta o kolekcjonerską figurke jednej z moich ulubionych piosenkarek a do najtańszych nie należała bo kosztowała prawie 300 dolarów a była strasznie mała, ale kiedy dałam dla Vincenta- laptopa i pokazałam to nic nie powiedział tylko zapłacił.

Jestem wdzięczna za to wszystko przecież dzięki moim braciom mam zapewniona przyszłość i wogle wszystko.

Moje rozmyślanie się skończyło gdy do kuchni znów przyszedł Cam, dopiero wtedy zobaczyłam talerz z krewetkami.

O matko uwielbiam takie śniadanie.

-No jak tam wam mija tu czas dzieciaki- zapytał ojciec

-Yy no dobrze- odpowiedział Dylan z pełnymi ustami.

Zachichotałam.

-Fajnie bardzo hah- odpowiedziałam również.

-Dyaln możesz wybrać się dziś z Haillie na tą plaże kilka kilometrów z tąd- zaproponował Cam.

Wiedzialam że Dylan nie będzie chciał więc tylko spłaciłam głowę.

-No właściwie czemu by nie- powiedział Dylan.

Kilkanasci minut potem siedzieliśmy już na quadzie którym brat miał zawieść nas na tą plaże.

Kiedy dojechaliśmy zaparł mi dech w piersiach. Te widoki były przecudowne, już tak dawno nie widziałam czegoś tak pięknego.

-Wow Dylan tu jest.... Olśniewająco- powiedziałam dla Dylana

- Co nie, kiedyś często tu jeździłem z bliźniakami hahah- przypomniał sobie.

Wziął mnie za rękę i pobiegliśmy do wody, spodziewałam się co najmniej szoku termicznego ael woda okazała się tak ciepła że prawie szczęka mi opadła z wrażenia.

Chwilę potem byliśmy już na takiej głębokości że nie sięgałam dna.

-Patrz musimy chwilę popłynąć i dopłyniemy do takiej górki i tam staniemy okej?- zapytał
-Dobra- zgodziłam się.

I tak zakończył się właściwie nasz wyjazd napewno będę bardzo miło go wspominać.

.......

Sorki że tak długo nie pisałam

|Rodzina Monet| nie przedstawione w książce momenty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz