16. Niespodzianki

199 20 16
                                    

Babcia krzątała się po kuchni, a ja próbowałam nawiązać połączenie z rodzicami. Dochodziła dziewiąta wieczorem, także w Australii dopiero wstawało słońce. Facebook niestety nie współpracował, a ja nie wiedziałam czy to dlatego, że miałam słaby internet czy może moi rodzice zapomnieli o istnieniu swojego jedynego dziecka.

— Może już wyszli do pracy? — Babcia wytarła dłonie w kuchenną szmatkę i wróciła do stołu. Krzesło skrzypnęło, a ona popatrzyła na mnie serdecznym wzrokiem. — Może po prostu coś im się poplątało i zapomnieli o świętach. 

— Bez przesady — mruknęłam.

W końcu po trzeciej próbie na ekranie pojawił się mały prostokącik, a w nim twarze moich rodziców. Siedzieli w salonie; przez okna wpadało słońce, a ciepłe promienie jeszcze bardziej rozświetlały ich uśmiechy. Wewnętrznie odetchnęłam z ulgą - nie zapomnieli o nas. 

— Ziemia do Sydney! — Pomachałam. 

Babcia przysunęła swoje krzesło obok mnie. Spojrzała na swojego syna z czułością, chociaż wiedziałam, że w głębi duszy bardzo przeżywała, że nie było ich z nami. 

— Odbiór — powiedział tata. — Jak wam minęły święta?

Popatrzyłam się na babcię, a następnie przyłożyłam dłonie do brzucha. 

— Jestem pełna. 

— Muszę ją karmić, bo w tej szkole to chyba nic nie je — obroniła się babcia, spoglądając na mnie kątem oka. — Niknie w oczach. 

— Oczywiście. — Zaśmiałam się. Chcąc udowodnić, że babcia przesadza, a ja wyglądam najnormalniej na świecie, wstałam od stołu i pokazałam się cała w kamerce. — Widzicie? Wszystko w jak najlepszym porządku. 

— No, no. Nasza Lyanna promienieje — stwierdziła mama, uśmiechając się łagodnie. — Widzę, że humory dopisują. 

— Po prostu cieszę się, że was widzę — odpowiedziałam. 

Babcia złapała mnie za rękę. Jej skóra była delikatna, a dotyk chłodny. Ścisnęła mnie pokrzepiająco, a ja oddałam uścisk. Rodzice z kolei popatrzyli na siebie, a atmosfera jakby spochmurniała. Jeszcze nie do końca wiedziałam dlaczego; w końcu siedzieliśmy wszyscy razem i chociaż nie mogli być w Anglii, to nadal było miło. Babcia chyba też wyczuła, że coś jest na rzeczy, bo zmarszczyła brwi. 

Zapadła cisza. Myślałam, że przekroczyłam limit przykrych wiadomości w tym roku, a jednak. Wszystko wyglądało na to, że rodzice zaraz zrzucą na mnie jakąś bombę. 

— Mamy dobre nowiny. 

— Wcale tak nie wyglądacie — skomentowałam. 

W żołądku zakręcił mi się stres. O co mogło im chodzić? Mama spuściła wzrok, a ja coraz bardziej nie rozumiałam co to za "dobre nowiny" i czy rzeczywiście mogą być takie dobre, skoro oboje wyglądają jakby zaraz mieli paść na podłogę. 

— Lyanna, będziesz miała siostrzyczkę. 

Zamrugałam zdezorientowana, a słowa pouciekały mi z głowy. Przez sekundę zapomniałam w jakim języku rozmawiamy i nie potrafiłam sklecić żadnego zdania. Babcia z kolei wyglądała jakby trafił ją piorun, bo oto cała zesztywniała i wybałuszyła oczy.

— Siostryczkę — powtórzyła, łapiąc się za serce. — Och, jak to? Kiedy?

— Szósty miesiąc — odpowiedziała mama, wstając i pokazując swój zaokrąglony brzuch. Pogłaskała go delikatnie. — Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, lekarze zapowiadają poród na marzec. 

highland woodsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz