54

53 4 0
                                    

Siedziałam na tylnich fotelach.
On stał na środku sceny.

Ta chwila wydawała się nierealna dopóki nie wstałam mając zamiar uciec. A chłopak jakby czytał w moich myślach, biegiem ruszył za mną zeskakując z sceny. Przez swój stan psychiczny nie miałam żadnych szans. Moje kończyny nie odbierały tego, że powinnam spierdalać gdzie pieprz rośnie.

Zamiast tego człapałam zaryczana do wyjścia modląc się, że może się rozmyśli i nie będzie chciał rozmawiać.

Jednak po chwili poczułam lekkie szarpnięcie i owijające mnie ramiona.

On po prostu mnie przytulił.

Przegryzłam wargę czując metaliczny posmak krwi. To jednak nic nie dało, bo znowu zaczęłam wyć wtulając się w ciało chłopaka.

Zastanawiałam się co powiedzieć i czy to w ogóle ja powinnam zacząć. W zasadzie to powinnam. Mieliśmy wiele do wyjaśnienia a ja zbyt długo to odwlekałam.

Bo jakaś część mnie bała się, że jestem po prostu kolejną do listy.

- Co tu robisz? -usłyszałam szept obok ucha.

- N-nie wiem -wydukałam odsuwając się lekko i wycierając twarz - Znaczy wiem, przepraszam -skrzywiłam się. Patrzyłam na tors chłopaka bo najzwyklej w świecie było mi zbyt wstyd, żeby spojrzeć w jego oczy -Ja się chyba martwiłam i tak jakoś znalazłam się tutaj. Coś grało wiec weszłam i zobaczyłam ciebie -mruknęłam.

-Napisałem ją dla ciebie -powiedział i chwycił mój podbródek. Uniósł go w górę tym samym zmuszając mnie żebym na niego spojrzała -Zakładam, że słyszałaś całą.

Patrzyliśmy na siebie w ciszy, a on oczekiwał odpowiedzi. Nie mogłabym być sobą jakbym zapomniała o swoim charakterze.

-Faktycznie tych piosenek jest tak dużo? -uśmiechnęłam się lekko aby rozładować atmosferę.

Jestem pewna siebie, nie mogę być pipą.

Brunet cicho się zaśmiał co uznałam za sukces. Oczy mu się świeciły. Te piękne zielone tęczówki.

Kochałam je.

-Jest tego więcej niż zwykłych tekstów. Za bardzo siedzisz mi w głowie -wzruszył ramionami - Chciałem Ci ją zaśpiewać na przeprosiny, ale od dawna nie mogłem jej skończyć aż do dziś - wydawał się nerwowy - Kurwa Mad ja naprawdę nie mam nic wspólnego z Ashley. Przepraszam za wszystko co się dzieje i działo - położył swoje dłonie na moich policzkach -Nie chciałem cię skrzywdzić -wyszeptał ocierając moją twarz z nowych łez.

Skrzywiłam się na samą myśl, że to nie jego wina.

No dobra może troszkę ale nie w stu procentach.

-Pokłóciłam się z Kattie i Amber - zaczęłam -To one nasłały Ashley na ciebie, bo chciały mnie w czymś uświadomić. Gdyby nie one to nie byłoby takiej afery -patrzyłam na chłopaka oczekując jego reakcji.

Ewidentnie wpierw był w szoku, jednak szybko zacisnął usta wydając się lekko zły.

-Czemu wpadły na tak durny pomysł?

-Nie wiem Harry - westchnęłam odsuwając się od chłopaka i ruszając w stronę foteli. To na pewno nie będzie trwało pięć minut a może być tylko gorzej, więc wolę nie witać się z podłogą -Wiesz, w tym nie ma tylko ich winy -zaczęłam kiedy usiedliśmy a ja podciągnęłam nogi do siebie, obejmując je ramionami. Położyłam głowę na kolanach patrząc na bruneta i kontynuując -Ja jestem uparta. One ze mną cały czas rozmawiały, próbowały mi pomóc a ja miałam to w dupie. I to jest bardzo głupie postępowanie, bo gdyby nie to, że się po prostu boję one by na to nie wpadły. Ale znowu nie usprawiedliwia to tego, że Ty nie chcesz się jej pozbyć z swojego życia.

-Chcę -odpowiedział od razu.

-To czemu tego nie zrobiłeś? -skrzywiłam się.

-Okej -westchnął poprawiając się na fotelu -Przyznam, że na początku chciałem to trochę wykorzystać, żeby zobaczyć czy faktycznie jesteś zazdrosna. To nie miało się aż tak wymknąć spod kontroli. Nie wiem czemu wcześniej tego nie zrobiłem. Nie będę się głupio tłumaczyć bo zjebałem, ale w momencie kiedy tu przyszedłem zadzwoniłem do niej ostatni raz -Spojrzał na mnie niepewnie -Powiedziałem jej, że więcej nie będę się powtarzał i ma spierdalać, a jeśli tego nie zrozumie to wniosę pozew o prześladowanie -wzruszył ramionami -Myśle, że to zrozumiała, więc zablokowałem jej numer i social media.

-Dobrze wiedzieć -uśmiechnęłam się lekko.

-Co teraz z Kattie i Amber?

-Najechałam na nie dosyć. Fakt, że obracały sytuacje na mnie, bo ja nie umiem im nadal zaufać -mruknęłam -To nie tak w sumie, że ja im nie ufam. Po prostu boję się, że wszystko wróci -wzruszyłam ramionami układając głowę na wprost. Patrzyłam na leżące kartki i fortepian.

-Co wróci? -spytał a ja się zestresowałam.

Miałam dwa wyjścia.

Albo okłamywać go dalej, albo powiedzieć prawdę, żeby ułożył układankę.

Bałam się, że mnie znienawidzi, ale sama nie chciałabym być okłamywana.
Ciągnie się to już kilka miesięcy. Ile przy tym było zdarzeń, ile osób zostało zranionych. Powinnam wyciągnąć wnioski po relacji z Zaynem. Powiedziałam mu prawdę i to uszanował, zrozumiał to.

Każdy może coś zrozumieć. Jednego zaboli mniej a drugiego bardziej ale z wszystkim można się dogadać.

Nasza relacja nie była najlepsza, tak samo jak nasze zachowania. Obydwoje potrafiliśmy być samolubni. Mamy na ogół ciężkie charaktery, ale potrafimy się dogadać.

A najważniejsze w tym wszystkim jest to, że się rozumiemy.

Spojrzałam z powrotem na bruneta. Patrzył na mnie cierpliwie oczekując odpowiedzi. I to, że jego wzrok był tak potulny dodał mi pewności co do mojego wyboru.

Bo mogłabym walczyć sama ze sobą, ale to do niego należy wybór co zrobi z tym dalej.

Uśmiechnęłam się lekko z łzami w oczach.

-Bo boję się, że kolejny raz ktoś mnie zostawi. Że kolejny raz trafię do innej rodziny i innego środowiska -mówiłam patrząc cały czas w jego oczy - Że będzie nowe chujowe życie. Że nikt mnie nie pokocha, tylko cały czas będą mnie oddawać -skończyłam czując jak pojedyńcza łza spływa po moim policzku.

I on to zrozumiał.

Zrozumiał sens moich słów, ponieważ wybrałam prawdę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 27, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Message To The Dick || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz