*

2 1 0
                                    

Ludzie wokół zaczynają się mnie pytać "dlaczego jesteś taka smutna?", "czy coś się stało?", "czy wszystko ok?".
Ja odpowiadam że wszystko dobrze, że nic się nie stało, że jestem tylko zmęczona.

To prawda. Czuje się cholernie zmęczona. Nie mam siły na nic.
Nudzi mi się wiele rzeczy. Nie mam co ze sobą zrobić.
Z jednej strony chcę towarzystwa jakiś ludzi, a z drugiej chcę być sama w zaciszu swojego pokoju.

Czy wszystko NA PRAWDĘ jest dobrze? ...Tego nie jestem w stanie powiedzieć... sama nie wiem.

Mam zamiar za niedługo oddać moje przybory do rysowania.
Mam zamiar z tym skończyć.
Czuję, że to będzie dla mnie cholernie ciężkie, bo to jest moje hobby które kochałam i dalej bardzo lubię od małego. Odkąd byłam małą dziewczynką. A rysować na tym poziomie na którym jestem teraz nauczyłam się sama. Bez chodzenia na jakieś zajęcia, bez nauczyciela. Sama się nauczyłam z małą pomocą aplikacji na telefonie.

Ale w jednym momencie znienawidziłam to w jakiś sposób.
Nienawidzę patrzeć na moje bazgroły. Nienawidzę o tym myśleć.
To wszystko nadaje się jedynie do kosza, ale trochę szkoda papieru.

Nienawidzę patrzeć na rysunki i wielki talent innych ludzi. Widząc to jaki zajebisty mają talent, jak się rozwijają, że ktokolwiek zauważa to że oni robią coś takiego - to wszystko odpycha mnie od rysowania.
Bo wiem że nigdy nie będę na takim poziomie, bo ja się kurwa nie rozwijam. Te wszystkie "rysunki" to zwykłe śmieci.
To krzywe, to skośne, tamto za grube, tamto zbyt ciemne, a to nie pocieniowanie i zrobione kompletnie bez żadnego talentu i uwagi.
Wkurwia mnie widok tej ambicji, tej pasji, tego oddania, tej kreatywności w innych.

Ja jestem leniwa, kreatywność spada niżej niż kurwa zero, ambicji już nie da się mieć mniej. Tak samo jak oddania, uwagi, pasji.
Jestem taka wściekła za to, że ja jestem po prostu zerem.

Wkurwia ciągłe pierdolenie innych że ja jestem kurwa niby "atrakcyjna", "ładna", "mam jakikolwiek talent", "moje rysunki są ładne", "żebym niczego nie porzucała" itd., itd...

Wiecie jak to boli, kiedy ty wiesz że to nie jest prawda, a potem każdy wokół i tak zachowuje się i mówi takie rzeczy, które same za siebie mówią, jaka jest prawda?
Wiecie jaki to ból, kiedy słyszycie te wszystkie głosy w głowie w nocy, słuchając muzyki?

Zgaduje że może większość z was może znać ten ból.

Ale wkurwia, kiedy np. ma się przyjaciółkę/przyjaciela który mimo że ma zajebisty talent, każdy chwali go/ją na każdym kroku to on/ona dalej powtarza że "oj ja wcale nie jestem taka dobra", "bez przesady, to nie jest aż takie ładne", "niee.. to jest upośledzone" 🙄

Ta.

Bardzo kurwa "upośledzone", bardzo kurwa "brzydkie" i "nieudane".
Już mam ochote powiedzieć wtedy "zamknij już tą pizde, bo każdy kurwa na każdym kroku cie chwali jaki/jaka to nie jesteś zajebisty/zajebista i jak to nie posiadasz wielkiego talentu".
Jakby kurwa szmato, serio?
Dalej będziesz ciągnąć tą swoją paplaninę?

HA! A potem jeszcze ten/ta zajebisty/zajebista przyjaciółka/przyjaciel mówi ci że "ty to masz talent, wychodzi ci super, ja przy tobie nie mam talentu".
JAKBY KURWA-
Weź, skończ pierdolić, dobra?

Po co próbujesz mnie oszukać? Po chuj kłamiesz?

Ja znam prawdę, wiem jaka ona jest. A że prawda w oczy kole, to trudno, ja nie mam nic do gadania, takim mnie stworzono :).

Boli, widząc że ty niepotrzebnie robisz coś, co wiesz, że ktoś inny (np. przyjaciel/przyjaciółka) zrobiłby to lepiej.
Np. ktoś daje ci zadanie narysowanie czegoś, mówisz ok, zrobie to. A potem widzisz, i zdajesz sobie sprawe że inna osoba by zrobiła to o wiele lepiej. Bo ma ona kurwa jebany, farciarski talent.

Mam kurwa dość ciągłego czucia, że jestem tylko zwykłym śmieciem bez talentów.

Tak bardzo dość...

End of my MindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz