OSTRZEŻENIE! Myśli samobójcze bohaterki. Opinia wyrażona w narracji jest opinią bohaterki, nie autorki. Moja intencją nie jest ani wyśmiewanie osób z problemami psychicznymi ani zachęcenie nikogo do samobójstwa. Choroby i zaburzenia psychiczne to poważny temat i jako taki staram się go prezentować, a z uwagi na to moi bohaterowie prezentują czasem skrajne stanowiska, odpowiadające ich obecnemu stanowi umysłu.
Jeśli jesteś wrażliwy/a na powyższy temat, nie czytaj. Jeśli potrzebujesz pomocy lub wiesz, że ktoś wokół ciebie boryka się z zaburzeniami nastroju, możesz zasięgnąć rady specjalisty lub zadzwonić na odpowiednią infolinię.
Była niczym irytujący bachor, właśnie tak o niej myślał. Wchodziła z nim w potyczki, próbowała dowodzić, że się co do niej mylił, a jednak zawsze przegrywała, wszystko przez swój gryfoński temperament.
Ale wreszcie doszedł do prawdy. Przynajmniej do jej części.
Była niczym rozbity okręt: chciała gładko żeglować poprzez swoje życie, pokazać wszystkim jak bardzo była wspaniała i wyjątkowa, a jednak... Nie była. Nie w kwestii podwalin swojego jestestwa. Bo w środku pozostawała taka sama jak reszta tych żałosnych głupców: bohaterów, awanturników i rycerzy na białych koniach.
I, jak każdy Titanik ‒ po feralnym starciu z lodowa góra ludzkiego okrucieństwa i zatonięciu w oceanie krwi ‒ skończyła jako kolejny wrak.
Jakim cudem nie dostrzegł tego już na samym początku? Czy stał się nie tylko niemy, ale również do reszty oślepł i ogłuchł?
Teraz wydawało mu się to jasne jak słońce: zrobiła sobie krzywdę, której nie dało się tak po prostu zapomnieć ani cofnąć, poświęciła dla tego pieprzonego zwycięstwa swoje najlepsze lata, nie tylko swoje talenty i marzenia, lecz ponad wszystko czystą duszę.
Cholerni, gryfońscy durnie, z Albusem Dumbledore'm na samym szczycie stosu szuj i szubrawców.
Snape był wściekły. Wściekły na głupia, naiwną dziewczynę, na jej starą opiekunkę, która teraz tak bardzo martwiła się stanem swojej podopiecznej, chociaż wcześniej bez wahania wrzuciła ją w sam środek pieprzonej wojny, niszcząc młode życie na zawsze.
Czy nie wiedzieli? Ci cholerni durnie. Czy nie widzieli w przeszłości, co dzieje się z dziećmi wysyłanymi na wojnę? Czyżby właśnie to nie przytrafił się kiedyś im samym?
Snape mógł być zimnym, pozbawionym ludzkich odruchów palantem, lecz w tym samym czasie dokładnie wiedział, jak to jest być zostawionym samemu sobie, w kompletnym mroku, nigdy niezrozumianym i odrzuconym przez społeczeństwo...
Wyglądało na to, że właśnie to działo się teraz z Granger: oddaliła się od wszystkich swoich przyjaciół, odkąd przybyła do zamku nigdzie nie wychodziła, nawet na dzień lub dwa by zobaczyć się ze swoim chłopakiem albo Złotym Chłopcem.
Część z tego mogła tłumaczyć plotka o rozstaniu Granger i Weasley'a, jednak Snape przywiązywał zbyt mała wagę do towarzyskich ploteczek, które nie były ściśle związane z jego rolą szpiega, więc wszystko co przypadkiem dotarło do jego uszu, automatycznie uznawał za niewarte powtarzania Minerwie, która wciąż naiwnie wierzyła w szczęśliwe zakończenia, przynajmniej dla części swoich ulubieńców... Cóż, otrzymała ostatnio przynajmniej jedno: Potter i jego ruda dziewczyna niedawno się pobrali. A przynajmniej tak słyszał...
W każdym razie... Granger zdawała mu się równie porzucona i osamotniona jak on lata temu, po zakończeniu pierwszej wojny. Być może dziewczyna cierpiała nawet bardziej, gdyż w przeciwieństwie do niego, zaznała popularności, była powszechnie lubiana i kochana, wychowana w szczęściu przez perfekcyjnych rodziców, ze sporą grupą wiernych przyjaciół...
CZYTASZ
Deep bruises of war (tłumaczenie) ZAKOŃCZONE
Fanfic"Wojna jest okrutna, mawiają. Wojna potrzebuje ofiar. Słusznie - pomyślała." Bitwa o Hogwart została wygrana, lecz zwycięstwo ma gorzki smak co najmniej dla dwojga spośród ocalałych. Hermiona straciła rodzinę i przyjaciół, zaś Snape sens życia, któr...