Pierwszy raz poczułam jak to jest stracić duszę, jak to jest że choć uparcie tego nie chcę to lecą łzy jeszcze długo po zamknięciu pewnego rozdziału. Tym zamkniętym rozdziałem okazała się śmierć kogoś, kto był częścią mojej duszy, połową mojego serca. Był to ktoś kto odebrał mi to wszystko w dniu kiedy jego serce zabiło poraz ostatni. Umarłam wraz z nim......
Prosiłam go wiele razy, ale on zawsze wybierał te swoje "dziewczynki" jak je nazywał. Tego dnia czułam dziwny niepokój i widziałam, że Damian zachowuje się jakoś tak nerwowo.
-Kochanie, co się z tobą dzieje? - zapytałam kiedy talerz wyleciał mu z rąk.
-Werka wydaje ci się - burknął pod nosem i poszedł do łazienki. Szum wody zagłuszył resztę mojego wywodu. No tak, zawsze kiedy chciałam z nim rozmawiać, a było coś na rzeczy unikał mnie jak ognia. Znów mnie okłamywał, tego byłam pewna. Mam dwadzieścia siedem lat od dziesięciu lat jestem z dwudziestodziewięcio letnim Damianem "Szychą" Szychowskim, przywódcą grupy motocyklistów. Dla niego zostawiłam wszystko. Nazywam się Weronika Bosacka jestem siostrą człowieka który jest wrogiem mojego narzyczonego, przewodzi przeciwnej grupie. Mój brat od dziesięciu lat unika mnie jak diabeł święceonej wody, a jak już się spotkamy to pokazuje mi na każdym kroku jak bardzo go zawiodłam. Ale przetrwałam to bo kocham Damiana i będę z nim jak tylko długo się da. Damian posiadał trzy motory Suzuki Hayabusa 1300, Ducati Panigale V4 R i BMW S 1000 RR 2019. Ten pierwszy był najgorszy, czarna bestia. Zawsze kiedy ją dopieszczał wiedziałam, że coś jest na rzeczy i tak też było tamtego dnia. I te jego nerwowe zachowanie wzmagały mój niepokój. Kiedy wyszedł z łazienki zaatakowałam go poraz kolejny.
- Damian jesteśmy razem dziesięć lat i widzę, że jest coś na rzeczy! Ścigasz się dzisiaj, prawda?! Kurwa, obiecałeś! - wrzasnęłam kiedy spuścił wzrok. Zawiodłam się na nim z resztą nie poraz pierwszy. Te cholerne wyścigi zabrały już niejedną osobę, jedną z nich był najlepszy przyjaciel Szychy. Te wyścigi nie miały żadnych zasad, trasy były niebezpieczne. A ci co brali w nich udział jawnie próbowali prześcignąć śmierć. Ci zbyt pewni siebie kończyli na cmentarzu. Tak jak Eryk "Werbel" Werblowski, zgubiło go cwaniactwo i brawura. Taki sam był Damian. Po jego śmierci obiecał że odpuści, ale jego obietnice jak widać były gówno warte. A ja byłam naiwna i mu wierzyłam.
-Wygram dla Eryka - wyszeptał po dłuższej chwili milczenia i ruszył do wyjścia.
-Wygrasz?! Czy dołączysz do niego?! Myślisz, że Eryk by tego chciał?! Damian jestem w ciaży!!! - chwytałam się wszystkiego byle tylko go zatrzymać, ale trzaśnięcie drzwi, zabiło resztki nadzieji.
Chwyciłam za telefon i wybrałam numer, odebrał dopiero po trzecim sygnale.
-Tymon on jedzie na wyścig! - wyrzuciłam z siebie bez powitania. Młodszy brat Werbla, tak samo jak ja nienawidził motorów.
-I co ja mam niby zrobić, to uparty skurwiel, skoro nie posłuchał ciebie, to myślisz że posłucha mnie. Przykro mi mała, ale jestem bezsilny.
-Nie zatrzymało go nawet to, że jestem w ciąży! Zawsze te przeklęte maszyny liczyły się bardziej niż ja! - serce rozpadało mi się na kawałki, już nie powstrzymywałam łez.
-ja pierdole, to kompletny debil! - nie chciało mi się już nic, miałam tak ściśnięte gardło, że nie byłam już w stanie nic powiedzieć, rozłączyłam się. Z bezsilności osunęłam się na podłogę w kuchni. Musiałam przełknąć gorycz i poprosić o pomoc, kogoś kto nie wybaczył mi że wybrałam Damiana. Do mojego brata Marcela.
-Proszę, proszę, co to za zaszczyt mnie spotkał, że dzwoni do mnie zdradziecka siostra- wysyczał z pogardą, niczego innego się po nim nie spodziewałam.