San na drugi dzień czuł się już znacznie lepiej. Pomijając nieprzyjemną sytuację i zapał jaki w nim powoli gasł, to można było uznać, że jest stabilnie. Wooyoung nie rozmawiał z nim zbyt dużo. Jedynie udał się na krótki spacer z Armin po brzegu jeziora przy okazji patrolując teren, ale nie zdawało się, by rozmowa była owocna. Resztę dnia spędzał z Keirem. W nocy zorientowali się, że nie ma dla niego dostatecznie dużo miejsca w szałasie, spał więc metr dalej, w szybko przygotowanym legowisku. Armin była pewna, że San zaprotestuje, ale żaden z nich tego nie zrobił. To kłóciło się z jej światopoglądem jaki wypracowała zaledwie kilka dni wcześniej.
Z samego ranka wyciągnęła Sana nad wodę prosząc o pomoc w złapaniu śniadania, tak naprawdę jednak już po kilku minutach brodzenia w wodzie miała plan wyciągnąć z niego nieco więcej informacji.
- Nie lubię łapać ryb na wędki- przyznała niemrawo przyglądając się płytkiej wodzie.- Zbyt się niecierpliwię.
San zaśmiał się pod nosem powtarzając jej ruchy.
- Zdążyłem zauważyć.
Woda była wtedy jeszcze chłodna, a powietrze wilgotne. Wzdrygnął się czując jak powoli przestaje czuć własne stopy.
- Jak myślisz, jak daleko stąd są karierowcy?
Armin wzruszyła ramionami i rozejrzała się po okolicy.
- Wczoraj szukaliśmy przy brzegu jakichś oznak obecności innych, ale wątpię by tu się zaszyli. Zapewne są w górach, tam jest dużo jaskiń i łatwo jest je skolonizować. Wiesz- zaczęła nieco innym tonem głosu.- Zamieniliśmy kilka słów.
- Ty i Wooyoung? To możliwe?
- Jak widać. Starałam się wyciągnąć z niego dlaczego uciekł wtedy od ciebie w całkiem innym kierunku, ale nic nie chciał mówić. Kręcił tylko nosem, mówił, że bolą go nogi. Ale potrzebowałam kogoś do pary, zapuszczanie się dalej w pojedynkę to głupota, Keir jest zbyt delikatny, a ty... Sam wiesz- wskazała na jego nogę.
- Nie jest źle, goi się.
- Jak to się w ogóle stało?
- Włócznia ma daleki zasięg, dalszy niż siekiera. Jakoś mnie drasnął, nawet nie wiem kiedy, nie czuje się takich rzeczy podczas walki.
- Włócznia?
San pokręcił głową czując do czego dąży.
- Wcześniej należała do tego chłopaka z dziesiątki. Wooyoung zabrał ją trupowi.
- Czyli nic między wami nie zaszło?
Promienie wschodzącego słońca tworzyły na niebie przeróżne kolory, które powoli rozpływały się witając nowy dzień. Armin, cała na czarno w opinającym jej chude ciało kostiumie wyglądała jak czapla stojąca na płyciźnie. Była mądra i dociekliwa, wiedziała dobrze o co pyta i coraz więcej podejrzewa. Zdawało się też, że nie atakuje jedynie ze względu na brak potwierdzenia tych słów przez Sana, a on przecież nie mógł tego zrobić. Powoli tracił już swój upór, ale nie tak łatwo było go złamać.
- Pokłóciliśmy się, potem przez to wszystko nie chciał mi pomóc i całą drogę powrotną radziłem sobie sam, to tyle. Jestem pewny, że mu minie.
- Może, ale czy minie tobie?
- Słucham?
Podparła się dłońmi w pasie i westchnęła skupiając wzrok na jego niepoprawej pozycji spowodowanej wciąż bolącym zranieniem.
- Wooyoung od początku miał swoje humory, ale ty nie. Potem nawet mimo jego paskudnego zachowania zadeklarowałeś, że z chęcią oddasz za niego życie. On cię zawiódł i uciekł, ty dalej naraziłeś siebie i poniekąd nas by go odnaleźć. Nie miałeś nawet pewności, że z tobą wróci. Teraz nawet na niego nie patrzysz. Nie uśmiechasz się już, nie... Nie dbasz o niego. To nie może być wynikiem tylko zwykłej kłótni, coś bardzo cię zabolało i nie chcesz tego przyznać.
CZYTASZ
Song of the Hollow [1] ¤ WOOSAN
FanfictionDla Sana to miały być ostatnie dożynki. Skoro uniknął wyroku przez tyle lat, to jeden raz nic nie zmieni, a przynajmniej tak myślał. Jednak kiedy został wybrany wraz z bratem jego najlepszego przyjaciela, wiedział, że nie ma szans wrócić z tego poje...