Orys naprawdę dobrze ich obserwował. Z nowym opatrunkiem San czuł się zręczny jak nigdy. Jedynie gdy zdejmował go do kąpieli czuł, że rany dalej tam są i choć powoli się goją, to zostanie blizna.
Oh, tak. Żadnej blizny nie będzie. San nie dożyje tego czasu.
Mimo wszystko lubił myśleć o tym jak o przyszłości, to pozwalało na chwilę zapomnieć o tym w jakiej sytuacji się znalazł.
Wooyoung zerknął nieśmiało na dłoń Sana, kiedy trzymał ciężki trzonek siekiery, obdzierając z kory ostre patyki potrzebne im do zastawienia pułapek. Uśmiechnął się pod nosem licząc na to, że San nie zauważy.
Zauważył, odwzajemnił uśmiech, ale młodszy zdążył odwrócić już wzrok.- Wyobraź sobie- zaczął.- Igrzyska nigdy się nie wydarzyły i spotkamy się pod wierzbą płaczącą przy polach.
- Przy...?
- Często tam czytasz- wyjaśnił na szybko.- Podchodzę i się dosiadam. Pozwoliłbyś mi na to?
Wooyoung zmarszczył brwi, a potem usiadł ostrożnie na miękkim mchu naprzeciwko Sana. Udał, że zabiera się za wiązanie ze sobą sideł, ale prawda była taka, że kompletnie nie wiedział co robi.
- Skąd wiesz o tym gdzie czytam?
San uśmiechnął się niezręcznie, a potem spojrzał na własne dłonie zajęte pracą. Jego policzki przybrały odcień delikatnego różu.
- Często tam chodziłem patrzeć jak to robisz.
- Jak czytam?
- To takie dziwne? Zawsze zastanawiałem się, czy pozwoliłbyś się dosiąść, więc skoro nigdy nie będzie mi dane to sprawdzić, to pytam.
Dostrzegł na twarzy Wooyounga przelatujący przez nią wyraz współczucia. Fakt, zabrzmiało to odrobinę przygnębiająco, ale on naprawdę chciał to wiedzieć. Tak ciężko to sobie wyobrazić? Mógłby spełnić choć jedną jego prośbę w takiej sytuacji.
- Cóż... Nie wiem. Wolałeś zawsze mojego brata, więc cała ta sytuacja jest mało prawdopodobna.
- Wolałem twojego brata?- Poczuł się wręcz urażony.- Nie Wooyoung, tak naprawdę zawsze chciałem tylko ciebie- odparł z taką lekkością, jakby to było oczywiste.
Wooyoung musiał na chwilę się zatrzymać i pomyśleć.
San widział po nim, że nie przetwarza tak szybko tych wszystkich informacji, ale co miał do stracenia? Obiecał sobie od teraz mówić jedynie prawdę, już bez poczucia wstydu. Nie było na to czasu.- Nigdy nie... Nie dałeś tego po sobie poznać.
- Nie, bo wtedy jeszcze się bałem i tego nie rozumiałem. Teraz właściwie nic innego poza tobą mi nie zostało- wzruszył ramionami.- Możesz spytać mnie o co chcesz.
Coś w jego ciemnych oczach zaświeciło. Drgnął, a potem uniósł lekko wzrok zaglądając wprost w duszę Sana.
- O wszystko?
Przytaknął.
Widział jak młodszy się waha, chciał coś powiedzieć, a potem się cofał i tak na okrągło. Jego malinowe usta drgały.
Potem wstał, dość gwałtownie zresztą i zaczął krążyć wokół ich małego obozowiska, jakby walczył sam ze sobą. Liście przyjemnie szumiały na wietrze, a gęste krzaki mocno odcinały ich od reszty lasu. To miejsce było idealne, jakby czekało tylko na nich, by potem chronić ich od reszty trybutów. San zaczynał się już ciekawić co takiego powie, o co zapyta, choć nie śmiał przerwać mu zadumy. W końcu zatrzymał się i wskazał na Sana palcem wskazującym.- Kiedy zrozumiałeś?
- Kiedy zrozumiałem co?
Wooyoung wykonał ręką dziwny zamach, a potem ponaglił go do odpowiedzi.
![](https://img.wattpad.com/cover/337031397-288-k14319.jpg)
CZYTASZ
Song of the Hollow [1] ¤ WOOSAN
FanfictionDla Sana to miały być ostatnie dożynki. Skoro uniknął wyroku przez tyle lat, to jeden raz nic nie zmieni, a przynajmniej tak myślał. Jednak kiedy został wybrany wraz z bratem jego najlepszego przyjaciela, wiedział, że nie ma szans wrócić z tego poje...