Arystokrata 2

180 13 0
                                    


- Drugi, sprowadź tu natychmiast Martina! - ciche warknięcie przywróciło ją do rzeczywistości.

Obserwując bezmyślnie to, co się działo za oknem na dziedzińcu, zapomniała na moment o wygodnie rozpartym w fotelu mężczyźnie. Ostatni raz widziała w tym miejscu młodego chłopca, który powoli i trochę nieporadnie wchodził w rolę właściciela olbrzymiego majątku i jednego z potentatów imperium niewolniczego; teraz miała przed sobą dorosłego, pewnego siebie i swego uroku człowieka. Z nieukrywaną przyjemnością studiowała sylwetkę brata, gdy się gwałtownie poderwał, zauważywszy, że go nie słucha. Postawny, mocno zbudowany, o niepowtarzalnych i charakterystycznych dla Raysów rysach twarzy, emanował męską magią. Przemierzał nerwowo swój olbrzymi gabinet, ciskając na przemian przekleństwami i groźbami, by wreszcie stanąć i utkwić w niej spojrzenie dumnych oczu w kolorze ciemnego złota, które wraz z niepokojącym uśmiechem obrośniętym trzydniowym zarostem, czyniły go zbyt męskim, zbyt seksualnym i zbyt agresywnym. Mogła być dumna ze swojego brata, uroku nie można mu było odmówić.

I był też wściekły. Bez wątpienia musiała dać mu czas na uspokojenie, zanim podejmą konstruktywną rozmowę, zwłaszcza, że nie powiedziała mu jeszcze najważniejszego. Przyglądali się sobie przez chwilę, jego spojrzenie było ciężkie, obce i zimne. Odniosła wrażenie, że chce z nią o czymś pomówić, o czymś niemiłym, ale przenosząc wzrok na olbrzymią biblioteczkę, wypełnioną księgami, które zapewne pamiętały bardzo odległe czasy, jakby w ostatniej chwili zrezygnował z powiedzenia czegokolwiek.

Wiadomości, które mu przekazała, wyprowadziły go z równowagi. Wyczytała to z twarzy i drżenia w głosie, gdy zwracał się do niewolnika, na którym bez wątpienia wyżyłby się, gdyby nie jej obecność. Drugi... oryginalne imię nadał swojemu osobistemu. Zaprzątnął jej uwagę od razu, gdy tylko go ujrzała. Niby niczym szczególnym się nie wyróżniał. Jak cała służba, może z niewielkimi wyjątkami, był wysokim blondynem i doskonale się prezentował, ale dostrzegła w nim coś niepokojąco znajomego, coś nieuchwytnego, czego nie potrafiła wyjaśnić. Najwyraźniej Robert też w nim to coś odnalazł, gdyż na ile Marta znała, a zwłaszcza im więcej słyszała o jego preferencjach, Drugi był zbyt... dojrzały. Jej brat gustował w bardzo młodych chłopcach, a ten osobisty niewolnik i, jak się domyślała, również dla przyjemności, do najmłodszych nie należał, a jednak dostąpił wątpliwego zaszczytu, służenia samemu Raysowi. Czyżby Robert zmienił upodobania? Mało prawdopodobne, ale nigdy nie wiadomo...

I jeszcze jedna myśl nie dawała jej spokoju: ciekawiło ją też, czy Drugi miał niebieskie oczy? Do tej pory nie podniósł na tyle wzroku, by mogła to sprawdzić. W tych czasach, jasnowłosi niewolnicy stanowili rzadkość, a z takim zabarwieniem tęczówek na dodatek, byli prawdziwym rarytasem.

- Też uważasz, że wszystko to, dzieje się z mojej winy?

Wyrwał ją z rozmyślań. Zatrzymał się przed siostrą, a poza, którą przyjął, mogła wyprowadzić z równowagi, jednak Marta nie dała się zwieść. Nie zadziałało na nią też zwężenie złotych oczu. Sama stosowała tę sztuczkę, gdy chciała wywrzeć na kimś presję. Czytała go jak otwartą książkę - zagubił się w tym wszystkim. Nie znał jej myśli, nie miał pojęcia, ile informacji jest w jej posiadaniu i jakie ma zamiary, a to wszystko razem doprowadzało go do furii, nad którą z trudem panował. Miała nad nim przewagę, z której nie zdawał sobie sprawy, którą odkryła już rano, przy śniadaniu. Nie mieli kontaktu ze sobą wiele lat. Wiedzieli o sobie tyle, ile donieśli im szpiedzy, ale wystarczyło jej jedno spojrzenie brata, króciutka rozmowa o niczym, by pomimo nieprzyjemnych wydarzeń, które niemal doprowadziły do zerwania rodzinnych więzów, domyśliła się, że ciągle jest dla niego ważna i bliska. Bez skrupułów postanowiła wykorzystać te uczucia. Od początku stworzyła dystans pomiędzy nimi, wywierając subtelną presję psychiczną. Z dłońmi wspartymi na poręczach fotela usadowiła się wygodniej, założyła nogę na nogę i spokojnie patrzyła mu w oczy.

ArystokrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz