#13

13 2 17
                                    

Bez tytułu.
(Monika zabrała)

Wkurzyłem się.
Nigdzie nie mogę znaleźć odpowiedniego wyglądu.
Pobrałem więc apkę do rysowania i biorę się za rysowanie...
[Kura powtórzyłem się]

Ale, to nie przeszkodzi mi w pisaniu...
[Kolejny rozdział "pewnego razu w piekle" już w trakcie pisania]
Wręcz przeciwnie...

A do tego nigdzie nie mogę znaleźć samego obrysu do wypełnienia...
Czyli wszystko będę musiał zrobić sam od początku...

#¡#¡#

Ja jako Kai z Multiverse i Kai z mojego fanfiction:

Kai- I'm just like you
Kai- (I'm just like you)
Kai- You're just like me
Kai- (You're just like me)
Kai & Kai- It's something anyone can see
Kai- A heart that beats
Kai- (a heart that beats)
Kai & Kai- A voice that speaks the truth Yes I am a boy like you.

[Ja nawet nie wiedziałem, że to z Barbie jest.
Ale W sumie dobrze się składa bo ktoś zasugerował, że byłbym ciekawą Disney princes]

A teraz opowiem co odwaliło się podczas wczorajszego seansu z Octavią Goetia.

#!#!#

Via siedziała skupiona na serialu jednocześnie wtulona w mój bark. Starałem się jej nie odtrącać więc też starałem się oglądać.
Dosłownie czułem bicie jej serca i słyszałem jej oddech.
Dlaczego to tak wyszło? Nie mogę po prostu jej odtrącić. Romanse są nie dla mnie. Przecież... To fikcyjna postać... chociaż zależy jak na to spojrzeć w kontekście Multiverse. Bo dla niektórych jak i dla niej samej jest ona bardzo prawdziwa.
Czemu miałem wrażenie, że przysuwa się do mnie coraz bardziej? No have idea. Może na prawdę tak było. W pewnym momencie przysumeła się do mnie tak bardzo, że oboje się przewróciliśmy. Ona przez chwilę leżała na mnie ale szybko wstała zawstydzona. A co ja mam czuć? Powiedziałem jej, że nic nie szkodzi i byśmy dalej oglądali serial. Na zewnątrz było już ciemno A ja wpadłem na pomysł by rozluźnić nieco atmosferę.
Zaproponowałem jej byśmy wspólne pooglądali gwiazdy.
Zgodziła się i chwilę później otworzyłem portal do "świata żywych"

Znaleźliśmy się na łące.

Siedzieliśmy i obserwowaliśmy gwiazdy.

W pewnym momencie jednak coś się wydarzyło... Octavia zbliżyła się do mnie i złapała za rękę. Przełożyła ją w w mniej więcej miejscu swojego serca.
Siedziałem jak wryty. "Nie" - pomyślałem. "Tylko... nie..."
Wyrwałem się

-przepraszam. Chyba powinniśmy już wracać.
-chyba tak. - odezwała się zmieszana Octavia.

Na twarzy była cała czerwona. A ja chyba też. Niby niewzruszony, ale to mnie zaskoczyło.

Do teraz się do mnie nie odezwała. Siedzi teraz w swoim pokoju i... wolę jej nie przeszkadzać. Oby nic jej nie było...

Jedyne co potrafię to łamać serca i doprowadzać do negatywnych emocji...

Obracam w rękach bransoletkę. Taką jak ta którą kiedyś podarowałem. Taką jak ta którą mam w rzeczywistości.

Może...
Nie...

Ja kocham Loonę...

Tylko

||Dzieje z multiversum i inne||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz