Rozdział 12: zła krew

7 2 0
                                    

Kiedy lądowali w hangarze Kołowrotka, ich nowi rekruci zamarli z półotwartymi ustami. Słuchali jak zaklęci, gdy Nikolai tłumaczył, czym to miejsce właściwie jest, wspomniał także, że Kołowrotki tak naprawdę były dwa, pierwszy był królewską fortecą, ale ulokowaną dużo dalej na południe. Zaczęli używać tej nazwy jako przykrywki i dodatkowego zabezpieczenia, gdyby nawet komuś się wypsnęła, wróg w pierwszej kolejności zaatakowałby niemal pustą bazę. Tutaj, w górach, nic nie mogło ich zaskoczyć, obserwatorium broniły punkty obserwacyjne, obsadzone minimalnymi załogami, ale pozwalające pokryć wzrokiem wiele kilometrów dodatkowego terenu i zauważyć nadchodzące zagrożenie na tyle szybko, że ewakuacja będzie jeszcze możliwa.

– Tak naprawdę ratują nas Fabrykatorzy. – przyznała Nadine. Rozmawiając z nimi, siedziała obok Valerii, wyraźnie zmęczonej, wciśniętej w kąt i zwiniętej w kłębek. – Tylko dzięki nim zdołaliśmy wszystko ustawić na tyle szybko, mamy artylerię, trochę broni dalekiego zasięgu, chcieliśmy też użyć tego cuda z Małego Pałacu, ale nikt jeszcze nie dał rady wymyślić, jak to przerobić, żeby nie stanowiło większego zagrożenia dla nas, niż wroga... gdybyś, David, miał jakieś pomysły, będziemy po wieki twoimi dłużnikami, to w końcu też twoje dziecko.

Fabrykator uśmiechnął się z błyskiem w oku, a Alina potrząsnęła głową, sama nie wiedząc, co o tym myśleć. Przez miesiące spędzone pod ziemią wydawało jej się, że zostali całkowicie sami, mała grupka Griszów przeciwko całemu światu, a natrafili na twór, zdający się być w pełni zreorganizowaną Drugą Armią. Bardziej niepokoili ją ci ludzie, widząc sposób, w jaki Fedyor odnosi się do Valerii, czy Nadine i Olivię rozmawiające z tym rudym Piekielnikiem, który przedstawił się jako Valentin, zaczęła domyślać się, że przegapili szalenie istotne zmiany. I obawiać się, że jej miejsce w tym nowym systemie znalazło się pod gigantycznym znakiem zapytania.

– A straty? – zapytała tylko.

– Mniejsze, niż mogły być. – mruknęła Lera, wbijając wzrok w przestrzeń, na jej twarzy znać było coś w rodzaju niedowierzania. – Sama nie mogę uwierzyć, że ten numer w Os Alcie się udał... ale pomogło nam to na wiele sposobów, udało nam się połączyć z częścią Pierwszej Armii i oddziałami z Zachodu, choć strata ciebie podkopała morale nas wszystkich... ucieszą się tym bardziej, kiedy zobaczą co za niespodziankę im wieziemy.

Westchnęła ciężko i podniosła się ze swojego kąta, przechodząc do steru, gdzie Nikolai kierował Pelikana przez skuty lodem krajobraz, czarny płaszcz łopotał za nią jak skrzydła. Wiedziała, że wieści o niespodziance dotarły już do ich żołnierzy, za pośrednictwem Very i Valentina, ale była też pewna, że nie spalili najlepszej części, dramatyzm w rodzinie musiał się zgadzać. Nadine wyszczerzyła do niej zęby, ale mina jej zrzedła, gdy natrafiła spojrzeniem na pobliźnioną postać. Ona też domyśliła się natychmiast, choć żadna z nich nie odezwała się słowem, zwróciwszy uwagę na to, że nikt do tej dziewczyny nie mówi po imieniu, więc na mocy niepisanej umowy, zagrały w tę grę, zwłaszcza, że doskonale znały powód. W końcu na dobrą sprawę nie dało się przewidzieć, jak zareagują król i królowa na pojawienie się, nawet w takim stanie, Genyi Safin. Nawet Nikolai nie był pewny, a jej obecność stawiała go poniekąd w wyjątkowo trudnej sytuacji...

Ich rozmyślania przerwały okrzyki załogi hangaru, meldującej zabezpieczenie statku i, że mogą bezpiecznie opuszczać rampę. Valeria uśmiechnęła się, choć z lekkim trudem, widząc kątem oka zebrany nagle tłum w kolorowych mundurach. Naprawdę bawiło ją, że większość Griszów to w pierwszej kolejności naprawdę potworne plotkary.

– Nie obijaliście się! – wymamrotała Alina, stając obok i usiłując ogarnąć wzrokiem nieziemskie miejsce, w którym się znaleźli. Nikolai parsknął śmiechem, wyraźnie dumny zarówno z siebie, jak i z jej reakcji.

W Blasku - GrishaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz