Rozdział XXII

5 0 0
                                    

(Tomek)

- Może usiądziemy - zapytałem Karolinę, po wspólnym tańcu. Karolina wypiła już kilka drinków, więc łatwiej było mi nią manipulować.

- Wiesz co..., a może... - flirtowała ze mną - Ucieknijmy stąd co? Gdzie będziemy tylko my, tak jak wtedy, pamiętasz?

Wiedziałem doskonale co miała na myśli. Również tego chciałem, ale miałem co innego na głowie.

- A wiesz, że znam jedno takie miejsce, gdzie będziemy tylko we dwoje.

- Więc jedźmy tam - uśmiechnęła się figlarnie.

- Naprawdę? Chcesz tego? Chyba nie dam się prosić.

Wziąłem Karolinę za rękę i wyszliśmy z sali na parking. Skierowaliśmy się do mojego samochodu i ruszyliśmy w drogę.

- Daleko jest to "tajemnicze" miejsce - zapytała mnie Karolina.

- Już prawie jesteśmy. Spodoba ci się.

Podjechałem pod sam ganek, domku w lesie. Wyszedłem z auta i rozejrzałem się dookoła. Światła w domku były zgaszone, a samochodu Maćka nie było. Czyżby mu się nie udało?

Otworzyłem drzwi Karolinie, wyprowadziłem ją z samochodu i skierowaliśmy się do domku. Był tam salon z wielką skórzaną kanapą, kominkiem oraz drewnianym stołem po środku pomieszczenia.

- Jak tu romantycznie już mi się zaczyna podobać - zbliżyłem się do dziewczyny i zaczęliśmy się całować. Rozpiąłem jej zamek od sukienki, została w samej bieliźnie. Położyłem ją na kanapie i kiedy już naprawdę było "romantycznie", wyjąłem z kieszeni kajdanki i przykułem jej rękę do kanapy.


(Karolina)

Dość szybko wytrzeźwiałam. Co to miało znaczyć?

- To jakaś zabawa, tak?

- To nie jest to co myślisz. Zostaniesz tu i zaczekasz na nas, rozumiesz.

- Co to do cholery ma znaczyć? Jakie "was"? - byłam już zdenerwowana do tego stopnia, że zaczęłam się szarpać i wyrywać oraz krzyczeć - Tomek, wytłumaczysz mi to?

- Wszystko w swoim czasie - poszedł do mnie, by mnie pocałować, ale odsunęłam twarz - A przed chwilą chciałaś czegoś więcej.


(Paweł)

"Gdzie ja jestem" To pytanie męczyło mnie od dłuższego czasu. "Co się stało". Bolały mnie wszystkie mięśnie, całe ciało, a zwłaszcza głowa, nie mogłem nią poruszać. Otworzyłem szerzej oczy, w kącie paliła się jedynie mała lampka, która dawała tylko odrobinę światła.

Siedziałem przywiązany do krzesła, na środku piwnicy. Po prawej stronie był mały otwór w ścianie, okno zamknięte na kłódkę. Na przeciwko było kilka schodów prowadzących do drzwi, które były zamknięte na kilka zamków.

"Dorwę tego Maćka" pomyślałem, ale czego on chce. Wiem, że jest tu w zmowie z Karoliną i chcą mnie zniszczyć. Jest jeszcze Tomek i też jest w to zamieszany. Nic z tego nie rozumiem.

Dlaczego Karolina przyjaźni się z Tomkiem? Czyżby on nie wiedział kim ona jest? Przecież to ona zabiła mu brata. Muszę mieć odpowiedzi na wszystkie te pytania i to jak najszybciej. Tylko muszę się stąd wydostać.

Żałuję, że się w to wpakowałem i do tego Magda wie o wszystkim. "Czy coś jej się stanie?" Pożałuje tego każdy, kto się do niej zbliży. Ona nie wie gdzie jestem, pewnie się martwi. Mieliśmy się świetnie bawić na te studniówce, to miała być nasz noc. "Spieprzyłem to i teraz mam"


(Karolina i Tomek)

- Nie!!! Powiedz mi wszystko teraz - krzyczała, bo wiedziała co może się stać. Bała się.

Usłyszałem samochód parkujący na podjeździe przed domkiem. To Maciek. Czyżby wszystko szło zgodnie z planem? Tego oczekiwałem.

Maciek wszedł do salonu, spojrzał na Karolinę, a później na mnie.

- Załatwiłeś to o co prosiła nas ta blondynka - wskazałem na Karolinę - Dobrze, że jesteś Maciek, nie będzie musiała nasza dziewczynka zostać sama.

- Tak, jest na dole. Nie myślałem, że wytrzyma tak długo, ale do czasu. Złamie się, zobaczysz.

- Maciek? Co ty tu robisz? Wy, razem...., ale jak...

- Za dużo pytań.

- Dziwisz się. O co tu chodzi? Znacie się?

- Znamy się i to dość długo. Zadam ci kilka pytań, odpowiesz na nie i jeśli mnie zadowolą to zobaczymy co będzie dalej, rozumiesz. Gdzie jest Paweł?

- Na studniówce z M...., ale zaraz. Skąd go znasz?

- To ja zadaje pytania. Gdzie on jest!?

- Ja... poprosiłam go - wskazała głową, siedzącego na krześle Maćka - by... pobił Pawła, ale nie wiem, gdzie on jest. Zrobiłeś to - spytała.

- Hahaha, świetnie tak jak myślałem. To wy jesteście winni wypadku. To wy zabiliście mi brata - podszedłem do niej i patrzyłem jej prosto w oczy. Czułem złość i nienawiść do nich obojga.

- To nie prawda!!!

- Kłamiesz!!! Pamiętam cię, a może przypomniałem. Gdy poznaliśmy się w klubie, rozpoznałem cię. To ty prowadziłaś ten samochód i to ty zabiłaś Bartka. Szedłem razem z nim poboczem w ten wieczór. Wiem, że to ty i nie wyprzesz się prawdy.

Karolina zaczęła płakać. Wiedziała, że nie kłamie. Tym samym przyznała się do winy. Nie mogła już dłużej wytrzymać tego obciążenia, które nosiła w sobie. Chciała do tego chronić Pawła, ale na swój sposób.

- Jechałaś z Pawłem i on też za to zapłaci. Oboje zapłacicie. Ty tylko ujawniłaś to przed Maćkiem, że ty i Paweł, oboje jesteście sprawcami. Maciek przyprowadź go tu do nas. Niech też wysłucha tego co mam im do powiedzenia.



PrzezwyciężyćWhere stories live. Discover now