Rozdział XV

30 2 1
                                    

Tomek na komisariacie:

Szedłem z Bartkiem poboczem drogi do domu na obrzeżach miasta. Rozmawialiśmy o dziewczynie, którą poznaliśmy na dyskotece. Sprzeczaliśmy się o nią, jak bracia:

" - Niezła była. Widziałeś jej oczy i włosy, świetne.

- A widziałeś jej nogi i jak rusza się na parkiecie, to dopiero były kocie ruchy - Bartek u dziewcząt widział tylko części ciała i chyba nic więcej.

- A ty tylko o dupie - zażartowałem.

- No tak, to się liczy, a jakie ma IQ nie ważne, musi być dobra w łóżku.

- Świnia jesteś i dlatego cię lubię, bo jesteś kompletnie inny niż ja. Mamy inne obrazy kobiet, ale obydwoje je uwielbiamy i to nas łączy - złapałem go za szyję, robiąc mu "siano" na głowie z jego bujnych czarnych włosów.

- Tak braciszku, ja też cię kocham - powiedział uwalniając się z uścisku - Ale ona i tak chciała mnie, wiesz o tym.

- Żartujesz!? To do mnie się uśmiechała. Nawet miałem jej numer telefonu, kiedy do nas nie podeszłeś i wszystko zepsułeś.

- Ok, następnym razem ci nie przeszkadzam w "podrywaniu", ale numer należał się mi. Obiecuję, że jeszcze się odegram i wyrwę ją na następnej im...."

Bartek nie skończył już zdania. Zza zakrętu wyjechał pędzący samochód, który ślizgał się po jezdni. Wiele nie pamiętam, ale gdy zamknę oczy widzę błysk lamp samochodowych i Bartka, który zostaje poprostu przejechany przez ten wóz. A ja? Ja zdążyłem się usunąć i wpaść do rowu. Kiedy wpadłem, zachaczyłem o gałąź i uderzyłem głową o ziemię. Gdy się obudziłem, podniosłem się i wydostałem, samochodu nie było i... Bartka też nie. Dopiero dwa lub trzy metry dalej zauważyłem.... ciało brata. Miał rozwaloną głowę i poszarpane, zakrwawione nogi i ręce. Zbiry i mordercy, bo tak ich trzeba nazwać, zostawili nas, Bartka bez jakiejkolwiek pomocy.

- Rozumiemy i dziękujemy za ponowne zapoznanie nas z obrazem sprawy. Wciąż jesteśmy na etapie poszukiwań sprawców, choć mamy pewne podejrzenia.

- Panowie, minęły trzy miesiące, a wy dalej tylko podejrzewacie. Powinniście już dawno znaleźć tych morderców, którzy chodzą po świecie jak gdyby nigdy nic. Rozumiecie, oni zabili mi brata - Tomek nie wiedział już jak rozmawiać z policją.

On swoje, a oni swoje. Ciągle żył w nadzieji, że policja zadzwoni do niego i powie mu, że znaleźli sprawców wypadku.

- Proszę się nie denerwować. Wszystko mamy pod kontrolą, a pan niech się uspokoi i da nam pracować.

- Ale to trwa zbyt długo. Nie mogę żyć w świadomości, że ktoś kto zabił Bartka nie siedzi w więzieniu i nie odbywa kary.

Tomkowi puszczały nerwy. Nie sądził, że to będzie trwało aż tak długo. Od wypadku minęło już tyle czasu, a on dalej nic nie wie o kierowcy, który zabił Bartka.

- Rozumiemy pana zdenerwowanie. Podejmujemy kolejne kroki w tej sprawie i właśnie dlatego ponownie pana przesłuchujemy. Zrobiliśmy ponowne badania i wyniki przybliżyły nas do prawdopodobnego właściciela samochodu, a może i sprawcy wypadku.

- Pieprzycie - nie wytrzymał - tylko gadacie. Nic nie zrobiliście i nie zrobicie. Wychodzę i nie kontaktujcie się ze mną dopóty, dopóki nie będziecie wiedzieć czegoś konkretnego.

Wstał, trzasnął drzwiami i wyszedł z dobrze znanego mu miejsca. Zdecydowanie za często w nim przebywał, bo policja ciągle go wołała, ale nie dowiedział się od nich nigdy nic konkretnego. Sam miał szukać sprawcy?

Ta myśl nasunęła mu się w głowie. Zaczął by szukać sam, ale jak, od czego zacząć. Policja ma dowody i zeznania. Pamięta wszystko, co się zdarzyło, ale nic konkretnego. Musiał to zrobić dla Bartka, on na to zasłużył. Musiał poznać prawdę kto ich potrącił i spowodował śmierć brata, jego najlepszego przyjaciela. Szedł parkiem, usiadł na ławce i rozmyślał. Musiał to dokładnie opracować, by policja nie dowiedziała się o jego zamiarach. "Zacznę od jutra. Dzisiaj się przygotuję... psychicznie. Może pójdę do klubu? Pobawię się tak jak ostatniej nocy z Bartkiem. Będę się czuł wtedy tak, jak gdybym tam był z nim. A może będzie tam ta dziewczyna, od której miałem zdobyć numer?"

....................

Wyszłam z sali zdenerwowana, ale i smutna. Cała ta rozmowa z Pawłem powinna odbyć się w innych warunkach, a my powinniśmy porozmawiać spokojnie. Tylko jak? Pawła męczy ta sprawa z wypadkiem, do tego Karolina i strach, że mogą trafić do więzienia. A ja nie wiedziałam jak mu pomóc. Tego było za wiele. Sądziłam, że w tym roku skupię się na maturze i wyborze studiów, ale poznałam Pawła, czego nie żałuję, lecz trudno mi się z tym pogodzić, że był w czasie wypadku i chce zeznać, że Karolina i Maciek rozprowadzają narkotyki.

Wracając do domu, ciągle rozmyślałam o całej tej sytuacji. Wpadek. Zero świadków. Policja wciąż szuka sprawcy wypadku, a wszystko to wie Karolina z Pawłem i ja. Źle się z tym czuję, nie mogąc powiedzieć nic nikomu, bo nie chcę wydać Pawła.

W domu, usiadłam przed komputerem i otworzyłam pocztę. Dawno się nie logowałam, więc wiadomości było sporo. Większość to reklamy. Był też email od nauczycielki języka polskiego w związku z kolejnym artykułem:

"Witam,

W weekend (15 - 16 listopada) odbędą się zawody sportowe w piłce nożnej na szczeblu wojewódzkim. Nasza drużyna również tam będzi, dlatego proszę cię o napisanie artykułu na temat tych zawodów i zrobienie zdjęć do naszej szkolnej gazetki. Wyjazd jest w sobotę o 8:00 rano spod szkoły. Proszę o pilny kontakt do piątku włącznie."

No pięknie. Wyjazd na weekend z drużyną, w której gra nie kto inny jak Paweł. Choć jako profesjonalna dziennikarka powinnam nie zwracać na to uwagi i pojechać w celu zdania relacji z przebiegu zawodów. I tak zrobię. Szybko odpisałam na emaila z potwierdzeniem wyjazdu.

Pocztę przeglądałam dalej, gdy natrafiłam na email od Pawła z 12 września, kiedy jeszcze nie chodziliśmy ze sobą. Skąd miał mój adres?

"Cześć albo Hej,

Jestem Paweł i poznaliśmy się dość nie dawno, ale pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać, pogadać, by poznać się lepiej. Nie umiem pisać do dziewczyny, która mi się podoba, ale sądzę, że się zgodzisz, jeśli tak to odpisz, a jeśli nie będziesz chciała, zrozumiem.

PS. Włóż obcasy, wyglądasz w nich fantastycznie :) "

Dlaczego tego email nie przeczytałam wcześniej? To było przed tym, kiedy nie dostał odpowiedzi i zaprosił mnie na randkę osobiście. I jeszcze ten opisek zabawny i z klasą, cały Paweł.

Kiedy nie wiedziałam o Karolinie i wypadku wszystko wydawało się łatwe i piękne. Dlaczego to się skończyło? Muszę to przyznać, lubię Pawła i chyba nie mogę go zostawić samego, lecz jak mu pomoc. Zgodzić się na jego plan, który był planem niedoskonałym, który może ich pogrążyć oboje. Widocznie Paweł w niego wierzy, więc może ja też powinnam. Ufam mu i nie powinnam mieć wątpliwości, ale coś nam przeszkadza.

"Musi to być aż takie trudne? Paweł pomogę ci przez to przejść, jeśli ty pomożesz mi."

PrzezwyciężyćWhere stories live. Discover now