Rozdział XXIV

4 0 0
                                    

Tomek:

Weszliśmy do kuchni, stanęliśmy na przeciwko siebie po przeciwnych stronach stołu.

- Ja już wykonałem swoją robotę, czy tak? Chyba należy mi się jakaś zapłata, tak jak się umawialiśmy.

- Wiesz, jeśli chodzi o pieniądze to ja nie zapłacę ci ani grosza - odpowiedziałem mu, bo miałem rację.

- Co?? Przywiozłem go tu, tak jak chciałeś. Umawialiśmy się, że zapłacisz mi 100 tysięcy złotych, za to - wskazał na salon - Teraz chcesz mnie wykiwać.

- To Karolina kazała ci go pobić, a ja cię do tego nie namawiałem, ale dziękuję, że go tu przywiozłeś. Jestem ci wdzięczny - uśmiechnąłem się i już chciałem odejść..., gdy Maciek złapał mnie za gardło i położył na stole.

- Albo mi zapłacisz albo tak skopie ci tyłek, że nie dożyjesz jutra. Chcę zobaczyć moją forsę, teraz...

"Nikt nie będzie mnie straszył" pomyślałem i wyjąłem zza paska broń i strzeliłem mu prosto w sam środek klatki piersiowej. Ucisk z gardła zwolnił się. Maciek upadł na ziemię, a ja podniosłem się ze stołu, poprawiłem ubrania i wszedłem do salonu.

Paweł i Karolina w tym samym czasie:

- Nie wierzę w to co się tu dzieje - odezwała się Karolina - Maciek celowo mnie przy sobie zatrzymał i wpakował w ten handel, by później oddać mnie Tomkowi. Zdrajca, szuja i dwulicowy cham.

- Posłuchaj nie ty tu jesteś najważniejsza, ale my jasne. Musimy się jakoś wydostać, by...

- Przepraszam... - spojrzałem na Karolinę, która płakała. Ona również się bała. Ona też czuła to co ja - Przepraszam cię, Paweł. To wszystko to moja wina. Gdybym nie poprosiła cię wtedy o poprowadzenie tego samochodu, to wszystko by się nie wydarzyło. Zmusiłam cię do trzymania całego tego wypadku w tajemnicy, by nikt się nie dowiedział. Bałam się, że trafię do więzienia. Byłam samolubna myśląc wyłącznie o sobie. Chciałam cię jakoś zniszczyć, ciebie i Magdę byście nikomu nie zdradzili.

- Karolina, rozumiem, ale teraz... - skrucha Karoliny mną ruszyła. Miała uczucia i umiała je ukazać. Zupełnie jak nie ona. Pod wpływem emocji, przyznała się do winy.

- Nie przerywaj mi, proszę... Sprawa wymknęła się spod kontroli i chciałam byś nie poszedł na policję, więc poprosiłam Maćka, by się tobą zajął, ale nie o to mi chodziło - pokazała głową na nas. Byliśmy związani i przykuci do krzeseł. - To moja wina, a ciebie nie powinno tu być.

- Ja też przepraszam, że straszyłem cię i szantażowałem. Nie mogłem znieść myśli, że to się wyda. Myślałem, że gdy wiem o narkotykach, przestraszysz się i nie zrobisz nic głupiego.

Nagle usłyszeliśmy strzał z broni. Najgorszy dźwięk jaki można usłyszeć. Ktoś kogoś zabił, nie ma wątpliwości. Karolina skuliła się i zaczęła ze strachu krzyczeć, a ja nie mogłem wydusić nic z siebie. Siedziałem jak zamurowany i patrzyłem w drzwi w kuchni. Wyszedł z niej Tomek. To on zabił Maćka. Dlaczego jego? Czyżby mieli jakieś sprawy między sobą? Co czeka mnie i Karolinę?

ZAPRASZAM DO CZYTANIA :)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 14, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PrzezwyciężyćWhere stories live. Discover now