Rozdział VII

51 4 0
                                    

W końcu nadeszła sobota. Paweł przyszedł po mnie o 18 i razem wybraliśmy się na kolację do restauracji. Ubrałam czarną sukienkę, balerinki oraz żakiet, a włosom pozwoliłam dzisiaj na trochę swobody. Paweł miał na sobie koszulę, w której wyglądał bardzo przystojnie, a spodnie miał dopasowane do ciała.

- Naprawdę?! I nic nie zrobiłeś? Nie zadzwoniłeś do kogoś, by mogli dowieźć ci tę torbę. - śmiałam się z jego opowiadań.

- Nie, wszyscy z drużyny byli w tym czasie z nami i nie było komu jej dowieźć. Na szczęście ktoś z przeciwnej drużyny nie mógł zagrać, nagła kontuzja czy coś, więc wziąłem jego torbę i pożyczyłem od niego korki i mogłę grać. Wygraliśmy 3:1, a przeciwnik był wkurzony, że gram w ich butach, strzelając im gola. - mówił to, patrząc mi głęboko w oczy, wręcz przeszywał mnie wzrokiem.

Przy kolacji był kulturalny, męski i romantyczny. Wciąż mnie rozśmieszał i dowcipkował, a ja nie mogłam od niego wzroku oderwać.

- Ładnie dzisiaj wyglądasz, ślicznie.

- Dziękuję. - on znów to robi, zawstydza mnie. Czułam się świetnie, jak prawdziwa dama.

Po skończonej kolacji wybraliśmy się na spacer, a do kina nie poszliśmy, bo okazało się, że jest zamknięte do odwołania. Szliśmy przez park, obok siebie, choć widziałam jak Paweł próbował złapać mnie za rękę, a ja specjalnie się nie broniłam. Szliśmy tak razem, jak para zakochanych. Usiedliśmy na ławce, by podziwiać piękno wieczoru i fontannę, która pięknie komponowała się z klimatem nocy i tego parku. Paweł objął mnie ramieniem, a ja przytuliłam się do niego. To na pewno była randka. Czułam się jak w siódmym niebie, tak przyjemnie.

- Werzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - zapytał mnie.

- Tak, chyba tak. A dlaczego pytasz? - oj, już od dzisiejszego wieczoru tak.

- Bo widzisz, kiedyś wierzyłem, ale...

- Mów dalej, proszę... - chciałam usłyszeć to co ma mi do powiedzenia.

- ..., ale nie wyszło mi z Karoliną, choć tak o niej myślałem "miłość od pierwszego wejrzenia". Teraz boję się zaangażować w coś nowego, by znów nie przeżywać tego samego, rozumiesz? Choć bardzo chcę spróbować... z tobą.

- Doskonale cię rozumiem. Ja też kiedyś przeszłam przez coś takiego i też mam obawy, ale czuję, że teraz może być inaczej. - uśmiechnęłam się do niego, patrząc mu w oczy.

- Tak, ja też tak myślę, że możemy spróbować - uśmiechnął się najpiękniej jak umiał - i chyba nie boję się posunąć dalej.

Podniósł moją głowę, łapiąc mnie za podbródek i złożył na moich ustach pocałunek, taki szczery i z serca. Jego usta były ciepłe i miękkie i świetnie się całował, kolejna z jego zalet. Byłam szczęśliwa, że to mnie wybrał i chce ze mną być. Odwzajemniłam pocałunek i całowaliśmy się. Kiedy odsunęłam się od niego, patrzył mi w oczy i nie mógł przestać, tak jak ja.

Odprowadził mnie do domu, gdzie jeszcze raz "się pożegnaliśmy", po czym ja nie mogłam długo zasnąć myśląc o moim chłopaku.

W tym samym czasie:

Maciek czekał na parkingu, oparty o swoje auto, na Karolinę. Wyglądał świetnie z rozwianymi włosami, białym podkoszulku i w czarnych spodniach. Karolina ubrana była w krótką sukienkę i gdy zbliżała się do Maćka, on już "rozbierał" ją wzrokiem.

- Witaj piękna, miło cię widzieć. - chciał ją pocałować, ale ona odsunęła się szybko - Ej, ktoś tu nie pamięta jak było dobrze nam razem.

- Pamiętam, nie mogłabym zapomnieć. Słuchaj sprawę mam, a zarazem prośbę. Chcę, żebyś był moim chłopakiem "na niby". Wiesz muszę zemścić się na jednym z moich kolegów i potrzebuję kogoś super przystojnego i seksownego, od razu pomyślałam o tobie.

Karolina śmiała się, ale i bała. Wiedział do czego jest zdolny, ale była zdeterminowana, by pokazać Pawłowi, co stracił.

- "Chłopakiem na niby" mówisz. A co ja z tego będę miał? - mówiąc to przybliżył się do niej, napierając na nią swoim ciałem, przyciskając ją do maski samochodu. Chciał zdjąć z niej tę sukienkę i wziąć ją tu na parkingu. Karolina wiedziała, że tylko w ten posób uda jej się go przekonać inaczej nici z jej planu.

- Maciek, czy to szantaż? - zażartowała .  - No... będziesz...

- Miał ciebie. Nic więcej nie jest mi potrzebne. - odpowiedział całując ją w szyję, a ona nie opierając się pozwalała mu na to. Zgodziła się na taki układ, tylko dla Pawła, by pokazać mu kto tu rządzi i jakim był dupkiem, że ją rzucił. Chodził również o to, by wzbudzić w nim zazdrość, a gdy wrócą do siebie, ich tajemnica się nie wyda, bo jak narazie nic nie jest pewne.

PrzezwyciężyćWhere stories live. Discover now