盗まないで。 賢く盗む。(ぬすまないで。かしこくぬすむ。Nusumanaide. Kashikoku Nusumu.)
Nurt rzeki był spokojny, więc dziewczynki bez strachu mogły biegać po wodzie. Sumie uśmiechała się od ucha do ucha, tak jak i one, ale z innego powodu. Cieszyła się z przede wszystkim z faktu, że były nad rzeką, o której wspomniał wcześniej Madara.
To było wczoraj.
Teraz, gdy już tu była, mogła rozejrzeć się po tym miejscu. Jednak najpierw musiała pozbyć się ogona.
Kątem oka ujrzała wpatrzone w nią Namie oraz Yumi. Wmówiła dzieciom, że skoro rodzice i tak zlecili im misję pójścia, gdzie pieprz rośnie, to przy okazji pokaże im cudowne miejsce. Zaryzykowała tym stwierdzeniem, bowiem wcale nie była pewna, czy na pewno je odnajdzie.
Jej planem awaryjnym było okazanie zachwytu pierwszą ładniejszą polaną na ich drodze i zatrzymanie się tam.
Jednakże zaufanie Madarze popłaciło.
„Zaczyna traktować mnie poważnie" pomyślała.
CHLUST!
Ciało Sumie przeszył dreszcz. Chwilę potem zaczęła skapywać z niej przerażająco zimna woda.
— To nie jest zabawne! — wykrzyczała wyższym niż zwykle głosem, ale ucichła zaraz potem.
„W okolicy mogą mieszkać Senju".
Nie dała po sobie poznać swoich myśli ani uczucia, które ją ogarnęło. Nie chciała psuć atmosfery, więc wkrótce sama dołączyła do zabawy.
Senju musieli być w końcu daleko.
„Prawda?"
Po chwili wszystkie biegały po pluskającej tafli i śmiały się w niebogłosy.
Nikt nie znał ich nazwiska, nie miały broni, żaden shinobi nie miał prawa ich zaatakować. Ale czy aby na pewno?Chociaż się uśmiechała, wzrok Sumie był rozproszony. Oczami wyobraźni widziała zbrojnych Senju wybiegających z lasu i miotających shurikenami lub jakąkolwiek bronią, jaką mieli przy sobie. I chociaż sama ta wizja wydawała jej się niedorzeczna, poruszyła nią dogłębnie.
Nie chciała przychodzić tu sama. Nie chciała też ryzykować życia innych.
Była w tej grupie najstarsza i jej obowiązkiem było ochraniać młodsze, niedoświadczone walką dzieciaki, a nie narażać je w ten sposób.— Zmęczyłam się. — Sapała głośno. Zbyt głośno. Nieproporcjonalnie do wysiłku. — Chodźmy coś zjeść.
— Taaaak! — wykrzyczała Namie.
— Ja też chcę coś zjeść. — Zgodziła się Yumi.
Chociaż Ikuyo, Kanae i Hotaru nie były zadowolone nagłym przerwaniem zabawy, myśl o jedzeniu zdecydowanie poprawiła im humor.
Rozsiadły się pod drzewem jak stado gołębi, ciasno przy sobie. W końcu o tej porze dnia cienie były najkrótsze. Wszystkie chciały być w cieniu, bo słońce grzało niemiłosiernie.
— Po posiłku... — Sumie zrobiła sobie przerwę na przeżucie słodkiej kluski. — Nazrywamy ziół.
Większość grupy pokiwała głowami, jednak nie wszyscy. Namie i jej rówieśniczka, Yumi, były całkowicie pochłonięte jedzeniem.
Kiedy skończyły jeść, nie chciało im się wstawać, jednak Sumie pogoniła je do pracy.
— Kocia Babunia nie da wam żyć, jeśli wrócicie z niczym!

CZYTASZ
Burzowy Lis | 嵐の狐 | Naruto Fanfiction
Fiksi PenggemarCiepłe popołudnie odeszło do historii. Zerwał się zimny, porywisty wiatr. Przyszła ulewa. Pranie całkiem przemokło. Lisica bała się burzy. Mimo to patrzyła na rozżarzone niebo. Gdzieś tam, daleko, czaiła się przyszłość. Era walczących państw. Władcy...