幻術の達人 (げんじゅつのたつじん, Genjutsu no Tatsujin)
Tobirama siedział w cieniu muru i czytał, jak zwykle o tej porze dnia. Jednak tym razem było jakoś... inaczej.
Uniósł wzrok na wpatrzone w niego zwierzę.
Bury mruczek siedział pięć metrów na wprost od niego. Wyglądał jak zwyczajny kot, lecz nie zachowywał się tak, jak na kota przystało: siedzący nieruchomo i wpatrzony w shinobi, przypominał bardziej kamienną figurkę niż żywe zwierzę.
Nie był jedynym kotem, który odwiedził wioskę Senju w ciągu ostatnich kilku dni. Było ich znacznie, znacznie więcej. I każdy z nich zachowywał się tak, jak kot siedzący teraz przed Tobiramą.
Pozostałe koty również unikały ich: nie łasiły się, nie pozwalały się dotknąć, nie polowały na szczury, nie jadły resztek z obiadu. Zamiast tego cały czas przyglądały się wszystkiemu i wszystkim.
Tobirama zamknął książkę. Wzrok mruczka rozpraszał go do takiego stopnia, że czytanie stało się czymś niemożliwym.
Odgarnął włosy do tyłu i jeszcze raz obdarzył kota podejrzliwym spojrzeniem.
***Bury Genki poruszył nerwowo wąsikami.
— Mówię ci, Sumie-chan. Ci ludzie są straszni... A ten Tobira-rama, o którym wspominałaś, jest z nich wszystkich najgorszy. Wstaje codziennie o tej samej godzinie, każdego dnia robi zupełnie to samo...
Sumie wzdrygnęła się na te słowa.
Kociak wiedział już, jak ją przerazić. Mogła przysiąc, że wspomniał o nudnym życiu Senju Tobiramy umyślnie.
— Nie chodziło mi o niego... — Jej cała twarz poczerwieniała. — Lepiej powiedz, czego dowiedziałeś się o jego bracie, Senju Hashiramie.
— Ale to było naprawdę straszne! — Kot otarł się o kolano Sumie. — Powinnaś odpalić mi więcej kocimiętki za moje starania.
— Nie... — Pochyliła się do przodu, niebezpiecznie przybliżając się do kota i z każdym mijanym centymetrem uśmiechając się coraz bardziej przerażająco. — Najpierw Hashirama, potem kocimiętka.
Kot nie napuszył się tak bardzo, jak się spodziewała, jednak po chwili westchnął i kontynuował swój monolog:
— Wiem, gdzie mieszka: to jest w największym domu w wiosce, na wzgórzu. I mówię ci, Sumie, typ jest naprawdę dziwny. Może nie aż tak okropny jak jego brat, ale wciąż... Myślę, że mieli różnych ojc...
— Bez takich! — Sumie kręciła głową, wymachując rękami szybko i bezmyślnie. Kot nie rozumiał jej zażenowania. — Powiedz, co wiesz. Potem poopowiadasz mi, co przypuszczasz.
— Uh... Niech ci będzie. — Znów poruszył wąsikami. To musiał być jego tik nerwowy. — Więc Tobimrama przyszedł do Hashimramy w sprawie listu, który otrzymali ostatnio. Nie wiem, co konkretnie było w nim napisane, ale byli poruszeni.
— Listu?
— No, właśnie dlatego ci tłumaczę, że ten Tobira... tfu... to okropny człowiek — zapłakał. — Wyrzucił mnie z domu, gdy próbowałem przecisnąć się im między nogami. To było okropne! Naprawdę okropne! Nie dałem rady ich podsłuchać. Wymagałaś ode mnie niemożliwego! Będę musiał podnieść cenę za moje usługi. Tak bardzo się starałem, tak bardzo się starałem!
Sumie zamrugała tylko na tę odpowiedź.
„Ja tylko prosiłam cię, byś zlokalizował wioskę oraz dom Hashiramy..." Nie wypowiedziała tych słów na głos. Nie zdążyła.
![](https://img.wattpad.com/cover/338118321-288-k755783.jpg)
CZYTASZ
Burzowy Lis | 嵐の狐 | Naruto Fanfiction
FanfictionCiepłe popołudnie odeszło do historii. Zerwał się zimny, porywisty wiatr. Przyszła ulewa. Pranie całkiem przemokło. Lisica bała się burzy. Mimo to patrzyła na rozżarzone niebo. Gdzieś tam, daleko, czaiła się przyszłość. Era walczących państw. Władcy...