38. Blanca

90 4 0
                                    

Mój tata zaparkował samochód przy zejściu na plażę. Radio się wyłączyło, a ja słyszałam tylko szum wiatru i głośne bicie swojego serca. Spojrzałam w stronę oceanu i odetchnęłam głęboko.

- Hej... - zaczął ojciec, a ja powoli odwróciłam głowę. - Nie martw się. Będzie w porządku.

Uśmiechnęłam się do mężczyzny i pozwoliłam mu się przytulić. Mężczyzna patrzył na mnie przez dłuższą chwilę. Czułam jak z każdą sekundą, coraz bardziej szklą mi się oczy.

- Kocham cię, tato - wyszeptałam.

Ojciec wbił we mnie wzrok ze zdziwienia. Ani trochę nie dziwiła mnie jego reakcja. W końcu, choć pewnie był tego świadomy, nigdy nie powiedziałam tego na głos.

- Ja też cię kocham, córeczko. - Przysunął się bliżej i mocno mnie przytulił.

Usłyszałam, jak tata zaczął cicho pociągać nosem. Odsunął się powoli i spojrzał na mnie z miłością w oczach.

- No już, leć. Spędź ten ostatni dzień wakacji, jak należy.

Opuściłam samochód i odwróciłam się ostatni raz, aby pomachać do ojca. Wzięłam kilka głębokich wdechów i wydechów, po czym odwróciłam się w stronę zejścia na plażę. Zaczęłam schodzić po schodach, aż na samym dole dostrzegłam palące się ognisko i mężczyznę leżącego na kocu pełnym słodkich przekąsek.

Podeszłam bliżej, aż mężczyzna usłyszałam za sobą kroki. Wstał z ziemi, podszedł do mnie i czule mnie pocałował.

- Hej - wyszeptał Harry.

- Hej.

- Jak się czujesz? - Odetchnęłam, ledwo powstrzymując łzy.

- W porządku - skłamałam, gdy pojedyncza łza zaczęła spływać mi po policzku.

- Hej, tylko mi tu nie płacz. Nie chcę zapamiętać cię całej zapłakanej i rozmazanej od tuszu. - Zaśmiał się, minimalnie poprawiając mi tym humor. - Jesteś głodna? - Pokiwałam głową, a Darlin zaprosił mnie na koc.

- Przygotowałem trochę twoich i moich ulubionych przekąsek. Mam też kilka napojów, więc mam nadzieję, że nam wystarczy.

- Dziękuję - wtuliłam się w ramię Harrego, a ten przyciągnął mnie do siebie i otulił mnie w talii.
Siedzieliśmy w milczeniu i wpatrywaliśmy się w zachodzące słońce. Niebo tego dnia miało przepiękne kolory. Miało odcień różu, czerwieni i żółci, połączony w jedno. Odgłosy fal wydawały się intensywniejsze, a piasek pod nami zimniejszy. Wszystko wydawało się spokojniejsze tak, jakby wyrzuciło już z siebie wszystkie emocje. Było cicho, jakby oprócz nas nie było już nikogo. Tak, jakbyśmy byli już tylko my i czekali na najgorsze. Na pożegnanie, które zbliżało się do nas wielkimi krokami.

Darlin zanurzył jedną z truskawek w czekoladzie i podał ją mnie. Jedliśmy w milczeniu, wymieniając się spojrzeniami i delikatnymi uśmiechami. Czułam, że choć Harry bardzo się starał, było mu bardzo ciężko. Gdyby puścił to wszystko chociaż na chwilę, łzy zaczęłyby płynąć mu z oczu strumieniem.
Po krótkim posiłku, wróciłam w bezpieczne ramiona Darlina.

- Chyba zaraz się zacznie. - Powiedział, spoglądając na zegarek.
Spojrzałam w górę, a na niebie zaczęły strzelać pierwsze fajerwerki.

Wstałam z koca i pociągnęłam za sobą Harrego. Złapałam go za dłoń i splotłam swoje palce z moimi. Patrzałam na zmianę raz na Darlina i raz na niebo. Sama nie mogłam zdecydować, co było piękniejsze.
W pewnym momencie dostrzegłam, uwolnione łzy w oczach Harrego. Położyłam dłoń na policzku mężczyzny i starłam łzę.

- Hej, tylko mi tu nie płacz. Nie chcę cię zapamiętać całego zapłakanego i rozmazanego od tuszu. - Zacytowałam jeszcze wcześniejsze słowa, cicho się śmiejąc.

Przyjrzałam się mężczyźnie po raz ostatni i wzięłam głęboki wdech.

- Chciałabym ci coś powiedzieć - zaczęłam. - Nie mówię tego za często, bo dosyć sporo mnie to kosztuje, ale bardzo bym chciała, abyś o tym wiedział. - Odetchnęłam. - Kocham cię, Harry. Jesteś dla mnie czymś więcej, niż ten pieprzony ocean, choć nie sądziłam, że kiedykolwiek coś takiego powiem. Jesteś dla mnie ważniejszy, niż wszyscy ludzie, których poznałam w swoim życiu. Zmieniłeś wszystko i chciałabym, abyś o tym wiedział. Nawet po drugiej stronie oceanu, będziesz moją największą miłością. Wiedz, że nikt ani nic mi tego nie zastąpi.

Harry Darlin bez słowa przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Trzymał mnie w swoich ramionach przez okres, który określiłabym wiecznością, choć w rzeczywistości trwał zapewne tylko kilka minut. Przyjrzał mi się ostatni raz i złożył ostatni pocałunek na moich ustach. Czułam, jak zbierające się łzy w oczach mężczyzny, zaczynają spływać mu po twarzy, docierając do naszych sklejonych ust.

Po intensywnej chwili, z trudem odsunęliśmy się od siebie. Łzy ściekały po naszych twarzach, a dłonie powoli zaczęły się puszczać. Znajdowaliśmy się w odległości około metra od siebie. Odetchnęliśmy razem głęboko.

- Kocham cię, Blan.

- Kocham cię, Harry.

- Z falą i pod falą?

- Z falą i pod falą.

Harry Darlin złożył ostatni pocałunek na moich ustach i odszedł.

Na Dnie Oceanu (Pierwszy Draft - Skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz