lipiec 2023
Po nocnej burzy pozostała tylko zimna mżawka, szare niebo i wilgotna ziemia. Zaczynało świtać, jak to w lecie, zdawać by się mogło, że w środku nocy. Dom był pogrążony w ciszy.
Po tym jak wróciliśmy z ogniska, umościliśmy się wygodnie na kanapie i włączyliśmy przypadkowy film lecący w telewizji. Ten jednak okazał się tylko tłem do pojawiających się znienacka rozmów, przygasających równie szybko jak się zaczęły. Dialogi postaci zlewały się w jeden szum z naszą paplaniną, a fabuła przestała mieć znaczenie po piętnastu minutach. Czasem rozlegało się ciche chrupanie chipsów lub szeleszczenie foliowych paczek.
Potem mówiliśmy coraz mniej, słowa padały rzadziej i traciły sens z każdym zdaniem. Zaczęło nas wreszcie dopadać zmęczenie i kiedy tylko na ekranie pojawiły się napisy końcowe, powlekliśmy się pokoi.
Pomieszczeń było jednak mniej niż osób, więc ja i Diana spałyśmy w salonie.Leżałam na plecach, po jednej stronie rozłożonej kanapy, wpatrując się w stojący pod ścianą, nienakręcony zegar wahadłowy, zastygły w bezruchu.
Bezmyślnie przyglądałam się czarnym wskazówkom, od dawna pokazującym siedem po drugiej. Upływ czasu zawsze był dla mnie swego rodzaju zagadką. Bezlitosne przemijanie chwil, których przebiegu już nigdy nie będziemy pewni. W końcu pamięć bywa zwodnicza.
Fizycy uważają, że czas to kolejny wymiar, ale dlaczego, skoro tak jest, nie możemy się w nim przemieszczać?– Czy jakbyś mogła cofnąć się w czasie i zmienić przeszłość, zrobiłabyś to? – zapytałam Dianę leżącą po drugiej stronie kanapy.
Odpowiedziała mi cisza, nie byłam pewna czy przyjaciółka już nie śpi.Wskazówki wciąż uparcie stały w miejscu, nieświadome tego, że wszystko przemija, nie czekając na nie.
– Na pewno – padła w końcu odpowiedź i zawisła w powietrzu, między nami, pod białym sufitem.
– Naprawdę? – zapytałam. – Ja bym się bała, że kiedy zrobię jakąś rzecz, ona wpłynie na kolejną i wywoła efekt lawinowy, a wtedy zmieni się tak wiele, że już nigdy nie będę tą samą osobą.
– I tak bym coś zmieniła – odparła Diana uparcie.
– Bez wahania... – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam, komentując jej postawę.
– Proszę cię, Rozalia, nie drąż tematu. Zrobiłam coś strasznego – wyczułam złość w jej głosie. Niepotrzebnie pytałam.
– Przepraszam – powiedziałam cicho, odwracając się do niej plecami, w stronę drzwi tarasowych. Woda kapała wąską strużką z przeciekającej rynny.
– Myślisz, że się wypogodzi? – zapytała przyjaciółka, w ten sposób zmieniając temat. Zawsze to robiła. Nienawidziła krępującej ciszy. – Chciałam popływać łódką.
– Jeśli dobrze pamiętam, to zapowiadali ładną pogodę – odpowiedziałam, chociaż myślami byłam gdzie indziej.
– Cudownie! W takim razie będziemy mogli również...Nie słuchałam jej. Starałam się, jednak w mojej głowie pojawiała się i znikała tylko jedna myśl. Pulsowała jak bijące serce i zagłuszała wszystko inne. Zapytaj ją. Zapytaj. Chcesz wiedzieć, prawda? Szeptał podstępny wewnętrzny głos.
Podmuch wiatru, wspomnienie burzy, musnął trawy i liście, a te z przyjemnym szelestem mu zawtórowały.
Usłyszałam, że Diana przestała mówić.
– No – przytaknęłam, licząc, że nie zauważy, iż w ogóle jej nie słuchałam. – Mam nadzieję, że jutro będzie ładna pogoda...
– Pytałam, czy chciałabyś się wybrać na lody. Podobno gdzieś w okolicy jest świetna lodziarnia.
– Przepraszam, jestem chyba zbyt senna, żeby słuchać – westchnęłam.
Nawet jeśli domyśliła się, że to nie była do końca prawda, nie dała tego po sobie poznać.
– W takim razie dobranoc – odpowiedziała. – Albo raczej dobrysen, zważywszy, że obecna pora już niewiele ma wspólnego z nocą – nie widziałam jej twarzy, ale po tonie głosu wywnioskowałam, że się uśmiechnęła.Również delikatnie uniosłam kąciki ust do góry, a cały świat wokół mnie zaczął się powoli rozmywać. Barwy traciły wyrazistość, kształty splatały się ze sobą, aż w końcu wszystko zalała ciemność, a mój umysł utonął w błogiej ciszy. Sen spłynął jak cień.
Rano coś mnie gwałtownie obudziło, jakiś dźwięk. Nasłuchiwałam, nie otwierając oczu. Czułam na twarzy ciepłe promienie słońca, świadczące o tym, że faktycznie się wypogodziło. Wesoły świergot ptaków dobiegał z zewnątrz i niepostrzeżenie wdzierał do środka. Pomyślałam, że musi być późny ranek, albo południe.
– Diana, słyszałaś coś? – zapytałam przyjaciółkę, jednocześnie odwracając się na bok i otwierając oczy.
Łóżko obok mnie było puste.
Wygniecione prześcieradło czy zmięta pościel nie zostały złożone i wygładzone przez Dianę. Jakby tknięta dziwnym przeczuciem usiadłam na łóżku i rozejrzałam się wokoło, jednak wszędzie panowała tylko senna cisza.
Zwiesiłam nogi z łóżka i stanęłam, krzywiąc się kiedy usłyszałam chrupnięcie rozdeptanego chipsa. Zgarnęłam okruszki stopą na bok i poszłam do przedpokoju po klapki. Kątem oka zauważyłam jakiś ruch nad jeziorem, więc od razu wyszłam z domu i zaczęłam zbiegać łagodnym zboczem.
Między drzewami rozpoznałam znajomą postać.
– Alexander – krzyknęłam wesoło. – Widziałeś gdzieś Dianę?
Słysząc głos, odwrócił się i skierował szybkim krokiem w moją stronę. Nic nie powiedział, a wyraz jego twarzy zbił mnie z tropu. Skierował na mnie spojrzenie szeroko otwartych, błękitnych oczu. Wydawał się być... przerażony.
– O co chodzi? – zapytałam niespokojnie, kiedy tylko się zbliżył.
– Nie możesz tam iść – powiedział na tyle cicho, że nie byłam pewna czy go dobrze zrozumiałam.
– Co się stało?
– Usłyszałem hałas i-Nie słuchałam. Ruszyłam przed siebie.
– Nie idź tam – złapał mnie za ramiona. Trzęsły mu się ręce. – Nie chcesz tego widzieć – końcówka zdania była zdławiona. Coś w wyrazie jego twarzy sprawiało, że niewiedza przerażała mnie bardziej niż jakakolwiek prawda. Przynajmniej tak wtedy myślałam.
– Co? – wciąż nic nie rozumiałam. Spróbowałam mu się wyrwać, lecz tylko mocniej zacisnął palce na moich rękach.
– Rozalia, proszę – wyszeptał.
Dźwięk mojego imienia i ta dziwna prośba wywołały we mnie falę skrajnych emocji, jednak coś zagłuszyło je wszystkie – bliżej nieokreślony, pochłaniający lęk.
– Nic nie rozumiem – burknęłam, nie bez złości, wyrwałam mu się i szybko podążyłam w stronę, z której przyszedł. Na małą piaszczystą plażę. Stanęłam na wprost pomostu, częściowo ukrytego w szuwarach i zrozumiałam.Nie chcesz tego widzieć.
– O mój Boże – powiedziałam prawie bezgłośnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/341568941-288-k15013.jpg)
CZYTASZ
Teraz jest już za późno
Fiksi RemajaMała miejscowość. Upalne lato. Przyjaciele. Wypadek. Pierwsze strony gazet. Plotki. Rozalia spotyka się z przyjaciółmi po wielu latach. Z pozoru wszystko jest takie samo; zapach rozgrzanej ziemi, długie zachody słońca i ciepłe noce. Jednak to nie mi...