Pov Lea
Wracając do domu po wygranym wyścigu usłyszałam wibracje mojego telefonu przez co oderwałam na chwile wzrok od drogi i zaczęłam grzebać w torebce by go wyciągnąć. Na wyświetlaczu wyświetlił sie napis Mama
ciekawe co ona chciala. Nacisnęłam zielony przycisk powracając wzrokiem na droge i zapytałam.-Co sie dzieje że dzwonisz - usłyszałam ciężkie oddechy w słuchawce
-Jak długo zajmie ci dojechanie do domu - zapytała po chwili ciszy
-Z jakies 15 minut możliwe a co
-Dobrze jak przyjdziesz nie znikaj odrazu tylko przyjdź do salonu musimy pogadac. - wypowiadając ostatnie słowa nawet nie zdążyłam sie odezwać a juz usłyszałam dźwięk rozłączenia.
Przez całą drogę zastanawiałam sie o co może jej chodzić, w mojej głowie pojawiło sie duzo różnych negatywnych scenariuszy. Jednymi z nich było to ze dowiedziała się prawdy gdzie i po co wymykam sie z domu albo na co potrzebuje pieniądze.
Podjechałam pod dom i bez żadnego namysłu skierowałam sie biegiem w stronę drzwi wejściowych.
Po przekroczeniu drzwi ściągnęłam moje czarne vansy i odłożyłam je na stojak z butami.-Lea to ty? chodz tu - po głosie mamy można było sie spodziewać ze nie jest zbyt zadowolona.
Przeszłam do szaro-białego salonu gdzie zastałam mame siedzącą na kanapie oraz ojca który stał za nią a w ręku trzymał jakieś papiery.
Salon był wyjątkowo jednym z największych pomieszczeń w tym domu. Znajdowała sie w nim kanapa, stolik kawowy który w tym momencie był ledwo widoczny, szafki z książkami oraz alkoholem ojca, paprotki oraz komoda na której stał telewizor.
- Co tam? coś ważnego - zapytałam czując sie coraz dziwniej.
-posłuchaj ojca- nakazała, przez co dostalam gęsiej skórki. Nigdy wcześniej nie odzywała się do mnie w ten sposób.
Zazwyczaj moje kontakty z matką były dobre, nie kłóciłyśmy się, potrafiłyśmy ze sobą pogadać ale teraz poczulam sie jakbym nie gadała z nia.- Stwierdziliśmy wraz z matką że polecisz do Las Vegas gdzie będziesz mieszkała w akademiku MindChill, lot masz zaplanowany na jutro o 16.40 czy chcesz czy nie musisz zacząć pakować wszystko juz dzisiaj - gdy wypowiedział ostatnie słowa łzy zaczely lecieć mi strumieniami. Miałam zostawić to co dotychczas zbudowałam? moich przyjaciół moje całe życie, bo oni tak stwierdzili?.
-To jest żart prawda? powiedźcie kurwa ze to żart- juz nawet nie zwracałam uwagi na to że przeklinam do swoich rodziców nie interesowało mnie to, spojrzałam juz ledwo widząc na matke której mina nie wskazywała ze sie z tego cieszy
-Niestety nie, idz sie pakować musisz sie jeszcze wyspać - powiedziała to po czym wyszla do kuchni najprawdopodobniej zażyć swoje leki a ja odrazu po niej wybiegłam z salonu i prawie zabijając sie na schodach wleciałam do góry, i do swojego pokoju.
Od jutra moje życie miało sie zmienic o 180° nowi przyjaciele, nowe przeżycia. Jak ja mam zostawić wszystko to co wybudowałam przez te lata tu w Miami. Co ja zrobię z wyścigami, z moimi przyjaciółmi z wszystkim co mam teraz zostawić.
Czy chcialam czy nie musiałam zacząć sie pakować.
CZYTASZ
Illegal Rivalry
Teen FictionLea Adams z jej najlepszą przyjaciółką uciekają od problemów które być może stworzyły sie przypadkiem a być może ktoś to specjalnie zaplanował. Dziewczyna w końcu uwalnia sie od swojej przeszłości, która z każdą chwilą może wrócić. Dziewczyna bardzo...