Rozdział 24

417 16 0
                                    

Pov: Vincent
W dniu dzisiejszym miałem zaplanowane kolejne spotkanie z Emmą w tej samej kawiarni.
Byłem trochę zmieszany po ostatnich wydarzeniach i zastanawiałem się czy to ma jakiś sens.
Przecież jej plan nie wypalił. Co jeżeli okaże się ,że ten także nie wypali?
Nagle usłyszałem klakson auta. Najwyraźniej się zamyśliłem, bo wpatrywałem się jak wkurzony kierowca mnie wyprzedza i macha przy tym ręką uderzając w kierownicę.
Dotarłem na miejsce i zaparkowałem swój czarny samochód marki Jeep.
Zauważyłem jak już zniecierpliwiona Emma stuka opuszkami palców w ekran telefonu.
Zmarszczyłem brwi i pomyślałem czy lepiej byłoby gdybym poprostu jej napisał że się wycofuje, bo nie zamierzałem znosić jej kaprysów.
Ale skoro już tu jestem...
Szybko mnie zauważyła i oderwała rękę od telefonu. Machneła na mnie bym podszedł.
-Co tak późnio? Nie ma korków.
- Miałem jeszcze kilka spraw do załatwienia - skłamałem.
Zająłem miejsce naprzeciwko blondwłosej kobiety. Lekko  chrząknąłem i zawiesiłem wzrok na menu.
Do naszego stolika podeszła kelnerka a ja złożyłem zamówienie. Natomiast moja towarzyszka nie chciała nic.
Najwyraźniej już coś zamówiła czekając na mnie.
- Dobrze, a więc... - zaczęła Emma odrzucając swoje blond loki do tyłu i nachyliła się lekko w moją stronę.
- Bloody Gang się zgodził na współpracę.
Nagle się zawachała i wróciła do normalnej pozycji siedzącej.
Wtedy kelnerka podeszła i podała mi moją upragnioną czarną kawę.
Ja jej podziękowałem, a Emma kontynuowała.
- Emma ty nie rozumiesz... - zacząłem
- Jak to? To już nie chcesz Willa mnieć dla siebie ? - zapytała zszokowała moimi słowami.
- Chcę ale posłuchaj, ja nie mogę.
- Jak to nie możesz? - zapytała poirytowana.

- Nie mogę już więcej z tobą i tym twoim gangiem współpracować.

- Co ma znaczyć że nie możesz!?
- Chcę zdobyć willa ale nie tak. Chciałbym żeby mnie pokochał.
Blondynka patrzała na mnie dużymi oczami. Po czym zmarszczyła brwi i powiedziała gdy dopiłem swoją kawę.
- Nie to nie, znajdę inny sposób. Poradzę sobie z tobą czy bez ciebie.

Westchnęła i wstała.
Ja zrobiłem to samo i pożegnałem ją obojętnym spojrzeniem i odszedłem.

***

Zasiadłem przy barze w klubie nocnym Harrego.
Isaak potrzedł z naburmuszoną miną.
- Co ci jest? - zapytałem zaciekawiony.
On milczał.
Po czym zrozumiałem, że nie jest zły na kogoś tylko właśnie na mnie.
- Nie zawracaj mi głowy
- odpowiedział po chwili.
- Jak widzę to na razie nie masz nic do roboty - zauważyłem.
A on westchnął i stanął przedemną opierając się o stół.
- Wiem, że trudniej będzie przekonać Harrego dlatego proszę ciebie byś w końcu przestał flirtować z Willem.
Ja milczałem.

- On nie jest gejem i nie kocha żadnego z was - kontynuował.
- To ja sprawię by mnie pokochał
- wypowiadjąc to lekko drgneły mi kąciki ust.
- I właśnie o tym mówię on tego nie chcę. - powiedział podnoszą głos tym samym skupiając uwagę garstki osób, która tu jeszcze została.
- Isaak uspokój się - powiedziałem sztywno.
- Nie, nie uspokoję się dopóki nie zostawicie tego biedaka w spokoju. Czemu musicie być tacy uparci.
Po czym wywrocił oczami.
Zirytował mnie tym i przysięgam jeszcze chwila, a się na niego rzucę.
- Musicie nad sobą panować - powiedział ciszej, ale nadal z takim samym pirytowaniem.
- Mam tego dość że przez tego niewinnego chłopaka się bijecie. On was nie pokocha. Nigdy się to nie stanie.
- Uwierz mi, że tak - powiedziałem szorstko.
- Radzę ci żebyś nie nadstawiał sobie dla niego karku, bo ty na tym tylko starcisz - powiedział ze zdenerwowaniem Isaak.
- Nawet jeśli to i tak będzie warto. -odparłem.
- Japierdole, czy ty naprawdę nie wyciągasz błędów ze swoich czynów?! Pobiłeś się z Harrym o niego! Czy wy zwariowaliście do reszty!? - wykrzyknął Isaak z wściekłością.
- Japierdole, no nie wierzę - poiedziałem i przewróciłem oczami.
- To ciebie pojebało, kurwa, do reszty - warknąłem.
- To ty nie widzisz świata poza czubkiem własnego nosa! -odparował.
Wziąłem głęboki wdech i opuściłem salę by ochłonąć.

~_<Aiva#

In the dark.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz