Rozdział 9

684 23 0
                                    

Pov: Harry
Dziś oczekiwałem na Isaaka z zwrotną informacją.
Gdzieś pomiędzy 10:00 a 11:00 usłyszałem pukanie.
-Proszę! - powiedziałem donośnym głosem.
-Dzień dobry. -znałem ten głos i nie należał on do Isaak'a.
To była Emma. Wiedziałem, że barman powinnien dopiero przybyć o godzinie 12:00, ale i tak miałem cichą nadzieję, że to jednak on a nie moja sekretarka...
-Ja tylko po papiery. -powiedziała.
-Nie przeszkadzam?~
-Heh... - westchnęłem.
-Tam są -powiedziałem wskazując na papiery leżące na rogu biurka.
-Dziękuję - powiedziała i
Podeszła do biurka by je zabrać.
Wyszła bez słowa z kartkami w ręku.
Dobijała już 12:00.
Usłyszałem nadchodzącego Isaaka.
*Puk puk*
-Proszę. - powiedziałem.
To rzeczywiście był długo wyczekiwany przeze mnie Isaak.
- Dzień dobry, szefie. - przywitał się.
- Dzień dobry. - powiedziałem z powagą
- Dowiedziałes się czegoś o tej bliźnie?
-Tak, powiedział mi wszystko. Ale zanim powiem, to mam pytanie. Czemu dałeś Willowi wolne? Czy coś się stało? -spytał niepewnie.
-To nie pytanie na teraz - odparłem krótko, chcąc uciąć temat.
-Dobrze - powiedział niechętnie.
-No to... powiedział mi "Moi rodzice zmarli kiedy miałem piętnaście lat.
Zostałem wtedy kompletnie sam na świecie, bo nie miałem żadnej innej rodziny ani nawet przyjaciół. Moja sytuacja była wtedy bardzo trudna. Jakiś czas mieszkałem na ulicy i właśnie wtedy wpadłem na jakiś gości. Tacy wiesz, spod ciemnej gwiazdy.
Jeden z nich chciał zabrać mi pieniądze i wszystkie inne wartościowe przedmioty. Tyle że ja nie miałem niczego, zwłaszcza wartościowego. Powiedziałem im to, a wtedy któryś wyciągnął nóż i przejechał mi po dłoni. To była naprawdę głęboka rana, więc została mi blizna."
-No i to koniec. Aha, mówił mi także że mieli tatuaż róży. Wszyscy takie mieli.
-Hmm... - muknąłem coś pod nosem zastanawiając się.
- Myślisz, że to mogli być ludzie z Black Rose? - spytał Isaak.
-Możliwe... - odmruknąłem
Nastała chwila ciszy i spokoju.
- To słaby gang nawet nie wiem przypadkiem czy nie jest najsłabszy w Japonii. -powiedziałem po krótkiej chwili.
- Prawie zapomniałbym. Spytał się o nasze tatuaże...
Moja twarz spoważniała.
Spojrzałem się na niego z powagą i zaszytą złością głęboko w otchłani moich oczu.
- Spokojnie. Nie powiedziłem mu prawdy...
- powiedział widząc wyraz moich oczu.
- To co mu powiedziałeś? - spytałem głębokim głosem.
- Dokładnie, że byliśmy pijani i wpadliśmy na pomysł zrobienia takich... "przyjacielskich tatuaży". Coś w tym stylu. - dodał.
- Dobrze bo gdyby się dowiedział... - urwałem.
-Tak trzeba by było go zabić albo dołączyć. Ale raczej zabić...
- Dobrze, że pamiętasz zasady...
- No a teraz wracaj do pracy.
- Dobrze - mówiąc to wyszedł z pokoju.
Nagle usłyszałem jak dzwoni mój telefon.
Kogo mógłbym się spodziewć innego niż Vincenta. Połączenie bym przekierował na sekreterkę ale stwierdziłem, że może być to ważne.
- Tak, słucham. -powidziałem niechętnie.
- Cześć.
- Heh... Czego chcesz? - powidziałem.
- W sumie to nic wielkiego.
Chciałbym tylko zajrzeć jutro do was do klubu.
- A czemuż to nasza księżniczka postanowiła w końcu zawitać do mojego klubu. - poiedziałem z ironią w głosie.
- Chciałbym zobaczyć mojego kochanego kuzyna i...
- Pfff... A to już jest zabawne - przerywając mu zaśmiałem się cicho.
- I zabaczyć jak się sprawuje Emma. -dokończył Vincent.
- A jak se chcesz. Tylko mnie jutro nie będzie, bo muszę załatwić jedną rzecz więc...
- Jak zwykle zapracowany ten mój kuzyn. - zadrwił Vincent.
- Jeszcze raz powiem, TYLKO nie zrób niczego głupiego. Nie rozwal mi nic.- powiedziałem zirytowany z groźną nutą w głosie.
- Ta ta.
Rozłączyłem się.

~_<Aiva#

In the dark.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz