B-bo ja Cię kocham

166 2 1
                                    

Pov: Lothril

Ostatnim, co pamiętam było mocne uderzenie w głowę. Obudziłam się, głowa bolała, ale już nie tak bardzo jak w tamtej chwili. Zobaczyłam orka, który najprawdopodobniej wcześniej uderzył mnie w głowę. Wbiłam sztylet w jego nogę bez zawahania, a gdy upadł odcięłam Mu głowę. Wtedy zobaczyłam ojca, klęczącego obok kogoś. Najpierw pomyślałam, że to jedna z moich sióstr, ale to co zobaczyłam było równie przerażające. Podbiegłam do elfa i złapałam jego głowę w swoje ręce, kładąc na kolanach.

– Lothril... nic Ci nie jest? – zapytał aksamitnym głosem – Jesteś cała? Nic Ci nie zrobił? – zapytał zatroskany. Przycisnął mnie do piersi, jakby bał się, że widzi mnie po raz ostatni, po czym pocałował czubek mojej głowy.

– Nie, nie martw się o mnie – mówiłam, próbując zdjąć jego zbroję, by zatamować krew.

– Dobrze to słyszeć. Z tą myślą mogę umierać – powiedział z uśmiechem, lecz nadal tak słabo.

– NAWET NIE PRÓBUJ MI TU UMIERAĆ, ROZUMIESZ? MASZ ŻYĆ, MUSISZ! – poczułam przerażenie, które mnie ogarnia. Mała Agla szybko rzuciła się do jego włosów, którymi zaczęła się bawić. O Legolasie już nie wspomnę, bo był cały wręcz czerwony od płaczu.

– Pójdę po Athelas, chodź Narril, pomożesz mi – powiedział i razem z dziewczyną zamierzali odejść go poszukać. Ale nie liczyłabym na znalezienie go, zwłaszcza teraz. Za to ja doceniałam go za chłodne myślenie w takiej chwili.

– Legolasie... – rzekł słabo elf. Chłopak odwrócił się do niego – Nie wiem czy to coś da, ale jeżeli nie, to... – urwał, dotykając lekko zakrwawionej twarzy syna – Wybacz mi i proszę, żyj szczęśliwie, zostań królem i... pamiętaj o mnie – Legolas spojrzał w błękitne oczy ojca, jakby bojąc się, że patrzy na nie ostatni raz.

– Nie, tato, proszę nie mów tak nawet. Ocalimy Cię... – jego łzy moczyły jego strój oraz zbroję jego ojca – N-nie możesz mnie opuścić!

– O-ocaliłeś mnie... T-ty uratowałeś mi życie – powiedział ojciec, klękając obok nas i łapiąc Thranduila za rękę. Zimną rękę – I... pomogłeś nam. Jej. Im – plątał się w wypowiedzi – Ja... ja wiem, że to za mało, ale... przepraszam, że Cię tak oceniłem – krótko się pokłonił – Jesteś dobry dla niej, ja... nie-nie wiem co powiedzieć. Postąpiłem okropnie.

– Naprawdę nie miałem wobec niej złych zamiarów – odrzekł ochryple elf. Mówił jak najłagodniej w stronę mojego ojca.

– Wiem.

– Thranduilu jeżeli masz zamiar nas zostawić, to muszę zakomunikować, że Twoja winnica zostanie cała opróżniona – zagroziłam, chwytając Legolasa za rękę. Zobaczyłam, że elf zamyka oczy. Zrobiło mi się tak strasznie gorąco, tak duszno wręcz. Musiałam to powiedzieć! – Thranduilu, bo-bo... bo ja Cię kocham, no! – sama dziwiłam się swoim słowom.

Wtedy stało się coś totalnie nieoczekiwanego. Naprawdę, to był... taki szok, że nie wierzyłam w to, co się dzieje.

– Jaka ulga – westchnął elf – Ledwo co mogłem przez to oddychać – zaśmiał się, zdejmując zbroję, pod którą nie było ani śladu krwi – Długo będziecie musieli czekać, aż się mnie wreszcie pozbędziecie. Mam dla kogo żyć, zresztą... muszę pilnować moją winnicę, bo sądzę, że niedługo będzie pusta – powiedział, śmiejąc się i powoli podnosząc.

– Ty... Ty! – naprawdę odebrało mi dech w piersiach. Dosłownie nie miałam pojęcia co powinnam zrobić – Kłamliwy... idiotyczny... przemądrzały... elfie! – mówiłam, z każdym słowem następowało kolejne uderzenie w jego klatkę piersiową.

Świecący Kwiat - Thranduil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz