Przesłuchanie

195 4 0
                                    

Pov: Narril

Drżałam ze strachu, w odróżnieniu od mojej siostry. Przez nią przechodziła wściekłość i nienawiść. Wiedziałam, że jak tylko wyjdziemy na pewno powie coś lub zrobi, by móc się w jakimś stopniu wyżyć i odegrać. Mówiło o tym jej zachowanie i mimika twarzy. Siedziałyśmy tak w milczeniu pogrążone w swoich własnych myślach. Dzięki siedzeniu tutaj w ciszy w małym stopniu uspokoiłam się.

Elf podszedł do nas i otworzył celę. Spojrzał na mnie, a potem podszedł i wyciągnął z celi. W ręku trzymał jakąś linę czy coś. Złapał mnie za rękę, a potem oplótł moje nadgarstki liną i zaczął prowadzić nas przed oblicze króla.

Czułam, że blednę. Bałam się. Bałam się króla, lochów, że nas skaże mimo sojuszu. Moje ciało zaczęło się trząść. Siostra podała mi rękę, a elf zauważył to, lecz pozwolił nam się trzymać.

Szłyśmy na spotkanie z królem i chociaż się bałam podziwiałam architekturę. Było tam naprawdę przepięknie... w pewnym momencie elf szarpnął mną gwałtownie do tyłu, okazało się, że staliśmy przed ogromną przepaścią. Automatycznie cofnęłam się do tyłu, wpadając na klatkę elfa. Była twarda, odbiłam się od niej... boleśnie.

Lothril, jako ta odważniejsza z nas, poszła pierwsza. Widziałam jej ciężkie kroki, jej chęć mordu i nienawiść w oczach i każdym, pojedynczym ruchu. Bałam się, że zaraz wybuchnie, oczywiście rozumiałam, chciała mnie bronić, ale mogła wpakować nas w większe kłopoty brakiem szacunku wobec króla.

Patrzyłam się w podłogę, stojąc przed obliczem króla. Czułam jego palący wzrok, wiedziałam, albo raczej podejrzałam, że nic nie obchodziło nas jego życie.

Lothril była tego pewna i dlatego tak bardzo się denerwowała na niego.

Kątem oka zobaczyłam, że siostra zaraz wybuchnie, jej wzrok był pełen nienawiści. Złapała mnie za rękę, więc podniosłam wzrok na tron na którym siedział król. Był spokojny, obserwujący nas z góry z wyższością. Uścisk bliźniaczki dał mi odwagę, ale jego wzrok, palący i nieprzyjemny dla psychiki, powoli mi ją odbierał. Dłonie trzęsły mi się, ale nic z tym nie mogłam zrobić, gdyż były one związane z przodu mojego ciała. Nie odważyłam się spojrzeć na króla, który aktualnie wbijał wzrok w moją siostrę, lecz zerknęłam na blondwłosego elfa, który nas tu przyprowadził. Był wysoki i teraz stał złym drugim elfem. Miał długie, jasne włosy, tak samo jak król, ale jego były zdecydowanie bardziej w odcieniach żółtego – starszy elf miał platynowe. Pod wpływem spojrzenia jasnoniebieskiej tęczówek, przeszywających mnie na wskroś, opuściłam wzrok.

– Słuchaj Ty wredna gadzino, wypuść nas, albo urządze Ci tu prawdziwe piekło! – o nie, Loth proszę, nie mów tak. Już lepiej siedź cicho, bo nie będzie z tego nic dobrego, proszę Cię – Nie wiesz z kim zadzierasz! Nie obchodzi mnie czy jesteś królem, czy nie, nie boję się Ciebie i nie zamierzam udzielać Ci żadnych informacji, poza uświadomieniem Ci, że jesteś egoistą i tchórzem! Nienawidzę Cię! Obyś spłonął w smoczym ogniu, jak Twoja wyimaginowana żoneczka – duma, arogancja i wredota mojej siostry nie pomagała, pogarszała sprawę, denerwowała go, poruszając jego najwrażliwszy temat. Ojciec opowiadał nam, jak król prawdopodobnie stracił żonę, więc na pewno wyzywanie jej nie było dla niego oznaką przyjacielstwa i szacunku.

Nagle podniósł się ostro, a ja drgnęłam gwałtownie, automatycznie odsuwając się do tyłu. Jego powolne, delikatnie i płynne, mogłabym powiedzieć, że miękkie ruchy śledziłam z ogromnym zainteresowaniem i przerażeniem. Powoli zszedł na dół. Cisza w ogromnej przestrzeni dawała mi poczucie przytłoczenia, słyszałam szuranie szaty po podłodze.

Zobaczyłam nad sobą jego cień. Wysoki, muskularny, cholera, będę płakać. Był tak bardzo blisko, ja nie dam rady...

Pojedyncza łza spłynęła po moim bladym i zimnym policzku, kapiąc na podłogę. Przez jego spojrzenie. Poczułam gwałtowne szarpnięcie, przez chwilę serce mi stanęło, bałam się, że to on mnie trzyma, ale... siostra, to ona schowała mnie w swoich ramionach. Wtuliłam się w jej bark.

Świecący Kwiat - Thranduil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz