Rozdział 1. Człowiek innego rodzaju

44 13 23
                                    

– To... To dziecko....

– Potwór! Diabeł!

– Pasy! W pasy go!

– Doktorze?!

– Dzwońcie po służby!

– Jest niebezpieczny, to potwór!

– To...


נ̸͉͍͆͑͐̉͑͐́̏̉͠є̸̛̤͔̜̙̊̍̽͌̉̒̏̍͠ѕ̷̢͈͕͙̻͎̻̇̾̉͂̓̿ͅт̷̧̧͇̹̗̟̭͇̹̗̟̭̞̹̍̄̚̚̚ͅє̵̧̜͚̯͔͚̞̀͂͐̓͌̿̑͋̕͜ś̷̨͓̹͖̳̈́̿̃͘͝͝ ̷̢̗̩͈̊̐͐̅̕͠¢̷͙̱̼̈́̃z̵̩̘͍̲̭͈̣͌̚͜ł̴̛̳̮̠̂͂̒͑̂͂̐͑σ̸̧̗͇̜̣͕̼̙̹̔̒̀̐̈́̎̇̚͠ω̵̨̧̲͖̼͖̰̥̹̈́̔̃͌̄̕͜ΐ̸̭͖̦̗̤̝͎͉̰̌͌̊̄͠є̴̩̣̞̤̰͙̭̙̞̭̑̏̿ќ̶̝̝͔̫̞̥̬̮̐͆̊͗̇ι̷͈͍̣̺̺̮̏̇͗̿̈͐̆͘ͅє̴̨̛̺̤̮̙̜͖̝̺̾́̀͝м̵͕̯̺͚̈ ̴̡̘̬̟̳̘̙̲͗͐͊̂̈͝ι̷͍͈̰̜͔͛̔η̷̯̯͔̌̆̽̔͂͘͝η̴͇̺̪̠͈͙̅̈́͂̐̈́̚є̴͔͔̉̈̉̃̈͐̈́̿͗͝ǵ̴̛̳͇͓̰̣̟͐ͅσ̴͈͒͂͋̑̌̕ ̷̣͕̯̇̊́̀̀̀̐͘я̷̗͋̅͂͒͠σ̴̛̖̂̈́̈́̊̈̊̌̓͘∂̸̙̫͔̪͍̲̜͑̀͝z̴͓̏̋̍̌̈́͂̈́͐͒ᾱ̶̜נ̵̢̨̫̦̥͎̻̜͓͗͛̈́̄̂̋͗̀͘͝υ̸̲̻͑͊̍̀̄͜


– Człowiek innego rodzaju.

– Luke, nie wytykaj ludzi palcami – upomniał brata i chwycił go za ramię. – Kto w ogóle tak powiedział?

– Ale że co?

Spojrzał za siebie; służby mundurowe wciągały właśnie do opancerzonego wozu ostatnich ludzi z ustawionego szeregu. Młoda kobieta w sukience w grochy ze spuszczoną głową pokornie weszła do środka, lecz mężczyzna przed nią zaczął stawiać opór. Wyszarpał się z uścisku mundurowego i chciał biec przed siebie, lecz szybko został powalony na ziemię. Echem po ulicy poniosły się jego jęki, gdy jeden ze służbistów wymierzał mu karę w postaci kolejnych kopniaków.

Gdzieś zza furgonetki wyłonił się mężczyzna w białym kitlu. Miał długie, ciemne włosy i kolorowe okularki na nosie. Rozejrzał się po okolicy, a następnie rzucił okiem na uliczkę, w której się znajdowali.

– Że innego rodzaju... – Alexander odwrócił wzrok i pociągnął brata za sobą w stronę domu.

– Au, to boli! – żachnął się chłopiec. Wyrwał rękę z uścisku i rozmasował ją lekko. Spojrzał na starszego brata obruszony i spytał: – Gdzie ci się tak spieszy? Przecież nic nam nie zrobią. Nie jesteśmy magiczni.

– Nie ma na co patrzeć – mruknął Alexander, wciskając ręce w kieszenie. Zaczął się oddalać, a Luke podreptał za nim. – Kto ci powiedział, że to ludzie innego rodzaju?

– Baba od matmy.

– Głupia szmata.

Spojrzał w górę. Na nieboskłonie z kominów przemysłowych unosił się dym.


Ϛ̷̝̬̝͔̰͈͔̜̣̳̍̆̀͒̓̎͗̚͝͝է̵̨̛̼̔̌̄͑͒մ̸̣̒̌̐͐̒͗͜ҟ̷͓̪͇͙̦̰̂̓̈̈́օ̷̮̓͋ʍ̶̧̺̭̳͎̰̻͖̊̽̐̈̌̓̑̚͝į̸̢̧͚̗̀̊͊̕͝ͅղ̴̲͐̍̔͂̔͆͂͐̽͘վ̵̙̟͔̺͎͚̗̈́̂̈́̃̕


Obudził się z krzykiem. Spojrzał na zegarek – była dopiero trzecia. Odetchnął głęboko i przetarł oczy. Nie był pewny, co właściwie mu się śniło, ale pamiętał jedną rzecz.

Ta twarz. Paskudna, blada twarz, otoczona pasmami długich włosów. Ten świdrujący wzrok, ukryty za kolorowymi szkłami, który przeszywał go na wskroś, tak jakby mężczyzna znajdował się tylko kilka centymetrów od jego oczu...

Dzieci z Bloku DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz