DANTE
-Dzień dobry- witam się z ochroniarzem podziemnego garażu ,,The Blake company"
-Dzień dobry Panie Blake- uśmiecha się serdecznie- Paskudna dziś pogodna nieprawdaż?-
Zamiast odpowiedzieć kiwam delikatnie głową aby potwierdzić jego słowa i ruszam w kierunku prywatnej windy, która już za chwile wiezie mnie na najwyższe piętro wysokiego budynku mojej firmy.
-Dzień Dobry Panie Dante- mówi moja uśmiechnięta sekretarka- Pańscy przyjaciele przyszli i poprosili o pilną rozmowę z Panem więc wpuściłam ich i czekają na pana w Pańskim biurze-
Jeszcze ich mi tu brakowało, ostatnio mamy niezły zapieprz w firmie i nir potrzebuje dodatkowych problemów w postaci dwóch zjebów.
-Jest i on jebnay Dante Blake w własnej osobie- poinformował wyraźnie podekscytowany Spencer, który leży rozjebany na MOIM fotelu przy MOIM biurku.
-Co wy tu do kurwy robicie- warknąłem wyraźnie zirytowany faktem że tu są.
-Oj ktoś tu chyba w nie sosie- wtrącił mój drugi przyjaciel Ben to on z ich dwójki był bardziej poważny, był najstarszy z nas wszystkich i umiał się zachować chociaż według tej dwójki to ja mam tytuł gbura i chuja roku.
-Po prostu nie mam czasu a wy sobie tu wchodzicie i zawracacie mi dupę.-
-No właśnie widzimy jak jesteś zapracowany- stwierdził Spencer- A jako że my jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi jakich można mieć uznaliśmy że...- chuj specjalnie przeciągał a jak już w końcu posłałem mu pytające spojrzenie- Jedziemy do La Vegas-
-Gratuluje- stwierdzam- a teraz spierdalaj z mojego miejsca- nakazałem mu.
-Japierdole- westchnął- Wyjmij w końcu kija z tej swojej dupy. Zero zabawy z tobą-
-Dante stwierdzam że wyjazd to naprawdę zajebista opcja, w końcu każdy z nas trochę odreaguję- wtrącił Ben- Pojedziemy na 4 max 5 dni.
-Jestem szanowanymi Biznesman ja nie imprezuje praktycznie w ogóle- Mówię jakby to było oczywiste- A po drugie nie mogę zostawić firmy i pracy na kurwa kilka dni. Nigdy tak nie zrobiłem i raczej Nigdy tak nie zrobię.
-A czy ty Kurwa jako jedyny pracujesz w tej firmie?- pyta wyraźnie zirytowany Spencer
A na mojej twarzy pojawia się chwila zawachania. Odkąd mój dziadek przeszedł na emeryturę a potem zmarł ja zajmowałem się firmą i robiłem wszystko aby niczego nie zjebać co wiąże się z tym że ani razu nie byłem na wakacjach ani na chociaż chwilowym relaksie.
-No dawaj Dante co może się stać- Ben przemówił swoim głębokim głosem- Masz w tej firmie od chuja zaufanych ludzi którzy godnie cię zastąpią przez te 4-5 dni.
- Zgoda- powiedziałem to szybciej niż to przemyślałem. I już wiedziałem że mam przejebane.
**
MARISSA
-I jak gotowa?- zapytała mnie moja mama wchodząc do mojego pokoju- Lamar powiedział że musicie wyjechać za 15 minut aby na spokojnie zdążyć na samolot- kontynuowała
-Tak Już właśnie kończę- mówię próbując zamknąć walizkę do której upchałam swoje rzeczy- Już nie mogę się doczekać- Piszcze z ekscytacji.
-Oj wiem drogie dziecko, gadasz o tym bez przerwy od tygodni- zaśmiała się mama- Ale błagam obiecaj mi skarbie że będziecie na siebie wzajemnie uważać i się pilnować-
-Obiecuje mamo- powiedziałam z szczerym uśmiechem.
-I nie zaciąż czy coś- Powiedział tata dumnie krocząc do mojego pokoju.
-Tato!- zaśmiałam się
-Mari!- wydarł się mój brat z kuchni- musimy się już zbierać, podobno są korki, a jeszcze musimy przecież jechać po tą twoją koleżaneczkę.
-No to chodź tu i weź tą cholerną walizkę-
Po szybkim pożegnaniu z rodzicami i setnym słuchaniu że mam uważać na siebie i od nich odbierać zapakowałam się do auta brata i ruszyliśmy w podróż przez San Diego do domu jednej z moich przyjaciółek.
-A reszta ma już transport na lotnisko? Czy mam robić za pierdoloną taksówkę czterem laską?- spytał z chamskim uśmieszkiem.
-Nie tylko Maya z nami jedzie.- stwierdzam- tylko błagam nie podrywaj jej, nie zaczepiaj ani nawet na nią nie patrz.
Maya była wysoką, chudą blondynką była bardzo atrakcyjna chociaż narzekała na swój brak „kobiecych kształtów". A dodatkowo była strasznie flirciarska zmieniała chłopów jak rękawiczki, a jej pomysły były często tak szalone że można było z nią pierdolca dostać, ale i tak ją kochałam.
A jeżeli chodzi o Lamara miał z 185 cm wzrostu miał ciemne brązowe włosy jak ja ale oczy miał po tacie czyli ciemny zielony. Był starszy o 6 lat mieliśmy zajebisty kontakt chociaż wkurwiał mnie jak mało kto (i pewnie ja go też) to lubiłam spędzać z nim czas. Nie poszedł na studia bo uznał że woli pomagać rodzicom finansowo i od tamtej pory jest mechanikiem. Jest typem chłopa który woli zaliczać niż się angażować więc oczywiste było że będzie coś chciał od Mayi.
- Spokojnie siostrzyczko- uspokoił mnie- Ja już nie jestem taki- powiedział a cwany uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-A co to niby znaczy?-
-To Mari że się zakochałem- oznajmił jakby to było w chuj oczywiste.- Ta kobieta jest pierdolonym ideałem.
-O japierdole- byłam w zbyt wielkim szoku- Współczuje- stwierdzam
-Kurwa komu niby?- warknął kiedy już znaleźliśmy się pod domem Mayi.
-No Jej- odpowiedz była oczywista- W czym ja mam niby tobie współczuć, biedna dziewczyna i tyle-
-Mari kur...- niestety nie było mu dane dokończyć
-Siema suki- przywitała się kulturalnie blondynka przez okno od strony kierowcy- Dawaj stary pomożesz mi z walizką.
Lamar widocznie nie zadowolony zabrał się do wykonania swojej roboty, Maya mu gadała jak ma to zrobić a do mnie właśnie doszło że dzieje się to na co tak ciężko pracowałam przez ostatnie miesiące. Już na początku roku szkolnego uznałyśmy z dziewczynami że po ukończeniu szkoły jedziemy na 5 dni do Las Vegas na taki melanż że miałybyśmy dochodzi po nim przez kolejny miesiąc.
Po dojechaniu na lotnisko pożegnałam się z bratem, szybka nie szybka odprawa i spotkanie naszych dwóch kolejnych przyjaciółek jedna cholernie mała i chuda ruda a druga trochę wyższa i grubsza. Alexa i Lucy.
Po doczekaniu się na samolot i już zmierzaniu na pokład przed moją twarzą pojawił się telefon May który mi nagrywał a później wrzask jego włascicielki.
-VEGAS NADCHODZIMY-
Ale będzie rozpierdol
**
Siema żyje :)
Sorki że mnie tyle nie było ale przeprowadziłam się i będę zmieniała szkołę.
trochę krótszy rozdział ale strzelam że takie będą pierwsze rozdziały.
AAAA i zmieniłam imiona postacią te mi bardziej pasują
Pracuje też nad nowym projektem książki więc pewnie w kolejnym rozdziale powiem więcej.
A jeżeli chodzi o,,Adelina" to narazie nie będzie do niej rozdziałów przez przynajmniej kolejne 3 tygodnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/336797381-288-k114227.jpg)
CZYTASZ
I said yes in Las Vegas [VEGAS #1]
Romantizm18 letnia Marissa mieszkanka San Diego właśnie ukończyła szkołę średnią, z tego tytułu wraz z trzema przyjaciółkami wybierają się do Las Vegas aby świętować. Żadna z nich nie jest świadoma że Ines wróci do rodzinnego miasta jako żona najbardziej wpł...