Miguel teraz oglądał nagrania z Gabriellą. Ciągle tęsknił za nią. Za każdym razem łamało mu się serce. Chciał chwilę odpocząć od otaczającej go rzeczywistości. Wiedzial jednak, że nie może pozwolić sobie na wiele. Niepokoiła go sytuacja z Goblinem i Rhino. Pamiętał jednak że ma dobry zespół, który nie umie odpóścić.
- Miguel, mam to co chciałeś. - wtrąciła nagle Lyla. Mężczyzna obejrzał się w jej stronę. Pokazała mu jedną notatkę.
- Młodsze rodzeństwo, kuzynki, matka w depresji... zatrudniona w Alchemaxie? Muy interesante...- powiedział łapiąc się za brodę.
- Krótko mówiąc się nie przelewa. Alchemax w jej świecie również nie jest bez skazy, ale nie wygląda na to, żeby była zamieszana w jakieś brudne sprawy. - dodała Lyla.
- Co się teraz z nią dzieje?
- Wróciła właśnie z pracy. Chcesz ją zobaczyć?- zapytała z uśmiechem zakładając ręce. Miguel popatrzył w jej stronę dając do zrozumienia, że powinna się domyślić. Przed nim wyświetlił się obraz. Znajoma mu dziewczyna siedziała przy biurku i bazgrała coś na kartce. W pewnej chwili przestała i zaczęła opatrywać się w jakiś punkt przed sobą. Wyraz jej twarzy jednak nie był pogodny. Patrząc na nią poczuł lekki chłód.
- Coś jej się stało?- zapytał. Przypomniał sobie słowa Petera.
- Od waszego spotkania nic ciekawego. -usłyszał odpowiedź. Złapał się za za nos między oczami i zmarszczyl czoło. Po chwili namysłu powiedział
- Lyla, zamów jakiś bukiet na wczoraj.
- Jakiś... z napisem "witamy w domu", "dla ś.p. kochanego przyjaciela"? Mają być to róże, chryzantemy?- zaczęła się z nim droczyć.
- Eh, ZWYKŁY bukiet. Przecież nie idę na pogrzeb.
- Już się robi, Miguel.
Po godzinie już przechodził przez portal do pokoju Weroniki. Dziewczyna od razu dostrzegła dziwne światło, takie samo jak to, które widziała wcześniej w uliczce. Nie odwróciła się jednak. Rzuciła wzrokiem na szybę, w której rysowała się znajoma jej sylwetka. Niewyraźna, bo był jeszcze dzień i głównym obrazem jaki było widać były budynki za oknem, ale to wystarczyło jej żeby domyślić się kto przyszedł.
- Po co wróciłeś? Chyba miałeś mnie już dość? A żadne z nas w planach nie miało kolejnego spotkania. - rzuciła ponurym tonem.
- Przyszedłem Cię przeprosić. Ale nadal nie jestem zadowolony z tego, że mnie trzymałaś. Żeby było jasne.- powiedział Miguel podchodząc bliżej. "Niezadowolony" to było dosyć łagodne słowo. Ale mimo to nie chciał żeby przez niego czuła się źle. W końcu nie jest żadnym przestępcą czy wariatką.
- Gdybym się Ciebie zapytała ty od razu byś to olał. Ale nie ważne. Tylko moim zdaniem powinieneś zacząć brac przykład z nietoperzy czy wampirów. Są mniej chamskie.- rzuciła z wyrzutem.
- Ach tak?
- Tak. Jak gryzą to od razu. I to przeważnie w SZYJĘ. - odparła wstając gwałtownie z krzesła i odwracając się w jego stronę.
- Dlatego przyszedłem Cię przeprosić. - Wyjaśnił brunet tym razem ciągle zachowując łagodny ton. Nagle ku zaskoczeniu kobiety wyjął zza pleców duży bukiet przeróżnych i przedziwnych kwiatów, których dotychczas nie widziała. Stała chwilę w milczeniu.
- Mam ochotę Ci przywalić... - powiedziała podpierajac rękami boki.
- Heh, już raz próbowałaś. Teraz mam jedną rękę zajęta więc próbuj...- odpowiedział monotonnie, jednak czy to przypadkiem nie wyglądało jak żart?
- Nie kuś. - burknęła w odpowiedzi. Miguel westchnął.
- Mówiłaś, że interesują cię portale, inne wymiary... chciałabyś na chwilę przenieść się do innego?- zapytał niechętnie. Nie był do końca przekonany, ale był gotów to zrobić. W końcu tyle osób się przenosiło, a przy kontroli na pewno nie naruszy kanonu.
- Nie, może innym razem. - Powiedziała wykrętnie. Zdziwiło to Miguela. W końcu tego właśnie chciała się od niego dowiedzieć. Złapał się za głowę i poddał. Odłożył kwiaty na biurko.
- To ja już Ciebie nie rozumiem. Chce Ci pomóc, okazać jakąś empatię po tym, mimo tego co zrobiłaś, A ty...- krzyknął oburzony. Sam już nic z tego nie rozumiał.
- Najwidoczniej nie zrozumiesz. - odparła oburzona machając ręką.- W końcu jesteśmy z innych światów. Czyż nie? A na nudy to tu nie narzekam. Ostatnio pojawił się jakiś krasnal z osilkiem i policja ich ściga.
- Nie potrzebnie zawracam sobie głowę...- prychnął mężczyzna.
W tej chwili odezwała się Lyla.
- Ben coś znalazł. Musisz to zobaczyć.
Miguel od razu nastawił zegarek i otworzył tunel. Zastanowił się chwilę przy lokalizacji, bo kojarzył cyfry, ale przecież był już w tylu wymiarach... przeszedł szybko przez portal. Tymczasem dziewczyna usiadła smutna i zaczęła oglądać kwiaty. Były bardzo piekne i miały niesamowitą woń. Wyjęła jednego z pęku. Obejrzała go dokładnie poczym rozmarzyła się w jego zapachu.
CZYTASZ
Czy można być szczęśliwym
FanfictionMiguel trafia z misją do pewnego wymiaru. dziewczyna podstępem go ogłusza. zabiera do domu. Krępuje i zabiera zegarek. Kiedy ten się budzi jest zdezorientowany i wściekły. zaczynają się pytania.