Wieczorem Miguel powtórnie odwiedził poszkodowaną. Otworzył drzwi i zastał Weronikę i Lylę ogladające jakieś zdjęcia. Towarzyszył temu cichy śmiech. Miał wrażenie, że widzi jedno z selfi, które zrobiła jego holograficzna przyjaciółka. Popatrzył złowrogo w jej stronę.
- Nie wiedziałam, że masz taką fajną laske w komputerze. - uśmiechnęła się Wera w jego stronę mówiąc o Lyli. Bardzo jej się spodobała. - Ani... że masz swój zestaw w McDonaldzie. - dodała. Miguel w odpowiedzi machnął ręką.
- To to jest jedna wielka pomyłka. - burknął. Najwidoczniej nie przepada za burgerami.
- Raczej marketing. - poprawiła go. - Ale musisz przyznać, że Lyla robi super zdjęcia.
- Właśnie, przyznaj Miguel.- zawtórowała Lyla przeskakujac na jego ramie. Miguel złapał się za głowę.
- No puedo más...-westchnął.
- Puedes, puedes. - zaśmiała się Weronika. - No patrz jak słodko tu wyszliscie. - dodała pokazując zdjęcie, które chwilę temu obie oglądały.
- Jestem odmiennego zdania. - Powiedział wyraźnie niezadowolony, że Lyla pokazała jej swoją galerię.
- Trzeba było mnie tu nie zostawiać. - odparła Wera zakładając ramiona. Widziała, że mezczyzna jest już wystarczająco zażenowany albo zirytowany, A na pewno nie po to tu przyszedł. Dlatego zmieniła temat.- Eh... to może powiesz dlaczego tu przyszedłeś. Miałeś być zajęty.
- Tak się składa, że przyszedłem Cię uwolnić. Ale chyba się nad tym zastanowię. - Powiedział udając, że obraca się w stronę drzwi.
- ¡No, no, no, chodź, vuelve a mí ahora mismo!- krzyknęła wyciągając ręce w jego stronę.
- Oh, has mejorado.- powiedział, ale widząc, że Weronika nie wie o czym mówi machnął ręką.
- Co powiedziałeś? - Nie dała mu spokoju.
- Że lepiej Ci idzie. - odpowiedział mając na myśli oczywiście hiszpański.
- Dzięki, ale i tak przydałby mi się ktoś do pomocy. A teraz możesz mnie uwolnić rycerzu?- zapytała błagalnie patrząc mu w oczy. Jednak po chwili zreflektowała się, że nie powinna być aż tak wylewna tylko panować nad emocjami. - P-przepraszam, za dużo gadam. zapomniałam się.
- Zostaniesz tu jeszcze trochę- zmienił temat- potrzebujesz opieki, nie masz mieszkania... Lyla będzie Cię miała na oku i jakby cos się działo to od razu da znać. Chrisa odesłalismy już do domu. Jest z mamą.- Wyjaśnił odpinajac ją od kroplówki. Dziewczyna zacisneła mocno powieki, gdy wyjmował igłe. Po chwili było po wszystkim.
- Wreszcie. - odetchnęła z ulgą, ale zaraz wróciła do tego o czym mówił Miguel. - I mam jeszcze tu siedzieć? Przecież wszystko gra. - Tłumaczyła.
- Nie gorączkuj się. Nie masz gdzie wrócić, więc prześpisz się u mnie.- powiedział i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak to brzmi. - W sensie ja będę ciągle tutaj pracował. Moje mieszkanie jest puste, więc uznałem... wydaje mi się to lepsze niż ten pokój... Nie chce żebyś mieszała się do innych światów bez potrzeby A...- zaczął tłumaczyć niezręcznie.
- Czyli ty pracujesz, A ja mam u Ciebie odpoczywać?- dopytała na co ten niepewnie kiwnął głową. - Dobrze, ale pod jednym warunkiem. Kiedy wstanę ty idziesz spać. Widzę jakie masz sińce pod oczami.
- Nie powiedziałbym.
- Wiem co widzę. Poza tym dziwnie będę się czuła zajmując twoje mieszkanie że świadomością, że nie masz gdzie spać. - wytłumaczyła dziewczyna. Próbowała znaleźć sposób, aby ten odpoczął trochę, bo na te chwilę nie wyglądał najlepiej. Poza tym sam argument też jest prawdziwy.
- To nie jest tak że nie mam, po prostu mam pracę.
- To dla mnie, za te kilka dni, będziesz musiał się przełamać.
- Eh, bien bien, vamos. Na dole mam samochód. - Powiedział i ruszył w stronę parkingu w podziemiach.
CZYTASZ
Czy można być szczęśliwym
FanfictionMiguel trafia z misją do pewnego wymiaru. dziewczyna podstępem go ogłusza. zabiera do domu. Krępuje i zabiera zegarek. Kiedy ten się budzi jest zdezorientowany i wściekły. zaczynają się pytania.