Weronika obudziła się dosyć późno. Miguel powiedział Lyli, żeby ta nie budziła jej niepotrzebnie. Dziewczyna wstała powoli z łóżka. Przeciągnęła się i poszła do kuchni. W lodówce nie znalazła wiele. Jakiś ser, puszka... W zamrażarce za to były mrożone warzywa. Znalazła jeszcze na półce ryż i przyrządziła z tego coś do zjedzenia. Nie było nawet złe. Potem poszła do łazienki i przygotowała się do wyjścia. Lyla robiła tu za GPS, przewodnika, a także za portfel, bo w końcu Weronika w tym świecie była obca. Nie wiedziała ani nie miała nic. Razem odwiedziły parę sklepów. Weronika wybrała piżamę, spodnie, buty i bluzę, które doradzila jej Lyla oraz sukienkę. Nie obyło się bez kilku selfie. Teraz idealnie wpasowała się w otoczenie. Stonowane kolory z niewielkim wzorem geometrycznym. kiedy przebrała się nie chciała chodzić po mieście mimo że bardzo ją intrygowało. Nie wiedziała czego się spodziewać. Sama kolejka na księżyc była dla niej abstrakcją. Miguel ciągle przebywał w pracowni, więc postanowiła udać się właśnie tam. Zobaczyć budynek, który znała po części od środka i może poznać więcej osób, które otaczały Spidermana. A do tego musiała przypomnieć mu o umowie.
Lyla poprowadziła Weronikę i udało jej się wejść do dziwnego budynku. Gdyby nie ona na pewno jej by tu nie było. Winda do góry nogami nie jest dla niej stworzona. Od razu jak weszła do środka zobaczyła kilku spider-ludzi i nie tylko. Nawet spider-cat odpoczywał na fotelu. To było dosyć dziwne. Im bardziej zagłebiała się w korytarz tym więcej podobnych osób z mocami pająka widziała. W pewnym momencie zobaczyła małą rudowłosą dziewczynkę w czapce, którą przypominała z wyglądu maski części spidermanów. Od razu przykóła jej uwagę. Była sama.- Cześć mała. - powiedziała podchodząc do niej. Wzięła dziewczynkę na ręce. Ta uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła rączki łapiąc ją za nos. - Heh, jaka jesteś urocza. Ciekawe jak masz na imię.
- Mayday. - usłyszała zza pleców. Po chwili z sufitu zeskoczył mężczyzna i stanął przed nią. - Tak się nazywa. Moja młoda Parker. Urocza, nie? Chcesz zobaczyć jej zdjęcia? Są takie cudne...- zaproponował mężczyzna i nie czekając na odpowiedź wyciągnął telefon i pokazał galerię.- Normalnie zwalą Cię z nóg! Patrz, tutaj myśli, tu razem zjeżdżamy że zjeżdżalni, tu kolorujemy, A tu się denerwuje. A to mój ewenement. Śpiąca Mayday z Miguelem. Tylko najlepiej mu o nim nie wspominaj. Hahah, cudowna, prawda?
- Oh tak. Jest niesamowita. Ma piękne loczki i taki bystry wzrok... - Odparła łapiąc ją za rączkę. W tej chwili Weronika zauważyła, że Mayday ma na nadgarstku nietypową opaskę. Dotknęła niepozornego przycisku i wystrzeliła pajęczyną sobie w twarz. Mężczyzna od razu pospieszyl na ratunek i pomógł jej oczyścić się z lepkiej substancji.
- Wiedziałem, że dla dziecka wyrzutnie pajęczyn to przeżytek. - westchnął.
- To moja wina. Ale one są świetne! Chciałabym taką sobie zrobić. Byloby mi łatwiej poruszać się po tym miejscu. Przynajmniej tak myślę. - dziewczyna zamysliła się.
- Mogę dać Ci jedną ze swoich. Mam zapasowe. A domyślam się, że nie-spidermanowi będzie tu ciężko się odnaleźć. - zaproponował zdejmując swoją opaskę. Werka z ogromną wdzięcznością popatrzyła mu w oczy. Teraz będzie mogła nieużywać schodów, albo wskakiwać na platformy. Nagle spiderman zminieł temat uświadamiając sobie, że się nie przedstawili. -A jak się nazywasz? Nie znamy się jeszcze, prawda? A nie! Zaraz zaraz, czekaj. To ty pomagałaś Jess i Miguelowi przy Rhino i Goblinie i ty złapałaś Mi... Nie ważne. Jestem Peter B. Parker. Spiderman, ale to jak wszyscy, przynajmniej w tym budynku. - przedstawił się.
- Wszyscy poza mną. -zauważyła- Mów mi Werka.
- A co Cię tu sprowadziło? - zapytał. I to było szczere. Żadnego podstępu, pretensji, podejrzliwości...
- Konkretnie tu i teraz? Idę do Miguela. Jeszcze mu nie podziękowałam poza tym nie wywiązał się jeszcze z umowy. Prawda Lyla?
- Tak, ciągle przebywa w labolatorium. - odpowiedział hologram.
- Mam nadzieję, że chociaż ty go od tego odciagniesz, chociaż na chwilę. Od TAMTEGO incydentu daje z siebie ciągle sto procent. A przynajmniej się stara, bo nikt nie jest w stanie bez odpoczynku dawać sobie ze wszystkim radę. - Wytłumaczył pełen nadziei.
- W takim razie JA dam z siebie wszystko żeby nakłonić go przynajmniej do krótkiej drzemki. - obiecała. Po chwili jednak powróciła do tematu TEGO zdarzenia. Miguela nie wypadało i nawet nie chciała pytać, ale Petera mogła. Przynajmniej było to bardziej na miejscu. - Mówiąc o TYM incydencie masz na myśli unicestwienie wszechświata?
- Tak, właśnie to. - odpowiedział smutnym tonem. Od razu zmienił się wyraz jego twarzy. - Kiedyś, całkiem niedawno Miguel był nieco inną osobą. Jednak po tym jak stał się przyczyną śmierci całego wszechświata, w tym córki, zmienił się nie do poznania. Zastąpił tylko swojego odpowiednika, którego zamordowano. Dał jej ojca, dzięki niemu nie płakała, nie poszła do sierocińca... sam też był szczęśliwy... ale to najwidoczniej było za dużo.- opowiadał ściskając mocno dłoń Mayday.- Nie tylko na nim odcisneło piętno. To uświadomiło nas wszystkich. Od tego czasu pilnuje, aby nikt nie powtórzył tego błędu.
W milczeniu Weronika pokiwała głową. To nie była taka prosta sprawa. Złapała Petera za rękę i popatrzyła mu w oczy dając nieco otuchy. Nie do końca rozumiała dlaczrgo taką prostą sprawa, dobry uczynek był przyczyną katastrofy. Ale teraz wiedziała więcej. Obiecała sobie, że postara się pomóc Miguelowi na ile będzie w stanie.
CZYTASZ
Czy można być szczęśliwym
FanfictionMiguel trafia z misją do pewnego wymiaru. dziewczyna podstępem go ogłusza. zabiera do domu. Krępuje i zabiera zegarek. Kiedy ten się budzi jest zdezorientowany i wściekły. zaczynają się pytania.